AveLAB: Samsung HMX‑W350 [1/6] - Wstęp
Oto i zapowiedziana niespodzianka. Zanim jednak pokręcicie głowami do słów "E, tam, ot kolejna osoba z kamerą do testów" pozwólcie mi chociaż napisać następujące słowa: to nie będą zwykłe testy. Poniżej kilka powodów i pierwsza część merytoryczna.
Jeżeli ktoś nie czytuje regularnie mojego blaga od deski do deski (czyli zalicza się do 99,9% populacji naszej planety) to zapewne nie wie jeszcze, że przesiaduję w Estonii. Daje mi to możliwość zrobienia materiałów, jakich żaden bloger w recenzji nie zrobi. Wyjdziesz z kamerą do ogródka? Spacer po Krakowie? Zanurzenie w umywalce? Doceniam wysiłek, ale to nie ta liga.
Kolejna sprawa - model który dostałem ma nieco ciekawych właściwości, jak choćby wodoodporność. Na pewno doda to nieco smaczku.
Trzecia sprawa - nie doczytałem w regulaminie wypożyczenia o 6 miesiącach i...przez tydzień robiłem testy jakbym miał mało czasu, 24/7. W zasadzie mam wszystko gotowe, będę tylko dodawał nowe rzeczy jeżeli się pojawią.
Cztery - na okres testów intensywnych zupełnie przypadkiem Samsung trafił w dziesiątkę z datą, bowiem załapał się na nie kolega odwiedzający mnie tutaj, także entuzjasta IT. Co dwie głowy to nie jedna.
Wreszcie punkt finalny - będę rzetelny do bólu. Dylemat moralny czy pisać w stylu "wszystko fajnie, ale..." aby nikogo nie urazić i dostać kolejny sprzęt do testów rozwiązałem w sposób najbardziej etyczny - zero taryfy ulgowej. Co głupie zwyzywam ile wlezie, co mądre pochwalę, będą powody. Wystarczy recenzji gdzie przekleja się specyfikację, daje 3 zdjęcia i traktuje urządzenie jak jajko.
Wystarczy również tego przydługiego wstępu, off we go!
Good news, everyone!
Kiedy na HotZlocie ogłoszono program partnerski do testowania niesamowicie chciałem się w nim znaleźć. Zawsze chciałem być testerem, mojego bloga DP zacząłem od recenzji laptopa firmy Samsung w 6 częściach, a do tego jest to dobra okazja do uczynienia AveLABu stałą serią. Trochę czasu minęło, o testach było cicho, a ja ruszyłem sobie w kierunku Skandynawsko-Bałtyckim. E‑mail o tym, że wybrano mnie do programu najpierw spowodował wybuch radości, potem jednak konsternację - wyślą mi coś do Estonii?
Osoba koordynująca wysyłkę, faktycznie musiała się zapytać czy to w ogóle możliwe. Odpowiedź nie napawała optymizmem.
Po 5 dniach dostałem jednak wiadomość z prośbą o adres, który przekazałem i kilka dni później kurier stanął w drzwiach mojego pokoju.
Podziwiam elastyczność i podejście do testera, dobra robota!
Wprawiło mnie to autentycznie w szok nie tylko dlatego, że Samsung się zgodził, ale właśnie z powodu owego "w drzwiach mojego pokoju". Na drodze kuriera stały 2 zamki otwierane kartą magnetyczną plus zamknięte na klucz drzwi do mieszkania (nie ma to jak nowoczesny akademik). Jak on to wszystko ominął nie mam pojęcia. Nie dziwi mnie jedynie jak zlokalizował mój pokój (3 w jednym mieszkaniu):
Unboxing
Niezbyt ciężka paczka o typowych dla aparatów cyfrowych wymiarach, z taśmą Samsung dookoła. W środku także raczej standardowe, acz estetyczne pudełko:
I, niestety, pierwszy problem, w dodatku dość poważny. Nie wiem kto tak zadecydował, ale akcesoria upakowano bezpiecznie wewnątrz opakowania, natomiast urządzenie....rzucono na wierzch, tuż pod zamknięcie w luźnej folii, bez takiej naklejanej na ekran. Nie musiałem nawet przeprowadzać testów, aby stwierdzić szkodliwość takiego rozwiązania - wystarczyło spojrzeć na tylną część obudowy:
W kilku miejscach śliczna czarna farba zeszła na najbardziej zewnętrznej osłonce obiektywu. W niczym to nie przeszkadza, ale estetycznie psuje nieco wrażenie nowego urządzenia. Czy to prognostyk problemów z niezniszczalnością (Shockproof+Waterproof) czy tylko drobny przypadek, przekonacie się niebawem - ja już wiem :P
Idąc dalej, Samsung na pewno nie żałował akcesoriów:
W pudełku znajdziemy ramkę-ponton, pokrowiec z paskiem, kabel USB, sznurek do przewleczenia, gwarancję, instrukcję (Quick Start Guide) i...paso-szelki. Serio, kolega służy tutaj pomocą:
Jako żywo ta uprząż przypomina mi taki oto radziecki wynalazek:
Starałem się rozgryźć jak to wygodnie na siebie założyć (w obu przypadkach), ale poległem z kretesem (z uprzężą od kamery, Razgruza złożyłem). Nie ma nic w instrukcji, rzecz jest wybitnie nieintuicyjna i basta. Tutaj lekko prześmiewczy materiał na ten temat, a przy okazji mój pierwszy film nagrany tą kamerą:
Quick Start Guide cierpi na problem wielu podobnych mu książeczek, a mianowicie rozmiar czcionki dobry dla mrówki:
Pokrowiec to żadna filozofia, podobnie kabel. Ponton (nazywam go tak z racji koloru i wyglądu) natomiast to etui zabezpieczające boki urządzenia i pomagające mu utrzymać się na wodzie. Jak to działa, przekonacie się w kolejnym wpisie. Chcę dawkować wszystko powoli, więc jedno prześmiewcze video i wstępniak muszą wam na trochę wystarczyć. Zachęcam do śledzenia tej serii, bowiem będzie się działo!