XCOM 2 spełnia pokładane w projekcie nadzieje. Mamy kolejny strategiczny hit
Pierwszy kontakt z projektem XCOM 2 nakazuje zachować dystans. Z pudełka patrzy na gracza obcy, którego głowę złożono z olbrzymiej liczby ludzkich czaszek. To widoczny znak, że wydarzyło się coś niedobrego. Niestety, 20 lat po najechaniu Ziemi przez przybyszów z kosmosu, stara niebieska planeta została zupełnie opanowana przez nieproszonych gości. Agresor sprawuje rządy za pomocą podległej mu organizacji ADVENT, której to, dzięki populistycznym pomysłom, udało się podporządkować sobie większość społeczeństwa. Z kolei samo dotąd waleczne XCOM, doskonale wcześniej wyszkolone, lata świetności ma dawno za sobą. Skupia się głównie na działaniach partyzanckich i budowaniu ruchu oporu. Będziemy musieli mądrze zarządzać naszymi ograniczonymi zasobami, aby w końcu ostatecznie rozprawić się z najeźdźcami.
05.02.2016 11:13
Podobnie jak w poprzednich odsłonach serii, także tych starszych, również tutaj rozgrywka podzielona jest na poziom strategiczny i taktyczny. W pierwszym trybie przemieszczamy się po mapie świata wewnątrz latającej bazy. Tutaj decydujemy, gdzie chcemy polecieć, komu pomóc oraz jakie zadania wykonać. By nie zabrakło nam funduszy, musimy zbierać zasoby pozostawione przez ruch oporu oraz stale włączać do naszej siatki kontaktów nowe regiony. Podniebną fortecę będziemy powoli rozbudowywać o kolejne instalacje, a także prowadzić badania mające na celu rozpracowanie przeciwnika plus ulepszenie broni. Warto też skorzystać ze szkolenia żołnierzy, gdyż specjaliści znacznie lepiej radzą sobie z eliminowaniem wszelkich ufoków niż nieuformowane jeszcze w ogniu walki żółtodzioby. Tak samo jak w życiu.
Większość czasu spędzimy jednak w trybie taktycznym. Zadania postawione przed fanami PC są dość różnorodne. Poza standardowym likwidowaniem wszystkich, będziemy ratować VIP-ów, włamywać się do komputerów obcych albo powiedzmy przejmować konwoje. Po raz pierwszy od dawna byłem zadowolony z działania generatora map losowych. W wielu grach efektem pracy tego narzędzia są nudne mapy bez duszy, do tego każda podobna do pozostałych losowo tworzonych. W XCOM 2 natomiast takie scenariusze sprawiają wrażenie zaprojektowanych przez człowieka. Nie zdarzyło mi się też trafić na układ, który dawałby przewagę jednej ze stron. Całość łączy się ponadto doskonale w dynamiczną kampanię, która sprawia, że każde nasze podejście do kolejnej gry będzie wyglądać nieco inaczej. Ten produkt się nie znudzi.
Z obcymi przyjdzie walczyć drużyną złożoną z od czterech do sześciu osób o dosyć zróżnicowanych umiejętnościach. Do tego każda może rozwijać w odmienny sposób swe zdolności. Strzelec wyborowy na przykład wybierze między skuteczniejszymi atakami z dystansu, a szybką walką pistoletem. Łowca z kolei pójdzie powiedzmy w styl ninja szatkującego wrogów na plasterki mieczem lub poruszającego się cichutko skrytobójcę. W podobny sposób da się dopasować do upodobań gracza grenadiera czy posługującego się dronem specjalistę. Co ciekawe, mimo rozgrywania misji drużynami o najprzeróżniejszych obsadach, nigdy nie odniosłem wrażenia, żeby któraś mogła nie dać sobie rady. Jeśli tylko przyjdzie na to ochota, grę przejedziemy grupą łowców. Warto czytać raporty szpiegów, które podpowiadają, jakich obcych spotkamy na terenie działań. Wejście na mecha bojowego bez broni przeciwpancernej skończy się stratami.
