Huawei Watch GT - moje wrażenia
W ramach akcji Przetestuj sprzęt Huawei, zostań ekspertem! miałem możliwość przetestować urządzenie Huawei Watch GT, a oznaczone dokładnie jako Huawei Watch GT‑840 FTN‑B19. Jako że był to pierwszy smartwach, z którym miałem do czynienia - zawsze bowiem uważałem, że klasyczny zegarek jest o niebo lepszy - postanowiłem skupić się na kilku szczegółach, które mi się spodobały bądź wręcz mnie urzekły. Nie będę powtarzał specyfikacji czy opisywał wbudowanych funkcji, bo zrobili to już inni recenzenci i ich wpisy możecie zobaczyć w specjalnie wydzielonej podstronie bloga. Zaczynajmy zatem.
Opakowanie
Tak, to pierwsza rzecz, którą chciałbym odnotować. Zaraz po otworzeniu paczki z przesyłką zafascynowało mnie opakowanie zegarka. Wykonane z twardej tektury, lakierowanej w czarnym, matowym kolorze i ze złotymi elementami sprawia wrażenie, że korzystamy z produktu w klasie premium. Materiał wewnątrz jest miły w dotyku. Zupełnie inaczej, jak w przypadku telefonów za 700 - 1 000 PLN ze stajni tegoż samego producenta. Otwierając opakowanie wszystko jest bardzo ładnie spasowane, opisane, a sam zegarek znajduje się na wyeksponowanym miejscu.
W zestawie otrzymujemy oprócz samego zegarka stacje ładującą, przewód USB oraz krótką instrukcję użytkowania, w której podstawowe informacje mieszczą się praktycznie na jednej stronie. Ale na szczęście menu jest na tyle intuicyjne, że "raz dwa człowiek łapie", co do czego służy i jak uruchomić oczekiwane przez siebie funkcje. W końcu klawisze są coraz mniej potrzebne w dobie ekranów dotykowych - a przecież w taki wyposażony jest wspomniany smartwach.
Ładowarka i ładowanie
Tutaj zaskoczenie dało o sobie znać, bo do zestawu nie dołączono ładowarki. Być może producent wyszedł z założenia, że ktoś, kto kupuje smartwach-a, posiada już telefon (tylko takie połączenie pozwala na pełną funkcjonalność), a dzięki temu także i ładowarkę. Jakiekolwiek były powody takiej decyzji, zestaw zawiera tylko stację ładującą oraz przewód USB. Bardzo ciekawie rozwiązano kwestię poprawnej biegunowości w czasie ładowania zegarka, w którym styki są położone symetrycznie na wewnętrznej stronie koperty. Podstawkę wyposażono w magnes, który wymusza poprawne podłączenie pinów Huawei Watch GT w czasie ładowania. Po prostu nie da się go podłączyć odwrotnie - wielki plus! Sam kabel USB to zwykły przewód zakończony z jednej strony pełnowymiarowym męskim złączem USB 1.0/2.0, a z drugiej strony portem USB typu C.
A jak wygląda kwestia czasu ładowania i samej pracy na zasilaniu bateryjnym? Odpowiem krótko:
Rewelacyjnie!
Urządzenie ładuje się naprawdę bardzo szybko. W czasie mojego użytkowania zegarek był na ładowarce chyba 3 lub 4 razy, a przypomnę, że testowałem urządzenie przez okres ponad trzech tygodni. Zwykle jakieś 1,5 godziny wystarczało, by naładować urządzenie z około 20% do pełnej, 100% pojemności akumulatora. Dużo oczywiście zależało od tego, jak wydajnej ładowarki używamy. Choć doświadczenie pokazało, że Huawei Watch GT ładował się najszybciej po podłączeniu do portu USB 3.0 w moim prywatnym laptopie.
A jak długo wytrzymywał po pełny ładowaniu?Kilka dni. Ostatnio ładowałem go we wtorek koło południa - ładowanie zakończyło się o 12:15 i od tamtego czasu zegarek nie widział ładowarki. Teraz mamy ostatnie minuty niedzieli, a więc od ładowania minęło około 132 godziny, a system informuje, że w akumulatorze pozostało jeszcze 29% energii. Proporcja podpowiada więc, że zegarek powinien podziałać jeszcze jakieś 53 godziny. Dla mnie naprawdę świetny wynik, bo pokazuje, że smartwach-a wcale nie trzeba ładować co drugi dzień. Z tym możemy spokojnie przez okres tygodnia zapomnieć o ładowarce i ładowaniu!
