Blog (13)
Komentarze (1.1k)
Recenzje (2)
@AndrzejGSpotify i Linux Mint

Spotify i Linux Mint

Tak się składa, że na swoim komputerze stacjonarnym korzystam z dwóch systemów operacyjnych (w porywach do trzech, kiedy chcę przetestować jakiś nowy system w "polowych" warunkach). Pierwszy to Windows 7 Home Premium a drugim obecnie jest Linux Mint 14 "Cinnamon" 64 bit. W dniu premiery usługi Spotify zainstalowałem klienta na systemie Windows i ta aplikacja od razu przypadła mi do gustu. Dzisiaj zalogowałem się na Linuksa i stwierdziłem, że przydało by się mieć ją także na tym systemie (a już wiedziałem, że taka istnieje, dzięki spostrzegawczości komentatorów pod newsem informującym o starcie usługi).

Główne i jedyne okno programu. Wygląda identycznie jak na Windows
Główne i jedyne okno programu. Wygląda identycznie jak na Windows

Klient Spotify jest prosty, a co za tym idzie wygodny w obsłudze. Dysponuje także szybką i dosyć dokładną wyszukiwarką. Możliwość udostępniania playlist znajomym i śledzenia trendów sprzyja odkrywaniu nowych artystów. Pasjonatom muzyki na pewno przyda się funkcja grupowania playlist w foldery. Folder "Windows Media Player" widoczny na screenie prawdopodobnie zsynchronizował się automatycznie z moim kontem, które tworzyłem na Windows i Spotify raczej nie szuka playlist WMP w Linuksie. Nazwy swoich playlist ocenzurowałem bo są wyjątkowo głupie ;‑)

Obie aplikacje - Windowsowa i Linuksowa, działają na moim sprzęcie* bardzo wydajnie i bez przycięć. Gdy odtwarzałem pierwsze utwory w tym programie, nie mogłem uwierzyć, że jest to usługa sieciowa. Przy moim średnim na dzisiejsze standardy łączu 6 Mbit/s słuchanie muzyki wygląda tak, jak by te wszystkie utwory były zapisane na lokalnym dysku twardym. Żadnych magicznych ikonek w stylu "loading", klikasz - słuchasz. Bez porównania w stosunku do Polskiego Muzo, czy nawet Deezera.

Linuksowy klient bez problemów łączy się z Last.fm
Linuksowy klient bez problemów łączy się z Last.fm

Właściwie są tylko dwie różnice między klientami dla obu systemów. Pierwsza to drobny problem z "odmaksymalizowaniem" okna spotify, czyli przyciskiem "przywróć" - okienko nie chce się zmniejszyć, ale wystarczy je "oderwać" od krawędzi ekranu łapiąc za górną belkę i już okienko robi się malutkie. Druga różnica (tylko różnica, bez problemów z działaniem) to integracja z systemowym apletem dźwiękowym w Mincie (co oczywiście zaliczam na plus):

453622

Jeżeli uważasz, że spodoba Ci się Spotify i chcesz je sprawdzić na swoim Mincie, Debienie, Ubuntu czy czym tam jeszcze, to dodaj następujące repozytorium do źródeł oprogramowania (edytując /etc/apt/sources.list lub za pomocą swojego menedżera oprogramowania):

[list] [item] [code=text]deb http://repository.spotify.com stable non‑free[/code] [/item]By system mógł weryfikować ściągane paczki za pomocą klucza publicznego Spotify, trzeba go pobrać:

[item] [code=bash]sudo apt‑key adv -‑keyserver keyserver.ubuntu.com -‑recv-keys 94558F59[/code] [/item] odświeżamy źródła oprogramowania:

[item] [code=bash]sudo apt‑get update[/code] [/item] a następnie instalujemy:

[item] [code=bash]sudo apt‑get install spotify-client[/code] [/item] [/list]

Pamiętajcie, że jeżeli skusicie się na darmowy trzydziestodniowy trial wersji Premium a nie chcecie decydować od razu czy chcecie płacić, to trzeba zrezygnować z subskrypcji przed upływem tych 30 dni. Potem Spotify automatycznie przedłuży subskrypcję premium (~20 zł). Miłego słuchania!

*Moja konfiguracja sprzętowa: Płyta główna: Asus P5KPL-AM SE (intel G31 chipset) Procesor: Intel Pentium Dual Core E5300 (2.60 GHz) Pamięć: 4 GB RAM Video: Radeon HD5770 Series

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)