Wirtualna rzeczywistość przy zaparowanych oknach, czyli rok 2.0 czternasty gracza
Kolejny rok hucznie pożegnaliśmy przy lampce szampana i niestety młodsi już nie będziemy. Wielokrotnie w komentarzach do materiałów o grach przewijał się ostatnio motyw nagłego olśnienia, że tyle wiosen już się przeżyło z padem w dłoni czy z myszką oraz klawiaturą w objęciach, iż nie sposób, by ktoś taki jak ja, kto przygodę w świecie elektronicznej rozrywki zaczynał w latach 80-tych, choć troszeczkę nie poczuł na karku oddechu kryzysu wieku średniego. Czego wypatrywać może taka osoba w okresie, który nazwałem 2.0 czternastym? Rozczarowana konsolami spojrzy w kierunku komputerów?
Porządna biblioteka coraz tańszych tytułów na Xboksa 360 i PlayStation 3 nie motywuje do rychłego przejścia na nową generację maszyn Microsoftu czy Sony, a poza tym człowiek nawet jakby chciał to bez zakombinowania rąk w naszym pięknym kraju na nich nie położy. Śmieszna w stosunku do zapotrzebowania liczba PS4 rzucona do sklepów winduje ceny, skutecznie zniechęcając Kowalskich do zachwytów nad ograniczoną liczbą dostępnych na platformę tytułów. Xbox One to jeszcze inna bajka, bo oficjalnie sprzęt zadebiutuje u nas zapewne dopiero po wakacjach, jak nie później. Wii U? Niby pozostaje ciekawostką, ale wyczekuję akurat ruchów Nintendo na polskim rynku. Czy się ich doczekam? Restrukturyzację firma zapowiadała w sierpniu. Dotąd zdążyła poprawić tylko przeguglotranslatowane oświadczenie na coś faktycznie zrozumiałego.
Od jakiegoś czasu chodzi mi więc po głowie wstawienie do salonu PC małego, niemniej o konkretnej mocy. Tutaj oczywiście pojawia się temat Steam Machines, które jak grzyby po deszczu wyrastać powinny zacząć już od przyszłego tygodnia, po targach CES. Cenowo ma być wielopoziomowo, więc dla każdego, a nawet jeśli nie zdecyduję się na konkretne rozwiązanie którejś z firm to na pewno ciekawych niewielkich obudów pojawi się na rynku zatrzęsienie. Samemu się najwyżej coś do środka wpakuje. Zobaczymy przy tym jeszcze jak wypadnie In-House Streaming, bo wtedy do szafy (dobrze wentylowanej) człowiek schowa napędzany podręcznym reaktorem atomowym komputer i będzie przesyłał sobie z niego rzeczy po Wi-Fi na telewizor. Steam Controller do łapek i gramy. SteamOS? W większości domów pojawi się jako system dodatkowy, obok Windowsa.
Jak PC to oczywiście także wirtualna rzeczywistość z goglami Oculus Rift. Dużo osób wierzy w ten projekt, inwestując w niego grube pieniądze i odrzucając świadomość, że niemal równo 20 lat temu ludzie pobawili się w komputerowo generowanych światach te 15 minut, a potem zwracali obiad. Mimo wszystko z chęcią ponabijam sobie siniaki na meblach w pokoju (za postawienie Virtuix Omni w salonie czekałoby mnie wykluczenie społeczne, znaczy rodzinne), chowając się za stołem przed ogniem trójwymiarowych przeciwników i potem dysząc ciężko ze zmęczenia. Z Razerem Hydrą bawiłem się świetnie, myślę że zestaw bezprzewodowy będzie więc idealnym towarzyszem każdego domowego stróża porządku/wojskowego/najemnika/zabójcy zombie. Jeżeli o takich nieumarłych chodzi to mam nadzieję, że horrory VR nie będą zbyt straszne. Trochę wstyd, by potem na osiedlu opowiadali, jak to jakiś redaktorzyna głupio zszedł na serce...
Także wirtualna rzeczywistość przy zaparowanych (wiadomo, co to Steam) oknach na pewno, ale w co przyjdzie nam ogólnie grać? Przede wszystkim należy być dumnym z rodaków. Podsuwając projekty alfabetycznie to czeka nas przynajmniej ich Dying Light, Get Even, Hellraid, Lords of the Fallen, The Vanishing of Ethan Carter, no i Wiedźmin 3: Dziki Gon. Z zagranicznych hitów wypatrujmy przede wszystkim Destiny, Project CARS, Titanfall, Tom Clancy's The Division, Watch Dogs, plus oczywiście GTA V PC, którego zapowiedź to przecież tylko kwestia czasu, prawda Rockstar? Do tego dołożyć należy wiele projektów z Kickstartera, jak Broken Age, Pillars of Eternity, Star Citizen, Torment: Tides of Numenera czy Wasteland 2. Ponadto widziałbym jakieś konkretne projekty przeglądarkowe w HMTL5, żeby móc robić odpoczynek w pracy od... cóż, pracy.