Aktualizacje
Zaraz po sparowaniu zegarka w aplikacji Huawei Zdrowie pojawia się komunikat o dostępnej aktualizacji oprogramowania wewnętrznego zegarka. Oczywiście puszczam wspomnianą i raczy mnie komunikat o tym, że proces może trochę potrwać. Ile? A no przy pierwszej z aktualizacji trwał niemal wieki. Całość zamknęła się w jednej godzinie i 45 minutach. Kolejne - już mniejsze aktualizacje - przechodziły sprawniej i trwały od 30 do 45 minut. To i tak całkiem długo. Ale to oczywiście efekt tego, że zegarek jest wodoszczelny i nie posiada żadnych innych interfejsów zewnętrznych, a komunikuje się tylko przy pomocy Bluetooth-a. Użyteczność i wygoda w zestawieniu z czasem aktualizacji. Ale w sumie jak często robi się to drugie?
Użytkowanie
I chyba najważniejsze, czyli przyjemność użytkowania. A trzeba przyznać, że w skali od 1 do 10 chciałby przyznać mu dziewiątkę. I być może jest to efekt tego, że wcześniej nie miałem możliwości sprawdzić w akcji i w codziennym życiu zalet smartwacha. Nie przeczę - pewnie dużo w tym prawdy! Ale godne odnotowania są poniższe fakty, które uznaję za spore plusy:
- zegarek posiada nowoczesny design, dostosowany zarówno do garnituru, jak i ubioru sportowego. Możesz go założyć praktycznie do wszystkiego, a do tego zmienić wygląd tarczy, by podkreślić odpowiednie okoliczności (klasyczna bądź elegancka tarcza idealnie pasuje do garnituru, a tarcza techno czy eksplorator świetnie wypada w czasie biegania i aktywności fizycznej),
- silikonowy pasek jest bardzo wygodny. Posiada gęste wycięcia, więc spokojnie można dostosować zapięcie do ręki w każdym rozmiarze, nie martwiąc się tym, że zegarek będzie leżał zbyt luźno, czy też że będzie niepotrzebnie uciskał rękę,
- smartwach jest wodoodporny, więc można używać go wszędzie - w czasie biegów, w czasie pływania czy kąpieli nie trzeba się martwić, że coś mu się stanie.
By było uczciwie, trzeba wspomnieć i o minusach:
- stabilność działania jest jeszcze do podciągnięcia. Zdarzają się bowiem sytuacje, w których interfejs działa ze spowolnieniem. Nie wiem, z czego to wynika. Na pewno jedna z tarcz - zegarek 24-godzinny - potęguje to zjawisko. Gdy pojawią się wspomniane ścinki i nic na nie nie działa, oczywiście najlepiej zegarek uruchomić ponownie. Choć przyznam, że po ostatniej aktualizacji nie odnotowałem już wspomnianych "zwieszek". Może udało się je wyeliminować? Ciężko stwierdzić jednoznacznie - wykaz zmian zawartych w nowej wersji oprogramowaniu całkowicie o problemie milczy,
- zegarek nie potrafi sparować się z więcej niż jednym urządzeniem. Czyli podłączając urządzenie do drugiego z telefonów, tracimy możliwość połączenia z pierwszym bez przejścia procedury sparowania jeszcze raz. Delikatny minusik - po prostu chciałem mieć zegarek podłączony i do Huawei-a Y6 II, i do Sony Xperia L1, by naprzemiennie obserwować wyniki. Na szczęście aplikacja Huawei Zdrowie synchronizuje dane pomiędzy instancjami programu na różnych telefonach.
Podsumowanie
Jak wyglądają w statystykach moje ponad trzy tygodnie z Huawei Watch GT? Czas na krótkie podsumowanie. Z Huawei Watch GT-840:
- wykonałem 316 659 kroków,
- pokonałem dystans 296,13 km,
- spaliłem łącznie 16 647 kcal.
Dzięki krokom zdobyłem też 3 medale w aplikacji Zdrowie - odpowiednio za 10 000, 100 000 i 300 000 kroków. Rower lata temu oddałem bratu i do tej pory nie sprawiłem sobie nowego, a na maraton i półmaraton zabrakło już czasu...
Huawei Watch GT‑840 to naprawdę świetny sprzęt w swoim przedziale cenowym!
Podziękowanie
Przede wszystkim dziękuję portalowi dobreprogramy.pl oraz firmie Huawei za możliwość przetestowania zegarka Huawei Watch GT-840. Testy urządzenia w codziennych zajęciach były dla mnie frajdą w czystym wydaniu, ale też i źródłem naprawdę ciekawych wniosków. Nie zostaje mi napisać już nic więcej jak:
Dziękuję! Muszę chyba sobie taki sprawić! :)