Zaginiony Windows: historia Small Business Server
Windows Server 2022 był najmniej ekscytującą premierą serwerowych Okien w dziejach. Nawet wersja 2003 R2 wywołała więcej medialnego poruszenia. Po części, za ciszę wokół Windows Server jest odpowiedzialny Windows 11, który "ukradł scenę" wydaniu serwerowemu. Ale w większości mamy do czynienia z efektem migracji w chmurę: małe firmy nie potrzebują zaawansowanego zarządzania sprzętem ponad to, co Microsoft i Google oferują po przyłączeniu do Microsoft 365, praca zdalna zmieniła specyfikę biur, a wielkie urzędy wymagające zarządzania tożsamością... i tak kupią Windows Server.
18.10.2021 11:30
Jako, że "na zapleczach" w firmach coraz rzadziej będzie gościć Windows Server, wiele jego funkcji przeznaczonych ściśle dla małych i średnich przedsiębiorstw (i niemających zarazem sensu gdzie indziej) znika z kolejnych wydań. Wersja 2022 to ostateczny koniec ponadćwierćwiecznej historii microsoftowego zjawiska zwanego potocznie "SBS": Small Business Server. Zniknęło bowiem SKU o nazwie Windows Server Essentials.
Small Business Server był tańszą wersją zestawu serwerowych narzędzi Microsoftu, przeznaczoną do mniejszych wdrożeń. "Mniejszych" czyli z ograniczoną maksymalną liczbą użytkowników/połączeń i bez możliwości federowania się z większymi strukturami (np. las domen). Funkcje te były niepotrzebne w MŚP.
A u nas?
W Polsce pierwsze wersje SBS jeszcze spod szyldu "BackOffice", wypadły w czasach kiepskiej informatyzacji i gościły tylko w kilku wielkich organizacjach. Dopiero w okolicach lat 2003-2006 nastąpił wyraźny wzrost wdrożeń, głównie ze względu na szkoły. Tam SBS nadawał się idealnie.
Instalacja SBS z tamtych lat to kontroler domeny Windows Server 2003, poczta Exchange i Outlook 2003 dla wszystkich końcówek, ISA Server do zarządzania oraz opcjonalnie SQL Server 2005 dla aplikacji. Zezwalała ona na symultaniczną pracę 75 klientów. SBS był (względnie) najłatwiejszym serwerem firmowym do utrzymania i stanowił niezwykle przewidywalny produkt przez ponad dziesięć lat od powstania: otrzymywał tylko nowsze wersje tych samych składników, zarządzanych w ten sam sposób. Nie trzeba się było szczególnie dokształcać z jego obsługi.
Koniec na horyzoncie
Pierwsze rewolucje pojawiły się w 2011 roku. Wtedy nastąpił rozwód porównywalny z podziałem na "BackOffice" i "BackOffice Small Business", wskutek którego SBS w ogóle powstał. Oto w styczniu 2011 wydano Small Business Server Essentials, wprowadzając podział na "Standard" i "Essentials". Standard dalej zawierał SharePointa i pocztę Exchange. Wersja Essentials, dla małych firm i szkół, miała wykorzystywać chmurowe usługi pocztowe i komunikacyjne. Czas pokazał, że Exchange nie jest wystarczająco prosty w obsłudze, a odpowiednie zabezpieczenie i utrzymanie go może być... stresujące.
Podział SBS rozpoczął proces jego demontażu. Najpierw "Small Business BackOffice" miał być mniejszą wersją BackOffice. Potem "Small Business Essentials" miało być mniejszą wersją "Small Business". Pod koniec 2012 stało się jasne, że i to jest zbyt wiele dla MŚP. Microsoft uznał, że nie ma potrzeb rynkowych dla zintegrowanego narzędzia dla średniaków. W efekcie zaczął oferować "po prostu" Windows Server. Jeżeli ktoś będzie potrzebować poczty albo zaawansowanego zarządzania, dokupi sobie Exchange'a i SCCM. A najmniejszym firmom ma wystarczyć prosty w obsłudze Windows Server Essentials i chmura.
