DNS - Tango Down ?
W świecie opanowanym przez wszędobylskie lenistwo oraz "uprastacze", wysiłek fizyczny czy nie daj boże psychiczny jest nie do zaakceptowania. Sytuacja, którą zaraz opiszę mogłaby doprowadzić niejednego obywatela do krańca wytrzymałości, bólu i rozpaczy.
Piątek wieczór, życie towarzyskie odstawione na bok(a zapomniałem informatycy nie mają życia towarzyskiego) dłubanie przy kodzie PHP i rutynowe kontrolowanie świata IT. Postanowiłem poczytać blog na dp, bo ostatnio jest co czytać :) A tu nagle klops.
Dobreprogramy.pl, Google.pl oraz setki innych stron poza zasięgiem mojego blaszaka. Uświadomiłem sobie jak ciężko jest żyć bez dostępu do Internetu - minęło kilka sekund a ja już zabrałem się za znalezienie/naprawienie usterki. Standardowo na początku sprawdzam czy u kumpla działa - działa, u sąsiada przez - wifi - nie działa. Modem, router, komputer - restart, sprawdzenie kabli - podstawa. Od razu przypomniał mi się plan Anonymouse do zagłady Internetu po przez atak na serwery DNS. Niczym prawdziwy detektyw-informatyk postanowiłem od razu sprawdzić czy świat ulegnie zagładzie, czy może to jest zwykła awaria na moim podwórku. Przy użyciu sieci 3G znalazłem IP google.com(o ile łatwiej zapamiętać niż IP prawda ?) i ping do IP jak i konwencjonalnej dla userów nazwy.
Upsss. Nagle adrenalina wzrosła, wszelkie sprawy związane z PHP czy AS odeszły na bok, przecież mogłem być świadkiem zagłady świata. Przeglądanie sieci bez obsługi DNS to czysta katorga. Wyobraziłem sobie gimnazjalistki, które by się totalnie załamały bez dostępu do facebook'a czy nk'a. Niestety zapamiętanie adresu IP wymaga nieco więcej wysiłku niż wpisanie w pasku url np. nk.pl. Uradowany tym, że świat zostanie opanowany przez złowieszczych geeków, postanowiłem olać robotę na dzisiaj, bo po co robić skoro i tak będzie można zgonić opóźnienie na złych hakerów.
Po dwóch godzinach smutek zagościł we mnie, ale radość również, dziwne ale prawdziwe. Uświadomiłem sobie jak bardzo jesteśmy uzależnieni od Internetu. Potrafię całkowicie się odizolować od e‑świata na weekend, ale sama podświadomość o braku dostępu jest dużo silniejsza od rzeczywistego braku dostępu do sieci. Doceńmy kochane DNSy.
PS. Doświadczył ktoś czegoś podobnego 02.03.2012 w godzinach 17‑19 ? Czy tylko moja okolica została uraczona pięknym prezentem :) ?
Pozdrawiam i przepraszam za błędy, poprawię jak odpocznę.