Internetowa defekacja
Dawno, dawno temu... Za siedmioma skrętkami, za siedmioma routerami i za siedmioma ogniomurkami, był sobie internet wolny od ludzkiej głupoty, złośliwości i niewiedzy. Czyli tak mniej więcej w czasach niedługo po powstaniu. Większość osób - w tym ja - zna tę opowieść wyłącznie z ludowych podań pełnych nostalgii za bbs, irc, gopherem i głębokich westchnień. W tej bajce były smoki, kilku bohaterów, a nawet niejeden morał. ;) Zaczynałem poznawać sieć wraz z pierwszymi „stałymi łączami” w Polsce, na fali, cytuję: „nielimitowanego dostępu do internetu z super szybką Neostradą”, czyli jak dziś się może wydawać, kuriozalną prędkością 256kb/s, a więc już długo po erze pionierów.
Co się od tego czasu zmieniło? W technologii wiele, ale skupię się na ludziach bo to właśnie ludzie tworzą internet i to ludzie każdego dnia go niszczą.
Mieszanka wybuchowa
Pierwszą rzeczą, którą będę napiętnował to możliwie najbardziej piroplastyczne połączenie z jakim coraz częściej się spotykam: głupota plus niewiedza plus arogancja. Nie dość że ci nieszczęśnicy mają problemy w dostrzeganiu związków przyczynowo skutkowych i na niczym się nie znają to jeszcze są pretensjonalnie nastawieni do świata. Wszystko im się należy i nie wolno im na nic zwracać uwagi. Pisanie dużymi literami, nieskładnie, w najlepszym razie z błędną interpunkcją - „przecież mogą bo to jest internet”. Poszczególne składowe występujące samotnie także są toksyczne. Coraz mniej ludzi używających internetu, używa także organu między uszami. Coraz mniej ludzi interesuje świat - jak działa i jak zmieniać ten najbliżej nas dostosowując do siebie. Fora internetowe są zalane takimi użytkownikami, którzy są na tyle leniwi, że najprostszych rzeczy nie wpiszą w wyszukiwarce, woląc czekać na odpowiedź wiele dni zamiast samemu znaleźć w kilka sekund...
Reklamiarze
Prawdziwa plaga egipska. Ci najmniej inteligentni rejestrują się na serwisach informacyjnych lub forach internetowych po to aby napisać byle co, byle gdzie (przytakiwanie, powielanie informacji z wcześniejszych postów itp.) i uzyskać prawo do wklejania linków, a ostatecznie zareklamować produkt. Ci którym się wydaje że są tacy cwani, próbują kamuflować reklamę pisząc z poziomu użytkownika, który ma jakiś problem, aby za chwilę znaleźć rozwiązanie zachwalając i wklejając link. Tych można odsiać via boty lub sprawną moderacją, gorzej z takimi, którzy potrafią budować konto latami i odpowiednio ukryć reklamę w nienachalnej formie.
Kolejnym problemem są komentarze niby klientów w sklepach i aukcjach internetowych. Często pisane przez samych pracowników, zatrudnione firmy, znajomych etc. Szablonowe łatwo odsiać, ale kto ma czas sprawdzać listy komentarzy komentujących? Całkowicie to zrujnowało sens angażowania się w zachwalanie kupionego i sprawdzonego towaru, a tym bardziej jego odradzanie (ponieważ są zwykle kasowane, a nieuczciwa konkurencja też nie śpi).
Trollowanie
Na sam koniec najgorsi z najgorszych, czyli tzw. trolle internetowe. Piszą rzeczy celowo kontrowersyjne lub nawet absurdalne, aby wywoływać konflikty, angażować i marnować czyjś czas na bezowocną rozmowę. Potrafią wiele razy zmieniać temat i całą wojnę z uśmiechem na twarzy obserwować od nowa. Amerykanie lubujący się w trwonieniu pieniędzy na bezwartościowe badania, ponoć kiedyś poświęcili materii trollingu kilka prac, w których udowodnili skłonności sadystyczne u „zielonoskórych”. Czy jest to prawda nie wiem, ale na pewno jestem w stanie uwierzyć we wnioski. ;)
Na DobrychProgramach.pl, od co najmniej kilku miesięcy grasuje pewien już chyba wszystkim znany osobnik, wyspecjalizowany w aktach strzelistych ku Windows 10. Być może robi to dla zabawy, jak rasowy troll, za każdym razem angażując w bezwartościową wymianę zdań dziesiątki użytkowników, ale może to być także eksperyment samych redaktorów serwisu (wybaczcie, ale tak duża tolerancja jest już podejrzana ;)) - wszak jegomość generuje setki komentarzy (co może się przekładać na zyski z reklam). A być może to tylko wygodny eksperyment socjologiczny zupełnie przypadkowego studenta.
Trolle które są najbardziej destrukcyjne to niestety trolle polityczne, ponieważ jak widać choćby wyżej, trollowanie jest potwornie skuteczne i jest to prężnie rozwijająca się gałąź inżynierii społecznej. Po pierwszych wygranych wyborach przez PiS, internet zalało dosłownie tsunami postów, komentarzy i memów wyszydzających tę partię, a wynoszących na piedestał PO. Od nadmiarowych uprzejmości po generowanie wątpliwej jakości autorytetów. Daleki jestem od gloryfikacji PiS, a tym bardziej od trollowania w akapicie o trollowaniu, ;) po prostu to był ten pierwszy raz kiedy dostrzegłem problem i chyba pierwszy raz kiedy polscy politycy odkryli internet.
Instynkt stadny
Nie bez znaczenia są też plusy i minusy jakie mogą przyznawać sobie użytkownicy, a nawet systemy odznak. Jest mnóstwo osób, dla których fetysz „łapki w górę” jest ważniejszy od treści. Cała rzesza ludzi, którzy najpierw zwracają uwagę na to czy rzekomi inni ludzie ocenili ofiarę pozytywnie czy negatywnie, czym kierują się przy odpowiedzi czy kolejnej ocenie. Obłęd.
Podsumowanie
Takie działania destrukcyjnie wpływają nie tylko na kształt sieci, ale na sens jej istnienia w takiej formie jak dziś. Internet może przestać istnieć jako nośnik rzetelnych informacji - i nie chodzi o to że dziś takim jest tylko o to że jeszcze gdzieniegdzie jest. Ciekawe czy gdyby w szkole był wyższy stopień nauczania i nie było takiego parcia na studia, czy przełożyłoby się także na to jakie treści generują przeciętni użytkownicy internetu. Ciekawe czy gdyby były obowiązkowe zajęcia z socjotechniki, trolle i reklamiarze mieliby rację bytu i jak by to wpłynęło na sens istnienia reklam i sterowania polityką. Do przemyślenia w grupach. ;)