Krótka przygoda z Ubuntu
Z czystej ciekawości pokusiłem się o instalację na maszynie wirtualnej najnowszego jeszcze nie do końca narodzonego dziecka Canonical - Ubuntu 12.10.
Na wstępie muszę przyznać, że Ubuntu wygląda już naprawdę dojrzale. Kolorki całkiem ładnie ze sobą współgrają. Nawet do faktu, że Dash (to takie niby wszystkomające, świecące i grające główne menu systemu) trochę nie pasuje wizualnie do reszty systemu można się przyzwyczaić i całość wygląda dojrzale i spójnie.
Pominę fakt, że to wersja Beta 2 i w ciągu kilkunastu minut wywaliło mi się chyba wszystko, co mogło (nie żartuję) i przejdę do konkretów.
System niesamowicie zamula. Windows XP z toną sterowników, po pół roku pracy bez defragmentacji i prac konserwacyjnych przy Ubuntu pomyka jak młoda gazela. Drugie, trzecie, czwarte i każde n‑te kolejne uruchomienie Nautilusa to ta sama katorga. Nie dość, że program nie zapamiętuje położenia okienka, to jeszcze bardzo długo się uruchamia. Za długo. Przeglądarka plików nie może pozwolić sobie na takie lagi przy uruchamianiu. Przy pierwszym uruchomieniu to dopuszczalne. Ale przy każdym? Firefox uruchamia się chyba dłużej niż pod Windowsem. Co ciekawe - na elementary trwa to niewiele dłużej niż w przypadku Chrome, który z kolei pod Linuksem uruchamia się nieco dłużej niż na Windowsie, acz są to czasy w granicach rozsądku.
Tak, wiem. Mam 1GB przydzielonej pamięci RAM. Może to za mało dla Ubuntu. Ale na litość boską...
O, przy okazji - ktoś wymyślił może, jak wyłączyć "przypinanie" okienek do siebie w środowiskach GTK3? Bo chciałbym się tego ficzeru pozbyć - przy wielu uruchomionych aplikacjach mam wrażenie, że mi wszystko tnie podczas przeciągania okienka...
Wracamy do tematu. Tapety. 12.10 posiada chyba najlepszy zestaw tapet, jaki do tej pory wrzucono do Ubuntu domyślnie.
Wśród ikon niewiele się zmieniło. Zbrzydła ikonka wiadomości w zasobniku, a tak to żadnych większych zmian nie dostrzegłem. A słyszałem, że w Ubuntu 12.10 miał się pojawić nowy zestaw ikon. I podobno sam Mark o tym mówił. Widocznie coś mi się pomyliło.
Do tego całego Unity szłoby się przyzwyczaić. Na dłuższą metę nawet byłoby to wygodne. Chociaż osobiście jestem przeciwny wszystkomającym i wszystkopotrafiącym aplikacjom (tak, mam na myśli wspomnianego już wcześniej Dasha, do którego w najnowszym buildzie wetknięto możliwość podglądu/instalacji aplikacji z USC i inne cuda wianki), to całość prezentuje się ładnie i zgrabnie. Szkoda tylko, że jest tak bardzo ociężała...