Okiem na ubuntu cz.1
24.10.2014 | aktual.: 31.10.2014 14:12
Dawno nie pisałem więc dzisiaj napiszę o mojej dopiero co rozpoczynającej się przygodzie z Ubuntu.
A więc kiedyś już miałem Ubuntu, ale usunąłem bo powiedziałem, że jednak to nie to samo co stary dobry Windows. Rozczarowały mnie wtedy aplikacje a raczej ich brak. Ale to było sporo lat temu.
Wczoraj postanowiłem dać Ubuntu szansę i zainstalować go jako główny system. Głównie spowodowane to było jako, taką, nudą, która towarzyszyła mi tego dnia. Aczkolwiek Windows zostawiłem obok, na wszelki wypadek. Wersja jaką wybrałem to 14.04 LTS. Nie mam zielonego pojęcia czy to najnowsza, ale pojawiła się jako pierwsza i na dodatek wstawiona miesiąc temu. Na początku bardzo zaskoczyła mnie waga systemu. Waga to 980 MB. Jest to bardzo mało w stosunku do Windowsa który waży średnio 3GB czyli aż 3 razy więcej. No to około 30 minut ściągania. (Jak ja kocham te swoje 10b/s...). Po ściągnięciu, przyszedł czas na poszukiwania czegokolwiek na co mógłbym wgrać ten system. Padło na pendrive. Z początku miałem na myśli płytkę ale gdy znalazłem moje pena to los padł na niego. Formatowanie Pendrive-a trwało dosyć długo bo aż chyba 1 godzinę prawię. No dobra to przechodzimy do instalacji.
Wyłączam komputer, wkładam moje urządzenie przenośne i pokazuje się informacja z... Uwaga... kliknięciem dowolnego przycisku aby spowodować rozruch z penka. No to szybki ruchem w klawiaturę wcisnąłem chyba z 10 przycisków :D I pokazuje się pierwsze logo ubuntu i jak zwykle przydzielanie partycji, aktualizacje, język i takie tam. System instalował się około jednej godziny. A więc nie jest źle. Pominę już te opcję itd. bo bez sensu pisać jak instalowałem system.
I teraz, wreszcie nastał moment, którego wyczekiwałem, czyli pulpit ubuntu. Trochę się zmieniło odkąd miałem go ostatni raz na komputerze. Na początku trochę trudziłem się z zamknięciem okienka ze skrótami klawiszowymi. Wciskanie X nic nie dawało. Wcisnąłem Alt+F4 i znikło. Teraz to się wydaję śmieszne trochę, aby nie umieć zamknąć okienka. Idziemy dalej czyli pierwsze uruchomienie przeglądarki Firefox. Na Winie używałem google chrome, więc była to lekka zmiana. Muszę przyznać, że ta przeglądarka jest równie szybka co poprzednia. Przechodzimy do ustawień, głównie z ciekawości. Wybieram wygląd i niestety wyboru dużego tam niema. Jedyne co możemy to zmieniać pulpit. I do tego 3 dziwne motywy. Ok przechodzimy teraz do Blutooth-a połączam telefon i co? I nic. Tylko tyle mi się udało. Może ktoś mnie oświeci w komentarzu jak przesyłać pliki na telefon przez ww funkcję? Byłbym bardzo wdzięczny :) Ok ale jednak chcę moją dawną przeglądarkę, czyli chrome. Wchodzę na stosowną stronę, pobieram 50 mb danych, otwieram i moim oczom ukazuję się co? Centrum oprogramowania Ubuntu... O co tu chodzi? To poco ja to pobierałem? Żeby odesłało mnie do sklepu? Bez sens. Chyba, że to ja coś nie umiem. Ale 10 razy otwierałem ten pobrany plik i za każdym razem odsyłało mnie do sklepu. Choć za 11 razem otworzył się sklep i pokazała się informacja, że nie znaleziono żądanego pliku. No to sobie odpuszczam. Zauważyłem też bardzo dziwną rzecz przy logowaniu. Mianowicie, wpisując hasło i wciskając enter. Ekran się tak dziwnie dzieli na dwie jakby zacięte części. Na jednej połowie jest pulpit z ekranu ładowania a na drugiej jest zwykły pulpit i na dole ma jakieś dziwne paski. I czasem zdarza mi się zgubić myszkę. Tzn. ginie i nie mogę ją za chiny znaleźć nawet jak poruszam. Pokazuję się dopiero po ok. 5 sek. ruszania myszką.
Ale są też i dobre strony. Czyli:
- Sklep. Jest dosyć prosty w obsłudze i zainstalowanie aplikacji ogranicza się jedynie do wstukania nazwy i kliknięcia zainstaluj.
- Steam działa bez zarzutów. Origina nie instalowałem i nawet nie wyszukiwałem go w sklepie bo tak naprawdę z niego praktycznie nie korzystam.
- Interfejs jest dosyć ładny i przejrzysty. Myślę, że nawet początkującym użytkownikom nie sprawi problemu "poruszanie" się po systemie.
- Wydajność. Laptop jest równie szybki co Windows Vista, lecz czasem zdarzają się jakieś dziwne anomalię. Mianowice, włączając więcej aplikacji, jedna robi się przyciemniona i nie da się nic z nią zrobić.
- LibreOffice. Co prawda jeszcze z niego nie korzystałem ale przetestuję go dla was i powiem wam czy jest tak jak myślę, czyli równie dobry co MS Office.
- W gry można pograć równie dobrze jak na systemie Microsoftu, Muzykę jak najbardziej posłuchamy, filmy obejrzymy bez problemów.
Aha i wspomnę również, że nie mogę się przyzwyczaić do tego, że przycisk zamknij, minimalizuj i maksymalizuj jest po lewej stronie, ale z czasem się przyzwyczaję. System będę testował prawdopodobnie jeszcze przez miesiąc może dłużej i pojawi się kilka notek o mojej przygodzie z tym systemem. Podsumowując system jak na razie mogę wam polecić do poeksperymentowania i wypróbowania jego możliwości. W tej chwili nie powiem wam czy nadaję się jako system do codziennego użytku bo sam muszę poznać jego wszystkie zakątki i magie :D Do zobaczenia w następnym poście :)