O płytach z Windows 7 od producenta laptopa za 30 euro…
02.07.2012 20:33
Do napisania tego wywodu skłoniła mnie lektura forum dobrychprogramów. Chodzi o sytuację, w której użytkownik chce pozbyć się dostarczonego wraz z laptopem preinstalowanego systemu ze wszystkimi dodatkami i w tym celu zmuszony jest zamówić płytę z Windows. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że koszt takiego przedsięwzięcia wynosi kilkadziesiąt euro. Ale po kolei…
Otóż klient kupując laptopa otrzymuje system z dodatkami od producenta. Wśród nich znaleźć można przykładowo programy do zarządzania sieciami bezprzewodowymi , aplikacje do zarządzania klawiszami funkcyjnymi, narzędzia do zarządzania energią oraz mnóstwo oprogramowania stanowiącego alternatywę dla funkcjonalności wbudowanych w Windows. Problem przedstawił Tomek Bryja w felietonie Czemu Vista chodzi wolno? w styczniu 2009 r.
Problem zaczyna się w sytuacji kiedy chcemy pozbyć się owych dodatków. Do wyboru mamy dwie możliwości. Pierwsza z nich to próba ręcznego odinstalowania. Może to być odrobinę czasochłonne z uwagi na ilość dodatków oraz opcjonalne sprawdzenie wcześniej, jakie jest przeznaczenie konkretnego programu. Inną możliwością, jest instalacja systemu na czysto z płyty Windows, ale z użyciem klucza, który znajduje się na naklejce pod spodem laptopa. Cały czas oczywiście mówimy o Windowsie w takiej edycji, na jaką posiadamy licencję, np. Home Premium. Rodzaj wersji (32 czy 64‑bitowa) ani język systemu od strony technicznej (nie wiem jak wygląda kwestia licencyjna) nie mają znaczenia, bo klucz pasuje. Może być wymagany co najwyżej telefon na infolinię służącą do aktywacji produktów. Wbrew pozorom ostatnia z możliwości nie jest ani tak powszechnie dostępna ani popularna jak mogłoby się wydawać.
Nie ma się czemu dziwić. Microsoft legalnie za darmo nie udostępnia obrazów Windows 7, które można pobrać, wypalić na płytę i zainstalować z nich z system z użyciem klucza, który znajduje się na naklejce pod spodem laptopa. Wersje Windows z internetu, choć podobno niemodyfikowane, nie stanowią obrazu 1:1 z płyty Windows, bo w środku znaleźć można jakieś aktywatory i zapewne niewiadomo co jeszcze. Jedynymi rozsądnymi możliwościami poradzenia sobie w takiej sytuacji wydaje się pożyczenie płyty Windows od kolegi, który posiada legalny Windows albo pobranie obrazu systemu z Microsoft TechNet. W drugim przypadku wymagane jest posiadanie płatnej subskrypcji albo kolegi, który takową wykupił. Pozostaje jeszcze kwestia sterowników. Tutaj sprawa jest prostsza. Każdy szanujący się producent laptopów udostępnia je na swoich stronach do pobrania. Wystarczy zatem ściągnąć sterowniki, ewentualnie rozpakować, wrzucić na płytę albo pendrive i skorzystać w razie potrzeby.
Co na to producenci sprzętu? Nic specjalnego. Jak można przeczytać na forum w temacie, , który zainspirował mnie do napisania tego tekstu jeden z producentów oferuje zakup płyty Windows 7 razem ze sterownikami za około 30 euro, czyli około 130 zł. Podobnie drugi producent, ale tym razem koszt płyty recovery z systemem wynosi jakieś 150 zł. Tymczasem gdyby użytkownik przy zakupie laptopa otrzymywał przynajmniej czysty system z osobno zapisanym kluczem produktu, to istnieje spore prawdopodobieństwo uniknięcia problemów, gdzie naklejka pod spodem laptopa uległa zatarciu, system nie działa, płyty z systemem nie mamy.
Tekst nie ma na celu piętnowania użytkowników, bo korzystają z preinstalowanych wersji Windows, bo próbują to zmienić i korzystać z czystych systemów, bo płacą dla producentów laptopów za płyty z systemem, bo ryzykują ściągając wersje z internetu. Absolutnie nie. Dla mnie problemem jest podejście producentów notebooków, które mimo upływu lat chyba niespecjalnie ulega zmianie w tej konkretnej sprawie.
Do przemyślenia.