Lenovo M490s po długich poszukiwaniach mobilnej 14tki cz. 2
08.08.2013 | aktual.: 08.08.2013 19:19
Zgodnie z obietnicą złożoną w poprzedniej części, kontynuuje mój wpis na temat M490s. Zapraszam do lektury
Rozpakowywanie - unboxing/unpacking, jak zwał, tak zwał.
Czynność, którą z pewnością kocha każdy z nas, czyli rozpakowywanie skromnego tym razem pudełka jakim zaszczyca nas chiński producent.
W małym opakowaniu znajdziemy stabilnie upchany pomiędzy dwoma klockami styropianu laptop, dwuczęściową ładowarkę (zasilacz + oddzielny kabel) oraz krótką instrukcję pierwszego uruchomienia, to wszystko. Manual dosyć obszerny, mimo że niewielkich rozmiarów ale w pełni wyczerpuje temat - właściwie prowadzi nas za rękę, informując aby przed włączeniem włożyć do komputera baterię, podpiąć ładowarkę i... wcisnąć przycisk Power :)
Laptop praktycznie z każdej strony poobklejany jest folią zabezpieczającą, plus znajdziemy zabezpieczenie pomiędzy ekranem, a klawiaturą w postaci cienkiej warstwy materiału. W związku z tym, sprzęt jest bardzo solidnie zapakowany i wydaje się, że jest w pełni zabezpieczony.
Wygląd oraz wykonanie
Na mocny plus zasługuje górna warstwa laptopa, czyli obszar z klawiaturą, jak widać na zdjęciach jest wykonany bardzo solidnie. Znajdziemy tutaj wspomnianą już klawiaturę, przycisk włączania/wyłączania komputera, spory gładzik oraz czytnik linii papilarnych, który zasługuje na wielką pochwałę ale o tym później. Matryca jest matowa, więc praca na słońcu jest dużo bardziej przyjemna niż w przypadku matryc błyszczących, aczkolwiek maksymalna jasność ekranu nie jest bardzo wysoka, więc w przypadku dni mocno słonecznych jak np. teraz za oknem, nie będzie to do końca takie komfortowe (ale któż ma teraz siłę na pracę przed komputerem w pełnym słońcu? :P). Natomiast jeszcze w kwestii jasności matrycy, w drugą stronę można go bardzo mocno przyciemnić i przy pracy w nocy bez włączonego światła sztucznego, oczy praktycznie wcale się nie męczą i nie trzeba w przypadku tej matrycy stosować takich dodatków jak flu.x. Nie jest to ekran wysokich lotów, odwzorowanie kolorów jest średnie, więc trzeba mieć to na uwadze podczas wyboru - nie jest to ekran z pewnością przeznaczony dla grafików, którzy chwalą się przed klientem swoimi pracami ale do zwykłych zastosowań jest jak najbardziej odpowiedni. Można również trochę ponarzekać na ramkę wokół samej matrycy, ze względu na to iż właśnie ona jest refleksyjna - przy jasnym świetle tworzy efekt lustra, na szczęście jest to na tyle mały obszar, że nie zwraca się na to większej uwagi. W samej ramce znajdziemy również kamerkę 0.9 MPx oraz dwa mikrofony. Na lewym boku znajduje się port-zabezpieczenie przed kradzieżą (Kensington Lock, którego jeszcze w życiu nie używałem), port USB, wejście minijack na słuchawki oraz mikrofon w jednym i czytnik kart pamięci. Natomiast po przeciwnej stronie producent umieścił port ładowarki w postaci prostokąta, port ethernet (pełne RJ45), 2 porty USB oraz HDMI. Na frontowej części mamy tylko dwie diody, informujące o pracy komputera oraz dioda pracy dysku. Z tyłu nie ma nic oprócz baterii. Spód tego modelu wygląda najgorzej ale na szczęście nie trzeba go zbyt często oglądać, więc nie zaliczam tego do minusów w wykonaniu. Jest wykonany z lekko chropowatego plastiku i na większej jego części znajdziemy klapkę, która po odkręceniu dwóch śrubek daje nam dostęp do rozbudowy komputera o dodatkową pamięć RAM czy wymianę dysku.
Podsumowując, wykonanie jest bardzo solidne i w większości nie mam do czego się przyczepić, zatem w tej cenie oceniam je jako bardzo dobre i wielu mogłoby się w tym temacie od Lenovo nauczyć. Nie, że chwalę, bo kupiłem i nie mam wyjścia, po prostu tak jest, co z resztą widać na załączonych zdjęciach.
