Zgłaszali prawa autorskie na YouTube. Na przekręcie zarobili ponad 20 mln dolarów
Dwóch mężczyzn zarobiło ponad 20 milionów dolarów na oszustwie związanym z prawami autorskimi do treści publikowanych na YouTube. Bez żadnych oficjalnych dowodów zgłosili roszczenia do ponad 50 tys. utworów należących do różnych artystów.
Jak donosi MarketWatch, dwóch mężczyzn zostało oskarżonych przez biuro prokuratora amerykańskiego w Arizonie o rzekome wyłudzenie ponad 20 milionów dolarów tantiem z YouTube w ramach długotrwałego oszustwa.
Według aktu oskarżenia, misterny przekręt rozpoczął się 30 kwietnia 2017 roku. Dwaj podejrzani zaczęli zarabiać na muzyce z biblioteki ponad 50 tys. hiszpańskojęzycznych piosenek, do których nie posiadali praw. Oszustwo trwało podobno co najmniej do kwietnia 2021 roku. Do tego czasu zebrali opłaty licencyjne o wartości ponad 20,77 mln dolarów, podczas gdy oryginalni artyści i posiadacze praw nie otrzymali niczego za swoją muzykę.
Oskarżeni to 36-letni Jose Terana z Scottsdale w Arizonie i 38-letni Webster Batista Fernandez z Republiki Dominikany. Duet stworzył firmę o nazwie MediaMuv LLC i zawarł umowę z organizacją zajmującą się zarządzaniem prawami cyfrowymi, aby zarabiać na treściach na YouTube. Para w niektórych przypadkach przedłożyła fałszywe dokumenty, aby uzasadnić swoje roszczenia dotyczące praw autorskich.
Za przywłaszczone 20 776 517,31 dolarów oszuści kupili dom za 546 tys. dolarów, Teslę za 130 tys. dolarów, BMW za 92 tys. dolarów i biżuterię za 62 500 dolarów. Ława przysięgłych oskarżyła ich o trzydzieści zarzutów spisku, oszustw, kradzieży tożsamości i prania brudnych pieniędzy. Teraz grozi im łącznie 37 lat więzienia i grzywna w wysokości do 250 tys. dolarów za każde skazanie za przestępstwo.
Zgodnie z aktami sądowymi, żaden spośród 30 najlepiej zarabiających artystów, których tantiemy zostały wypłacone MediaMuv, nie upoważnił firmy do pobierania pieniędzy w ich imieniu.
YouTube nie jest odporny na nadużycia
Przez lata wielu twórców na YouTube twierdziło, że inni zarabiali na ich treściach, ale skala problemu pozostawała niejasna. Jednak najnowsze oszustwo pokazuje, jak nieuprawnione podmioty mogą rościć sobie prawa do cudzych treści, a nawet na nich zarabiać.
YouTube wykorzystuje system rozpoznawania piractwa "Content ID", który pomaga właścicielom praw autorskich zarabiać na swoich treściach. Rozwiązanie pozwala witrynie określić prawdziwych właścicieli praw autorskich i kierować do nich przychody z reklam.
Na początku tego roku YouTube twierdził, że wypłacił 5,5 miliarda dolarów w przychodach z reklam właścicielom praw autorskich z treści zatwierdzonych przez Content ID. Sprawa dwójki oszustów pokazuje jednak, że system nie jest odporny na nadużycia.