Zaatakowali strony ukraińskich resortów. Padły groźby po polsku
Hakerzy zaatakowali strony internetowe trzech ukraińskich ministerstw, zamieszczając na nich groźby pod adresem obywateli kraju. Komunikat opublikowany przez nieznanych sprawców został sporządzony w językach ukraińskim, rosyjskim i polskim.
Hakerzy włamali się na strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Polityki Agrarnej i Żywnościowej oraz Ministerstwa Edukacji i Nauki. O zmasowanym cyberataku poinformował za pośrednictwem Twittera rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeg Nikołenko .
"W wyniku masowego ataku hakerskiego strony internetowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wielu innych agencji rządowych są tymczasowo niedostępne. Nasi specjaliści już pracują nad przywróceniem działania systemów informatycznych. Przepraszamy za wszelkie niedogodności" – czytamy we wpisie Nikołnki. Rzecznik przekazał, że policja wszczęła już śledztwo w tej sprawie.
W komunikacie zamieszczonym przez cyberprzestępców pojawiło się m.in. stwierdzenie, że wszystkie dane osobowe Ukraińców zostały przesłane do "wspólnej sieci". Warto zauważyć, że treść opublikowana w języku polskim zawiera elementy, które mogą świadczyć o tym, iż powstała ona po przepuszczeniu oryginalnego tekstu przez translator.
Na początku komunikatu zamiast formy "Ukraińcu!" użyto zwrotu "Ukrainiec!", co może wynikać z faktu, że w języku rosyjskim - w przeciwieństwie do polskiego - występuje sześć przypadków, a funkcję wołacza pełni w nim mianownik.
Pełna treść tekstu opublikowanego przez hakerów brzmiała: "Ukrainiec! Wszystkie Twoje dane osobowe zostały przesłane do wspólnej sieci. Wszystkie dane na komputerze są niszczone, nie można ich odzyskać. Wszystkie informacje o Tobie stały się publiczne, bój się i czekaj na najgorsze. To dla Ciebie za twoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Za Wołyń, za OUN UPA, Galicję, Polesie i za tereny historyczne".
Serwis stacji Sky News cytuje słowa Nikołenki, który zapytany przez dziennikarzy, czy za włamaniem na strony rządowe mogli stać Rosjanie, odparł, że jest jeszcze za wcześnie na wyciąganie wniosków, ale "istnieje długa historia rosyjskich ataków na Ukrainę". Rząd w Kijowie zapewnił, że zawartość zaatakowanych stron nie została zmieniona oraz że nie ujawniono żadnych danych wrażliwych.