Windows 10 jest niestabilny. Krytycy przyrównują go do Windows Me
W środku lata miała miejsca rewolucja w kwestii dystrybucji i rozwoju oprogramowania – Windows, system najpopularniejszy na komputerach i laptopach przestał być produktem, stał się usługą. Jego przyśpieszona premiera mogła negatywnie odbić się na jakości. Tak się najprawdopodobniej stało, niektóre osoby przyrównują go do fatalnego wydania Windows Millennium Edition.
16.09.2015 | aktual.: 16.09.2015 13:46
Wiele osób oceniając produkty Microsoftu tworzy wyliczanki pokazujące, że co drugi system jest zdatny do użytku. Najczęściej zapominają one jednak o niektórych wydaniach, czego świetnym przykładem jest Windows Me. Edycja ta zadebiutowała w 2000 roku, była to kontynuacja linii 95/98 z kilkoma nowymi funkcjami. Podstawą wciąż był jednak DOS, całość była niestabilna i powodowała szereg problemów. Często wydanie to jest mylone z Windowsem 2000, który zadebiutował w tym samym okresie, a który korzystał już z jądra NT. System ten był przeznaczony dla wymagających użytkowników i cechował się znacznie większą stabilnością. Jak natomiast wygląda ta kwestia w przypadku Windows 10? Lista zarzutów ze strony osób znanych i zaawansowanych jest długa. Blogerka Mary Jo Foley słynąca z wielu przecieków z Microsoftu ostro krytykuje nowy system. Windows 8.1 nie przypadł jej do gustu, czekała więc na nowość. Teraz jej cierpliwość jest na wyczerpaniu, wszystko za sprawą wielu problemów, jakie trapią nowe oprogramowanie. Jedną z największych bolączek są awarie aplikacji uniwersalnych: potrafią się one zamykać bez żadnego uprzedzenia, czasami wymagają do uruchomienia reinstalacji, albo nie działają prawidłowo – tutaj przykładem może być wbudowany klient pocztowy, który wielokrotnie miał problemy z synchronizacją.
Foley starała się rozwiązać problemy, obecnie jej dzień zdecydowanie nie wygląda tak, jak wyglądać powinien. Uruchamianie Windows 10 to zastanawianie się, co takiego się zepsuło, co takiego wczoraj działało, a dzisiaj nie będzie już funkcjonowało prawidłowo. Blogerka zaznacza, że zaraz po starcie sprawdza dostępność aktualizacji w Windows Update, te mogą bowiem rozwiązać niektóre problemy, są więc wyczekiwane z utęsknieniem. O podobnych problemach informuje także inny znany bloger, Paul Thurrott – również w jego przypadku najwięcej kłopotów robią aplikacje wbudowane w system i instalowane ze sklepu. Teraz system jest usługą, wbudowany weń sklep miał natomiast stanowić jedną z sił napędowych Windows 10, a okazuje się jednym z największych problemów. Microsoft zdecydowanie musi coś z tym zrobić.
Dodatkowe problemy to obserwacje innych osób z całego świata. Jedna z aktualizacji zabezpieczeń powodowała w finalnej kompilacji Windows 10 awarię eksploratora, inny błąd uniemożliwiał wyszukiwanie w sytuacji, gdy w Menu Start znalazło się ponad 512 skrótów. Do tej pory system nie zawsze wyłącza się prawidłowo, czasami konieczne jest „siłowe” wyłączenie komputera przyciskiem do tego przeznaczonym. Część z problemów została już naprawiona zbiorczymi aktualizacjami, część pozostaje natomiast nierozwiązana. Niekiedy użytkownicy muszą samodzielnie sięgać do interpretera poleceń PowerShell. Przypomina to więc mistyczne kombinacje, o jakie często niedoświadczone osoby oskarżają systemy Linux. Nie ma tu znaczenia, czy korzystamy z czystej instalacji, czy też kopii aktualizowanej z wcześniejszej edycji.
Sprawy nie ułatwia stanowisko Microsoftu, który nie chce informować o zmianach wprowadzanych w swoich aktualizacjach. Te są natomiast w wielu przypadkach dostarczane zupełnie automatycznie. Posiadacze kart graficznych GeForce mieli już wątpliwą przyjemność przekonać się, jakie problemy mogą z tego wynikać: awarie, brak możliwości uruchomienia gier czy problemy z wyświetlaniem grafiki to tylko niektóre z nich. Oczywiście kwestia sterowników jest niezależna od oprogramowania tworzonego przez Microsoft, producent nie powinien jednak domyślnie wymuszać instalacji wszystkich z nich. Zrozumiałe jest, że postanowiono ułatwić migrację i szybko zapewnić dostęp do sprzętu, pośpiech bywa jednak zgubny.
Od strony klasycznych aplikacji i systemu jako takiego nie można jednak Windows 10 za wiele zarzucić. Autor tej notki nie spotkał się z ani jednym przypadkiem samoczynnie występującego BSOD (nie licząc przypadku instalowanie sterowników AHCI od Intela), ani też awariami programów desktopowych. Aplikacje uniwersalne są natomiast wciąż zbyt mało rozbudowane, aby zachęcały do ich intensywniejszego użytkowania. Premiera odbyła się za szybko, niemniej dotychczasowe aktualizacje niektóre wady już wyeliminowały i jeżeli pozostaniemy przy dobrych, sprawdzonych alternatywach (np. kliencie poczty Thunderbird), to system podczas codziennej pracy nie powoduje większych problemów. Wymaga rzecz jasna zmiany ustawień związanych z prywatnością, poza tym jednak działa prawidłowo i nadaje się do pracy
Oczywiście wiele zależy od konkretnego przypadku i konfiguracji sprzętowej. Nikt nie może zagwarantować, że Windows 10 będzie działał na każdym komputerze stabilnie. Użytkownikom pozostaje więc albo trzymanie się jak na razie starszych edycji, albo jego wypróbowanie. Już najprawdopodobniej w listopadzie zobaczymy sporą paczkę poprawek i nowości, wtedy to ma bowiem zadebiutować Windows 10 Threshold 2. Jeżeli nie spełni on oczekiwań użytkowników, słowo „usługa” może znacznie stracić na atrakcyjności, a tego amerykańska korporacja zapewne nie chce.