Bo warto powracać...
W flimach czasami pojawia się motyw ojca pokazującego dziecku, co będąc w jego wieku kolekcjonował czy oglądał. Próbuje on z jednej strony zainspirować potomka, z drugiej pokazać, że jego obecne zainteresowania mają mniejszą wartość.
Zaczęło się psychologicznie, ale mam nadzieję, że nikogo nie zanudzę moim tekstem. Topowi blogerzy pojechali na urlop (bawcie się dobrze!), jest więc okazja do tego aby podciągnąć swoje statystyki. Wracając do tematu uważam, że warto wracać do swoich wspomnień a technologia nam to ułatwia, szczególnie w przypadku, który chcę opisać.
Dawniej telewizję oglądało się z zegarkiem w ręku. Do południa obrady sejmu (mój dziadek je uwielbiał), w niedzielne popołudnie jakiś rodzinny seans (Niekończąca się opowieść, Jumanji, Akademia Policyjna itd.), o 19:00 dobranocka na TVP. Telewizja regulowała nasz harmonogram dnia. Problem pojawiał się gdy w czasie ulubionego serialu przyszli goście lub trzeba było odebrać dzieci z przedszkola - odcinek uciekał i nie zawsze można było liczyć na powtórki. Obecnie włączamy nasz SmartTV, smartfona, zegarek, lodówkę, cokolwiek na czym będziemy mogli uruchomić aplikacje VOD czy odtworzyć film z pendrive'a i oglądamy to co chcemy i kiedy chcemy. Pomyślałem, że warto to wykorzystać i wrócić do seriali, które kiedyś oglądałem. Poświęciłem na ten cel swoje ostatnie krótkie chwile wolnego czasu.
Zaczęło się od bajki Dragon Ball - zawsze chciałem obejrzeć wszystkie odcinki i udało się. Zajęło mi to trochę ponad rok, ale było warto. Seria się zestarzała i jakość pozostawiała wiele do życzenia, nie mniej jednak nie odciągnęło mnie to od spędzenia kilkuset godzin przed telewizorem. Co więcej, już po kilku pierwszych epizodach zorientowałem się, że z jednej strony sprawia mi to frajdę jak małemu dzieciakowi, z drugiej zupełnie inaczej patrzę na historię stworzoną przez Akirę Toriyamę.
Na kolejny rzut poszedł serial Lost - Zagubieni. Właśnie przed momentem skończyłem oglądać pierwszy sezon. Wciąga niesamowicie a odcinki które pominąłem gdy seria emitowana była w TVP są niezbędnym uzupełnieniem dziur w fabule. Mimo, że pierwsze epizody wyprodukowane zostały niemal 11 lat temu, jakościowo nie odbiegają od współczesnych produkcji - to chyba urok profesjonalnie przygotowanych amerykańskich produkcji (w tym wypadku telewizji ABC). Dużą rolę odegrały tutaj także pieniądze włożone w ten serial. Wyprodukowanie pierwszego odcinka (obie części) kosztowało ok. 12 milionów dolarów.
Co będzie następne? Od marca w serwisach VOD pojawią się nowe odcinki serii, które oglądam - Kuchenne Rewolucje oraz Nasz Nowy Dom (wcześniej jeszcze Surowi Rodzice, niestety nie jest już produkowana). Warto by było znaleźć też trochę czasu na życie i... blogowanie. Mam kilka pomysłów na kolejne wpisy które, mam nadzieję, niedługo się tutaj pojawią i znajdą swoich odbiorców.