OX Text - szybki rzut oka
Światek szeroko pojętych edytorów tekstu dla Linuksa jest dość zróżnicowany. Mamy sztandarowe LibreOffice i OpenOffice, jest Calligra, AbiWord, Lotus Symphony, a niektórzy w ogóle piszą sobie w konsoli albo w Hexie.
LibreOffice to kawał porządnego oprogramowania i używam go często, ale nie nadaje się do szybkich tekstów czy notatek. Za długo startuje (nadal), ma za dużo opcji i używa się go, z racji interfejsu, mało przyjemnie. Jeżeli mam jakiś dobry pomysł, to prędzej zapisuję go w Kate, które szybko się odpala i nie przytłacza prezencją.
Niedawny news na stronie głównej DP bardzo mnie zaciekawił. Nie tyle w aspekcie online, bo jest już sporo podobnych usług, ale bardziej w perspektywie aplikacji będącej ramką sieciowego OXa i odpalanej jak inne programy. Coś takiego nawet sam bym umiał w QT wymodzić.
Pobawiłem się troszkę dostępnym demem. Oto moje spostrzeżenia.
Czarodziej z krainy Ox
Nazwa jest, jak dla mnie przynajmniej, z jakże popularnej po wczorajszym meczu części ciała Kosowskiego wzięta. Chodzi o zaznaczenie związku z Open-Xchange, czyli otwartoźródłowym oprogramowaniem do pracy grupowej. Czyli OX Text, to tak naprawdę Open-Xchange Text. A więc to nie tyle OpenOffice w chmurze, co OpenOffice przeniesiony na jeszcze inne rozwiązanie Open Source.
Pozostaje kwestia wymowy. 'Oks' jakoś tak nachalnie kojarzy się z 'Doks', czyli nazwą głównego rywala.
W ramach szeroko pojętego nazewnictwa projektowego ma to wszystko sens, ale jakoś nie widzę takiej nazwy wśród użyszkodników. Ciężko to lepiej określić, po prostu target typu Kowalski jakoś mi nie współgra z Open-Xchange. Ale mniejsza o to.
Czas ładowania jest niezły, nie odpala się to jeszcze błyskawicznie, ale paski postępu śmigają aż miło. Na pewno jest lepiej niż z desktopowym LibreOffice.
Od razu widać to, co zaznaczył także eimi (pozdrawiam:). Pisanie tekstu, współpraca online itp to tylko wycinek funkcjonalności. Chodzi raczej o zrobienie wirtualnego biura/biurka, gdzie po zalogowaniu mamy stronę główną z modułami typu RSS, wydarzenia, itp. Szczerze powiedziawszy, nijak czegoś takiego nie potrzebuję, ale moduły da się na szczęście dostosowywać i wyłączać.
W ogóle panel ustawień jest sensownie pomyślany i już zawiera sporo przydatnych opcji. O ile ktoś nie nawciska w niego mnóstwa detali (jak w OO i LO), to będzie dobrze.
Demo zawiera trochę plików wgranych przez twórców, w tym...obrazek jpg w folderze Music :P
Edytnijmy coś
Oczywiście w ramach tej całej kompleksowości użytkownik dostanie do dyspozycji całą gamę odpowiedników klasycznych pakietów biurowych, jak choćby arkusz kalkulacyjny czy program do tworzenia prezentacji. Na chwilę obecną interesuje mnie jednak tylko i wyłącznaie edytor tekstu.
Najważniejsza zaleta i miód na oczy - pliki otwieramy w kartach. Na fullscreenie górna belka mieści bez problemu kilka zakładek. Jest to szalenie wygodne przy kopiowaniu fragmentów tekstu miedzy plikami lub porównywaniu zawartości.
Międzymordzie faktycznie przypomina najbardziej Calligrę w ciemniejszych barwach. Z drugiej strony, co innego można wymyślić? Klasyczny układ z paskami na górze serwują nam niemal wszyscy, kontrolek na dole nikt by nie przełknął, więc zostaje tylko bok. No, może opcja z układem odwróconym lustrzanie byłaby ciekawa (opcje po lewej, tekst po prawej).
Przyciski są duże, zaokrąglone i ewidentnie pomyślane na tablety a może nawet smartfony.
Jak na razie, liczba operacji które możemy wykonać na tekście jest bardzo ograniczona. Przykładowo kliknięcie wstawionego obrazka daje nam opcję usunięcia go lub zmiany położenia. I tyle. Nie ma nawet opcji dodania ramki do ilustracji.
Za to zaimplementowano już sprawdzanie pisowni w niezgorszej ilości języków:
Jest to o tyle ważne, że Google stosuje w Docsach sprawdzanie pisowni odrębne od tego oferowanego przez Chrome i chwilami się ono nie sprawdza. Zdarza się czasem, że poprawnie zapisane słowo w języku polskim zostaje przez Docsy podkreślone na czerwono.
I tak jak szału nie ma, tak jest o wiele lepiej niż choćby w Drafcie. Podobne do Drafta jest także zapisywanie wersji dokumentu. Do tego podstawy kolaboracji i organizacji pracy, z wyznaczaniem zadań oraz opcją publikowania dokumentów bądź zostawienia ich w stanie do edycji. Na pewno jeszcze więcej opcji zostanie dodane z czasem i generalnie OX Text to świetna opcja dla ludzi, którzy szukają edytora nie przekombinowanego, ale oferującego podstawową funkcjonalność. A przynajmniej taki cel wyłania się z dema.
Wady?
Być może wynika to z mojego braku potrzeby używania portalu (czyli tej customizowalnej strony głównej), ale najwięcej problemów widzę właśnie w nim.
Po pierwsze, mamy tam osobny sklep z aplikacjami i moduły do zarządzania nimi. Teraz wyobraźmy sobie, że odpalamy to w Chromie na tablecie z Androidem. Chrome ma własny sklep, Android ma własny, OX ma własny....trochę niepotrzebne jest to mnożenie ekosystemów w ekosystemach, zwłaszcza że nie widzę specjalnej potrzeby pisania nowych appsów na OXa. Chyba, że w przyszłości dostaniemy do wyboru np. zaawansowany i prostszy edytor tekstu naraz, do wyboru jednym przyciskiem.
To właśnie na portalu gdzieniegdzie znajdziemy błędy:
A czysto estetycznie i odczuciowo, jak na niewielką ilość opcji i ładny interfejs, nie czuć lekkości jaką widać np. w animacjach iOSa. Ale to już szczegół.
Ma to sens?
Najważniejsze pytanie brzmi, czy OX oferuje coś ponad pierdyliard podobnych rozwiązań, z Google Docs na czele i czy znajdzie swoją niszę.
Na chwilę obecną jedynie interfejs wyróżnia całość mocno od konkurencji (poza brakiem formatu przejściowego) i brak czegoś, co przyciągnęłoby miliony domowych użyszkodników. Zostaje jeszcze rynek biurowo-firmowy, z tym całym trendem stawianie na chmurę, gdzie więcej zależy od decyzji biznesowych (support, reklama, wdrożenia, itp.) niż jakości per se.
Jeżeli OX będzie się odpalał jeszcze szybciej niż dotychczas i jakoś zaoferuje zaawansowane opcje edycyjne, to kto wie, może coś z tego wyjdzie. Na pewno warto będzie zajrzeć za jakiś czas jak sobie radzi, czego nie omieszkam uczynić :)