Pakiety biurowe w starciu z rzeczywistością.
09.06.2011 18:47
Kolejny wpis na temat wykorzystania oprogramowania w życiu zwykłych studentów.
Tym razem chciałem opisać sytuację jaką napotkaliśmy w trakcie używania pakietów LO i MO.
Fanboyów obu tych proszę o przerwanie czytania w tym momencie.
Mianowicie pewnego słonecznego popołudnia licząc już nie wiadomo, którą z rzędu całkę otrzymałem od kolegi pomysł aby zrobić ściągę. Oczywiście się zgodziłem. Asem z analizy matematycznej nie jestem, a o całkach tak zapomnę jak tylko je zdam :) Problemem było uzyskanie rozwiązań na przykłady, które otrzymaliśmy od studentów starszego roku i podobno zawsze były obecne na kolokwiach. Po pewnym czasie również za pomocą starszych roczników mieliśmy gotowe odpowiedzi. Teraz trzeba było wszystko elegancko przeprawić na komputer.
Zapytacie po co? Było to aż 8 stron A4 rozwiązań. Do kolokwium zostało ledwie 24h. Nie ma szans na naukę takiej ilości tekstu na pamięć. Nauka rozwiązań była poza naszymi umiejętnościami.
Mając gotowe rozwiązania zasiedliśmy w 4 do komputerów. Każdy odpalił swój pakiet biurowy i zaczął pisać swoją część zadań. Prace szły z naprawdę dużą różnicą w tempie. Początkowo ja na LO a koledzy na MO robiliśmy to z taką samą prędkością. Po około 15 minutach znałem już na pamięć wszystkie komendy jakie należy pisać aby otrzymać ułamek, pierwiastek, potęgę czy co tam mi było trzeba. Praca szła mi bardzo szybko. Dużo szybciej było napisać daną komendę niż wyklikać. Szczególnie w LO. Nawet Gdy klikałem na odpowiednią funkcję w okienku musiałem biegać po tekście jak głupi. Usuwać znaczniki pokazujące gdzie i co wpisać i wypełniać konkretnymi danymi. Gdyby nie to, że te komendy były naprawdę łatwe dostałbym szewskiej pasji w trakcie przepisywania tych całek.
Praca w pakiecie MO w wersji 2007 wyglądała inaczej. Tam nie musieliśmy się bawić z pisaniem komend. Dostawaliśmy od razu pierwiastek potęgę czy ułamek z miejscami gdzie można wpisać daną wartość. Powodowało to, że w zasadzie klawiatura musiała być obsługiwana jedną ręką a myszka druga. W zasadzie tempo było szybsze niż pisanie tego w LO myszka+klawa ale wolniejsze niż pisanie wszystkie samą klawą. Dodatkowo uporczywym problemem było pozycjonowanie tego co się pisze w formule. Często tekst ginął w gąszczu i trzeba było się domyślać, co wypełniamy, i nie ważne czy było to pisane na monitorze 21 cali czy na 15 cali.
Ale to nie było najgorsze co nas spotkało. Praca jak praca. Charakterystyczna dla danego środowiska. Najgorsze było to co uważaliśmy za krótkie podsumowanie prac na 8 stronicową ściągą. Czyli połączenie wszystkiego w jedno. Przedłużyło to całą pracę o 4 godziny gdyż musieliśmy wszystko co było napisane w LO przepisać na nowo do MO. Dlaczego?
Jedynym kompromisem między pakietami był format .doc do tego źle interpretowany przez MO gdy plik został stworzony w LO. W drugą stronę działało ok ale... No właśnie ale. Do naszej pracy potrzebowaliśmy wiele kombinacji z czcionkami i kolorami. Niestety jeśli coś już zapisaliśmy w .doc w LO/MO to nie mogliśmy tego edytować w MO/LO. Normalnie człowieka brał szał aż zgrzytał zębami. Problem by nie istniał gdyby w MO istniała wtyczka obsługująca .odt (dziękuję środowisko OS) albo w LO istniała obsługa .docx (dziekuję MS).
Podsumowując mój wpis. Samo przepisywanie całek i mega trudne kolokwium, które ciążyło mi nad głową nie zepsuły mi tak humoru jak brak zgodności między dwoma pakietami. Nie uważam, że pakiety są złe ale uważam, że wielkie korporacje jak i środowisko opensource powinno wreszcie się dogadać chociaż do jednego otwartego/zamkniętego formatu. Jako zwykły użytkownik mam gdzieś jaki on będzie.Chcę tylko wygodnie pracować w odpowiadającym mi środowisku i mieć możliwość przenośności pracy jaką stworzę między różne pakiety. A na dokładkę jak się okazało gdybym miał prace w .odt to bym jej nie wydrukował w żadnym ksero bo wszędzie instalują tylko MO i nikt nie chce instalować wolnej alternatywy.
Przepraszam za nadszarpnięcie waszych nerwów moimi żalami.
Pozdrawiam. Draqun.