Ponarzekać trzeba trochę na interfejs użytkownika. Wydarzenia obserwujemy w rzucie izometrycznym. Aby lepiej widzieć, co się dzieje dookoła, możemy obracać kamerę o dziewięćdziesiąt stopni, co w większości przypadków zupełnie wystarcza. Problemy zaczynają się jednak, gdy akcja toczy się wewnątrz budynków. Kilkukrotnie zdarzyło mi się zawalić zadanie przez to, iż miałem problem ze wskazaniem piętra, na które chcę przemieścić swojego specjalistę. Nie zawsze było też oczywiste, czy przeszkoda pomiędzy mną a wrogiem uchroni mnie przed jego salwami. Obcym zdarzało się strzelać przez ściany, a mi z kolei udało się mordować nieprzyjaciół po drugiej stronie zamkniętych drzwi. Nie są to może rażące błędy, ale w trybie Ironman, kiedy nie mamy możliwości zapisania gry, potrafią one w jednej chwili sprawić, że błyskawicznie stracimy żmudnie wypracowywaną przewagę na polu walki. Takie coś mocno zirytuje.
Twórcy od początku chwalili się podatnością gry na przerabianie. By nie skończyło się tylko na słowach, przygotowali już pierwsze rozszerzenia na dzień premiery. W tym celu połączyli siły z Long War Studios, autorami niesamowitej modyfikacji Long War do XCOM: Enemy Unknown. Pierwszy ich wytwór dorzuca trzy pistolety maszynowe. W zamian za mniejsze obrażenia i słabszą celność przy walce dystansowej, mamy lepszą mobilność i skuteczność wobec stojących blisko wrogów. Drugi dodatek to Muton Centurion, nowa jednostka kosmitów. Jest on nie tylko silniejszy od zwykłej wersji, ale ma też umiejętności dające bonusy pozostałym jednostkom przeciwnika. Największy mod to zaś nowa ścieżka rozwoju dla naszych żołnierzy. Będą mogli stawać się liderami, których umiejętności zainspirują pozostałych członków drużyny do walki.
Projekt został stworzony na bazie technologii Unreal Engine 3.5 i od strony graficznej prezentuje się bardzo przyzwoicie. Świetnie wyglądają modele obcych. Widać, że każdy został stworzony z niezwykłą dbałością. Nieco gorzej prezentują się elementy scenerii, gdzie dobre wrażenie psują często rozmyte tekstury. Nie wpływa to jednak na odbiór całości. Oglądane w rzucie izometrycznym mapy są schludne, niezależnie czy działamy w miejskiej dżungli, czy też w wiosce położonej w środku lasu. Świetne wrażenie robią animacje postaci, pojawiające się w kluczowych momentach rozgrywki, chociaż tu autorzy nie ustrzegli się błędów z przenikającymi się obiektami. Do tego czasem dziwnie pracuje kamera. Zawsze chce mi się śmiać, gdy przypomnę sobie, jak po wykryciu mojej drużyny gra postanowiła pokazać reakcję żmii obcych. Pech chciał, że obok stał mutant, którego silnik graficzny nie przewidział. W pewnym momencie głowa gada wystawała z kroku żołnierza. Poczułem się jak oglądając reklamę środka na potencję. Do udźwiękowienia nie mam zastrzeżeń. Muzyka dynamicznie dopasowuje się do aktualnych wydarzeń, przyśpieszając tempo, kiedy robi się gorąco. Dobrze słucha się naszych towarzyszy z XCOM, klimatycznie brzmią też ufolce, w których każdym słowie słychać agresję i chęć rozprawienia się z ludźmi. Co prawda wydawca nie przygotował pełnej polskiej wersji, ale kinowe spolszczenie spełnia swoje zadanie.
Ostatecznie druga część odrestaurowanej serii to najlepsza z gier, które Firaxis wydało w ostatnich latach. Oczywiście Cywilizacja V oraz odnowiony XCOM były dobrymi pozycjami, lecz brakowało im szlifów, szczególnie przed wypuszczeniem dodatków. Tym razem od razu otrzymujemy dobrze dopracowany produkt. Chociaż niektórzy ponarzekają na detale, większość miłośników strategii może liczyć na wielogodzinną rozgrywką najwyższej klasy. Pozytywnie wypadł system losowego generowania misji oraz dynamiczna kampania. Nie można narzekać na opcje dostosowywania drużyny do naszych upodobań, bo zaatakujecie także z cienia. Jeśli komuś będzie z czasem mało, gracze na pewno postarają się o solidny strumień modyfikacji, zmieniających każdy aspekt rozgrywki. Gra po prostu długo nie odejdzie w zapomnienie. Kupno tytułu nawet w dniu premiery to dobrze zainwestowane pieniądze, zwłaszcza kiedy ktoś markę cenił.