Wygoda użytkowania
Na pochwałę zasługuje klawiatura, której klawisze są lekko zaokrąglone i praktycznie nie wydają żadnego dźwięku - w porównaniu z moim poprzednim laptopem, tamten przypominał granie na fortepianie (zrymowało się? :D). Piszę się na niej bardzo wygodnie i mimo, że jest mniejsza niż w poprzedniku, po 30 minutach przyzwyczaiłem się w pełni i jestem z niej bardzo zadowolony. Kolejnym elementem, który zasługuje na kilka zdań jest touchpad. Wykonany w formie jednej bryły, czyli przyciski są integralnym elementem całego gładzika przez co wygląda bardzo elegancko i jeszcze lepiej pracuje. Do dyspozycji mamy kilka gestów, które ułatwiają pracę - między innymi przesuwanie stron dwoma palcami, minimalizowanie aktualnie używanej aplikacji czterema palcami, obracani zdjęć i jeszcze kilka innych całkiem fajnych bajerów. Sama płytka jest bardzo czuła ale umiejscowiona jest na tyle rozsądnie, że pisząc nie zdarza się przypadkowo kliknąć bądź zahaczyć o nią, którymś z palców. Dla wygodnickich jest również opcja w postaci czytnika linii papilarnych - wcześniej nie miałem, a po tygodniu zastanawiam się jak mogłem bez tego żyć :) Lenovo oferuje w tym temacie bardzo ciekawe rozwiązanie - przeważnie mamy do dyspozycji 10 palców, dzięki czemu możemy zrobić skróty do ulubionych aplikacji na każdym z owych dziesięciu członków. Co za tym idzie? A no, np. palcem wskazującym prawej ręki loguje się do systemu bez podawania hasła, serdecznym odpalam przeglądarkę internetową, kolejnym idąc w prawo Steam'a i tak dalej, a przypisanie aplikacji jest w pełni dowolne. Super sprawa, bezproblemowe użytkowanie, aplikacje uruchamiają się bez opóźnienia (pewnie trochę za sprawą SSD), a czytnik jest na tyle dokładny, że nawet przy szybkim przeciągnięciu załapie co chcemy zrobić.
Wydajność, multimedia i inne zastosowania
Śmiało mogę powiedzieć, że w tej konfiguracji laptop jest bardzo responsywny i ogólną wydajność oceniłbym na dobry+. Uruchamianie wyłączonego komputera zajmuje jakieś niecałe 3 sekundy i widzimy ekran logowania, po szybkim przeciągnięciu palcem, kafelki pojawiają się w kolejnej sekundzie, więc jest gotowy do pracy w jakieś 5 sekund (1s doliczyłem na przeciągnięcie palcem), zatem czas imponujący. Na kolejny plus zasługuje dedykowana karta graficzna, która pozwala na dużo płynniejszą rozrywkę niż w przypadku modeli ze zintegrowanym układem graficznym HD4000, który również znajduje się na pokładzie tego laptopa i działa tylko wtedy gdy nie gramy, przez co oszczędza energię i druga karta jest wtedy uśpiona. Przejście pomiędzy dwoma kartami odbywa się w pełni automatycznie i właściwie można powiedzieć, że pozwala zapomnieć o tym, że pod maską znajdują się dwie grafiki. Poniżej krótkie zestawienie z gier, które udało mi się już odpalić.
- Counter Strike: Global Offensive - 1366x768 | LOW: 80-160 fps
- GRID2 - 1366x768 | LOW-MED: 50-80 fps
- FIFA13 - 1366x768 | MED: 140 fps
- Dota2 - 1366x768 | MED: 30-70 fps
Jak widać powyżej możemy bez problemu pograć płynnie (oczywiście bez wodotrysków i efektów na ultrahigh) w interesujące tytuły. Wiadomo, iż GF 710M nie jest już układem najwyższych lotów ale w cenie 1800 zł wypada bardzo imponująco. Czasy kiedy po szkole można było zatracić się na kilka godzin grania już dawno minęły, więc ten mały laptop idealnie pasuje do moich casual'owych rozgrywek.
M490s sprawdzi się również przy sporadycznym oglądaniu filmów czy seriali, osobiście używam do tego podłączonego przez HDMI telewizora ale gdyby przytrafiła się jakaś podróż pociągiem bądź podobny przymus zabicia czasu, laptop pozwoli nam na oglądanie przez około 2 godziny na jednym cyklu ładowania - o samej baterii dorzucę więcej poniżej. Kąty widzenia są całkiem niezłe, więc spokojnie można oglądać treść wyświetlaną na ekranie z ewentualnym towarzyszem podróży...