Jeszcze mniej!
W ten sposób SBS zmienił się w Windows Server 2012 Essentials. Zadebiutował w nim nowy kreator konfiguracji, specjalnie dla Essentials (okno "Zarządzaj swoim serwerem" z biegiem lat stało się zbyt złożone). Kreator zapewniał konfigurację kont, kopii zapasowych, zdalnego pulpitu oraz integrację z Azure i Office 365. Narzędzia do zarządzania antywirusem, kopiami i VPN-em, znane najpierw jako ISA Server, a potem przejściowo Forefront, zniknęły.
W międzyczasie znacząco dojrzała oferta chmurowa Microsoftu. Azure oraz Office 365 zaczęły umożliwiać zarządzanie tożsamością oparte w całości o "przeglądarkowe" konta i pojedyncze logowanie, OneDrive zapewniał kopie zapasowe dokumentów w chmurze i logowanie za pomocą Office'a, a do tego wszystkiego przestał być potrzebny Windows. Odpowiedzialność za zabezpieczenie oprogramowania spoczywa wtedy całkowicie po stronie operatora chmury, klient musi tylko przeszkolić swoich klientów, żeby nie trzymali haseł na żółtych karteczkach... choć i tak stosowane jest uwierzytelnianie 2FA.
Inne czasy, inny rynek
Rezultatem tej ewolucji było usunięcie z kolejnej wersji SBS, Windows Server 2019 Essentials, roli o nazwie... "Windows Server Essentials". Oznacza to, że poza licencjonowaniem system nie różnił się niczym od swoich większych wersji. Skutecznie zdefiniowano segment rynkowy "średnie i trochę większe przedsiębiorstwo" jako potencjalnego odbiorcę produktu innego niż SBS. Zamiast sprzedawać mu cały komplet narzędzi, zaoferowano środowisko Microsoft Endpoint Manager: połączone narzędzie do zarządzania lokalnym sprzętem (SCCM) i "nieprzyspawanymi do biurka" komputerami i telefonami (Intune).
Pokryto tym samym zapotrzebowanie całego rynku, a Essentials został dla osób, które z jakiegoś powodu chcą mieć lokalny kontroler domeny, choć Microsoft usilnie mówi im, że ich aplikacje mają działać w Azure, poczta w Exchange, komunikacja w Teamsach, a pliki w OneDrive'ie. A jeżeli ktoś chce to wszystko trzymać lokalnie, to jest na tyle biegły w tych sprawach, że potrzebuje czegoś więcej niż "Essentials".
No więc stało się. Windows Server 2022 nie tylko nie zawiera roli ani SKU Essentials. Nie ma nawet oddzielnego ISO instalacyjnego dla takiej wersji. Klucz Essentials to klucz OEM dla wersji Standard, przychodzi po prostu ze zmniejszoną skalowalnością i jest trochę tańszy. Windows Server i SQL Server nigdy nie staną się "całkowicie chmurowe", stanowią bowiem fundament wielu innych produktów, ale los innych usług nie jest już taki jasny.
On-premy znikną?
Skype for Business nie ma już następcy. Teams jest wyłącznie chmurowy. SharePoint może działać wyłącznie w chmurze, karmiony tożsamościami z Azure Active Directory. Ale Exchange zachowuje się schizofrenicznie: jednocześnie mocno odradza stosowanie np. lokalnych programów firm trzecich oraz wymaga lokalnego wdrożenia, gdy ktoś ma lokalne Active Directory (!). A więc wystarczy trochę nieostrożności i połączenie chmurowego Exchange'a z AD wymusi założenie... drugiego, lokalnego Exchange'a.
Choć Small Business Server i Windows Server Essentials (wraz z przyległościami) zostały już zamordowane przez Microsoft, czasy w których Active Directory, Exchange i SharePoint są wdrażane tylko w sądach, armii i szpitalach - "a tak to wszystko w chmurze", są odrobinę dalej niż mówią to foldery reklamowe z Redmond.