Windows 11, czyli nic nowego. Zmiany są raczej powierzchowne

Odkryty przed oficjalną premierą system Windows 11 nie różni się szczególnie od obecnej w kanale Insider Preview wersji 21390. System jest o wiele mniejszą rewolucją niż nowe wydania Windows 10, a chwila uwagi pozwoli dostrzec, że trudno wręcz o uzasadnienie dla zmiany nazwy. Zwłaszcza, że Dziesiątka miała być "ostatnim Windowsem". Skąd więc taki radykalny rebranding?

Windows 11, czyli nic nowego
Windows 11, czyli nic nowego
Kamil J. Dudek
Kamil J. Dudek

Zacznijmy od tego, czym na pewno nie jest Windows 11. Zdecydowanie nie jest to system "napisany od nowa". Jego instalator to wciąż to samo środowisko PE i obraz WIM, które są używane od czasów Visty. Nie jest to także system fundamentalnie niekompatybilny z poprzednikiem: Jedenastka działa poprawnie zarówno na systemach BIOS i UEFI, choć na tych starszych odmówi instalacji (wrócimy do tej kwestii).

Windows 10 czy 11?
Windows 10 czy 11?

Nie jest to także radykalnie odmienny interfejs. Różnice są tylko na wierzchu: inna konwencja graficzna przycisków, mniejsze paski przewijania, zaokrąglone okna (czasami) oraz nowy pasek zadań. Feeria schizofrenicznie odmiennych środowisk wewnątrz systemu wciąż ma się dobrze. Sporej części rzeczy dalej nie da się osiągnąć bez sięgania do Panelu Sterowania z Windows 7 lub konsoli MMC z Windows 2000. Oba składniki są oczywiście obecne w niezmienionej postaci.

Windows 7 dzielnie się trzyma jako fundament nowych Okienek
Windows 7 dzielnie się trzyma jako fundament nowych Okienek

Wycentrowanie przycisku Start to fatalny pomysł i powtórzenie błędów z Windows 8. Zaklinanie rzeczywistości, umniejszanie tej zmiany oraz mantrycznie powtarzane "przecież wystarczy tylko" nie zmienią faktu, że tłumy ludzi są wychowane i zaopatrzone w pamięć mięśniową w sposób zakładający przycisk w lewym dolnym rogu. A nie "Centralny Panel Doświadczeń Użytkownika z Dystynktywnym Logo Produktu... gdzieś tam na pasku".

Po co to wszystko?

Czy w Windows 11 chodzi zatem tylko o ten nowy interfejs (nie da się go w pełni wyłączyć, swoją drogą)? System sam na swój temat twierdzi, że jest Dziesiątką, pod spodem wszystko działa mniej więcej tak samo, jaki mógłby być więc inny powód dla zmiany nazwy?

Internet nie jest opcjonalny w Windows 11. Jest niezbędny.
Internet nie jest opcjonalny w Windows 11. Jest niezbędny.

Argument z interfejsem nie jest szczególnie irracjonalny. Zmiana sposobu interakcji z pulpitem jest, z punktu widzenia użytkownika, zmianą o wiele ważniejszą niż jakakolwiek zmiana wewnątrz. Zmodyfikowanie/zrujnowanie paska zadań należy właśnie do zbioru "breaking changes". Ale jest więcej potencjalnych powodów.

Choć system działa na tym samym sprzęcie, co Dziesiątka (co da się wykazać wdrażając obraz WIM bezpośrednio), jego instalator oczekuje obecności funkcji TPM 2.0 i Secure Boot eksponowanych przez firmware komputera. TPM 2.0 powstał w czasach płyt głównych z "obowiązkowym UEFI", a wraz z Secure Boot nie zawsze bywa funkcjonalnie wyprowadzany przez firmware w trybie zgodności (CSM).

10 czy 11? Lista procesów jest identyczna. Wszystkie nowości są już w "zwykłym" Insider Preview.
10 czy 11? Lista procesów jest identyczna. Wszystkie nowości są już w "zwykłym" Insider Preview.

Powiedz mi, że jesteś cięższy bez mówienia mi, że jesteś cięższy

Co to oznacza? Bardzo możliwe, że zerwanie zgodności z systemami bez UEFI. Z perspektywy Microsoftu jest to przydatna sztuczka. Windows 10 jest dziś wspierany jednocześnie na procesorach Core 2 Duo z 2006 roku oraz Intelach jedenastej generacji, wyprodukowanych piętnaście minut temu. Trudno jest utrzymać zgodność z takim wachlarzem sprzętu i jednocześnie skutecznie ukrywać, że mimo spełniania wymagań, piętnastoletni sprzęt walczy z ciężkością Dziesiątki tak mocno, że aż przykro patrzeć.

Można się było tego spodziewać. Nowy Windows Server będzie wymagać TPM 2.0 eksponowanego przez firmware. A oba te systemy powstają na tym samym fundamencie. Jeżeli Microsoft zdecyduje się na darmowe uaktualnienie 10 do 11, ale tylko na komputerach z UEFI, w 2025 odetnie wsparcie dla starszych komputerów i antycznych sterowników. Przekonamy się już wkrótce, być może już 24 czerwca.

Mniej monolityczne aplikacje

Druga istotna zmiana to sposób dostarczania wbudowanych aplikacji. W Windows 11 większość pakietów APPX jest identyczna jak w Windows 10, ale pojawiło się kilka nowości. Od teraz nie tylko aplikacje SystemApps ale także niektóre WindowsApps są obowiązkowe. Należą do nich Notatnik, Terminal oraz UI Defendera.

Nowe "obowiązkowe" aplikacje
Nowe "obowiązkowe" aplikacje

Fakt ten oznacza, że osiągnęły dojrzałość do przenośności i celują w API pozwalające na rozwijanie ich niezależnie od systemu. Większe części systemu będą mogły być dostarczane jako pakiety, bez konieczności czekania na nową "bazową" wersję systemu. Zmienia to ustalone warunki serwisowania i także jest dobrym argumentem za przyjęciem nowej nazwy.

A więc licencjonowanie, serwisowanie i pasek zadań - tak można opisać Jedenastkę. Przy obecnym kształcie i rozmiarze Windowsów, i tak zresztą trudno o większe rewolucje. Nowy system operacyjny ogólnego przeznaczenia (podobnie jak nowa przeglądarka internetowa) raczej już nie powstanie.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:dobreprogramy
windows 11oprogramowanieinsider
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (156)