Powracając do tematu baterii, tutaj jest całkiem kiepsko.. Na pełnej baterii popracujemy z włączonym WiFi oraz średnią jasnością ekranu około 3 godzin, więcej wyciągnąć się praktycznie nie da. Wszystko przez to, iż bateria jest bardzo mała, a wagowo można porównać ją do wagi 4 calowego smartfona. Zatem trzeba pamiętać, że na dłuższe wojaże bez ładowarki ani rusz. Można próbować ustawiać plan maksymalnego oszczędzania i na trybie zupełnym offline - wyłączona karta WiFi, moduł Bluetooth, ekran na minimum, baterii powinno starczyć na nieco dłużej - coś w okolicach 5 godzin ale nie udało mi się tego sprawdzić, gdyż nie potrafię nieustannie używać laptopa bez internetu przez tak długi czas...
Oprogramowanie
Muszę przyznać, iż z ciężkim żalem Windows8 gości jeszcze na tym komputerze, dodatkowo jest to już któreś z kolei podejście do tej odsłony systemu Microsoftu. Wcześniej przynajmniej dwie próby na poprzednim laptopie i raz na stacjonarce - w obu przypadkach wytrzymałem z nim około tygodnia. Natomiast tym razem postanowiłem nie poddawać się bez walki i próbuje, próbuje, i jeszcze raz próbuje przemóc swą niechęć do 8‑emki, póki co jest ciężko, ratuje to fakt, iż w planach mam aktualizacje do 8.1, a w zasadzie tylko to mnie trzyma przed formatem... Producent dorzucił do systemu kilka ciekawych i nieciekawych aplikacji (Norton 30dniowa subskrypcja), znajdziemy między innymi takie Support, Companion, Settings, Rara music i kilka innych nic nie znaczących nazw, w większości aplikacje zamulające system i atakujące swoimi okienkami w najmniej spodziewanych momentach - do największych uciążliwców można zaliczyć konfigurację laptopa dla biznesu, wyskakuje co jakiś czas odpalając się zupełnie randomowo, przypominając o swoim istnieniu chmurką z paska zadań - a może skonfigurujesz Lenovo Business Center czy coś w ten deseń - ze strony przedsiębiorcy, który kupuje laptopa w celach służbowych dla swojego pracownika, aplikacja może i ciekawa, bo pozwala po ustawieniu hasła i konfiguracji, śledzić co dany pracownik robił na komputerze, umożliwia szybkie przywracanie backupów itd. Do backupów mam dyski zewnętrzne, więc szybko aplikacja została wyłączona z automatycznego uruchamiania. Dodatkowo dostajemy kilka aplikacji typu Skype, Evernote, Kindle, Zinio i tym podobne, które znajdują się w menu start w formie kafelek. Część z nich od razu poszła do kosza, część została.
Wspomniany wyżej
Companion
to według Lenovo "mój sklep wiedzy", w którym można znaleźć aktualnie promowane przez firmę aplikacje, blogi, darmowy cloud space czy inne dodatki do komputera.Support
to aplikacja oferująca sprawdzanie stanu "zdrowia" komputera, poradniki i instrukcje w języku angielskim, odsyłacz do forum i takie tam podobne tematy, których nie za często będziemy używać ale miło, że są, choćby w razie W. Natomiast aplikacja
Settings
skupia w sobie kilka opcji konfiguracji typu mobilny hot‑spot, ustawienia zasilania, ustawienia WiFi wg. lokalizacji (definiujemy po podłączeniu do WiFi jakie informacje mają być udostępniane), ustawienia kamery i w końcu ustawienia audio. Tyle z ciekawostek, przejdźmy dalej :)Podsumowanie
M490s jest laptopem dla użytkowników ceniących sobie dobre wykonanie, mobilność w postaci lekkiej i małej konstrukcji oraz dla ludzi, którzy od czasu do czasu chcieliby zamienić to małe urządzenie w konsolę do gier. Poniżej wypisałem zalety oraz wady, które po dość krótkim użytkowaniu wyłapałem.
Zalety
- Bardzo dobre wykonanie
- Dedykowana karta graficzna
- Czytnik linii papilarnych
- Matowa matryca + poziomy jasności ekranu
- USB 3.0
- Wygodna i cicha klawiatura
- Cicha praca układu chłodzenia
- Cena
- Złącze mSata - można dorzucić kolejny dysk
Wady
- Krótki czas pracy na baterii
- Słabe odwzorowanie kolorów
- Brak portu D-Sub
- Rozdzielczość ekranu - trochę przeżytek ale zależy od zastosowań
Myślę, że w cenie poniżej 2 tysięcy złotych, ciężko będzie znaleźć model o podobnych parametrach i wykonaniu, można powiedzieć, że ten notebook jest perełką w segmencie tanich laptopów i mogę go śmiało rekomendować wszystkim osobom, które mają podobne wymagania i szukają odpowiedniego sprzętu w tej cenie.
PS. Obecnie nie dysponuje aparatem lepszym niż ten, który znajduje się w telefonie, więc pozwoliłem sobie część zdjęć wrzucić ze strony Lenovo, reszta (te kiepskiej jakości) jest moja.