Gra dla mózgowca: MacGyver Deadly Descent
Nigdy nie byłem dobry w gry wymagające refleksu i zręczności. Lubiłem za to gry logiczne, łamigłówki i gry rozgrywane w systemie turowym. Takie właśnie gry dla mózgowca, myśliciela, czy kogoś z "refleksem szachisty". I takie gry będę recenzował.
Jako wielki fan MacGyvera nie mogłem sobie odmówić instalacji androidowej gry "MacGyver Deadly Descent". Tym bardziej, że jest ona grą dla mózgowca. Na ile łamigłówkowa i na ile macgyverowa jest to gra?
Gra serwuje nam opowieść w odcinkach pokazywanych w formie komiksowej pomiędzy rozwiązywanymi zadaniami. MacGyver ma uratować świat poprzez zrobienie czegośtam w jakimśtam budynku. Z czasem okazuje się, że to pułapka zastawiona na niego przez starego wroga (ale, niestety, nie chodzi o Murdoca ). Zadaniem gracza jest rozwiązywanie kolejnych grup łamigłówek, co przekłada się na pokonywanie przez MacGyvera kolejnych zabezpieczeń budynku lub rozbrajanie zastawionych na niego pułapek.
Łamigłówki to kolejne plansze gier logicznych sześciu rodzajów. I tak, łącznie do pokonania mamy 18 poziomów "Laser quest", 18 "Lockout", 21 "Down to the wire", 18 "Pipe fitter", 9 "Direct current" i 9 "Chemical reaction" - razem 93 poziomy, z czego niektóre są bardzo proste, wprowadzające w zasady danej gry. Nazwy nie muszą wiele mówić, ale same gry, przynajmniej niektóre, są dość powszechnie znane.
Dla mniej sprytnych lub mniej wytrwałych twórcy gry przygotowali też aplikację z rozwiązaniami zagadek.
I tak, Laser quest to odpowiednik gier typu Chromatron czy Laser reflections - absolutny standard gatunku.
Lockout to coś dla mnie nowego. Można to porównać do wielokolorowego Sokobana, ale bez bohatera przesuwającego skrzynki. Tutaj palcem przemieszczamy "zamki" w odpowiednie miejsca. Obiekt przesunięty na swoje miejsce (czyli we właściwym kolorze) nie daje się przesunąć ponownie. Podpowiedź do pierwszego kroku jednego z poziomów widać na zrzucie.
Down to the wire również bez problemu można spotkać jako osobną aplikację, ot choćby Flow Free. Celem jest połączenie linią dwóch pól w tym samym kolorze, tak aby wszystkie pola były połączone i cała plansza była zajęta.
Pipe fitter to kolejny klasyk. Poprzez obracanie elementów hydraulicznych mamy połączyć żródła wody z miejscami, w które woda ma dopłynąć. I trzeba uważać na kolory. Coś jak to. Widziałem to już jako podłączanie komputerów do sieci lokalnej lub domów do sieci energetycznej.
Direct current Tutaj osobnej gry nie podlinkuję, ale ten pomysł też już gdzieś widziałem. Plansza z czujnikami, kilka urządzeń i między nimi promienie światła. Trzeba je rozmieścić tak, aby każdy czujnik na planszy był oświetlony przez choć jeden promień.
Chemical reaction - pierwsze widzę, a pomysł ciekawy. Gdy dwa (lub więcej) klocki w tem samem kolorze się zetkną, to znikają. Trzeba tak przesuwać i zrzucać klocki, żeby wszystkie wyczyścić.
Po rozwiązaniu każdej grupy zadań dostajemy macgyverowy gadżet. Wszystkie prezentują się następująco.
Tyle faktów, teraz ocena.
Po pierwsze, gra ma podkład muzyczny (zupełnie nie pasujący do muzyki z serialu), którego nie da się wyłączyć(!!!). Druga sprawa to to, że komiksowy MacGyver z gry w ogóle nie wygląda jak bohater serialu - OK, Richard Dean Anderson mógł nie chcieć dać się narysować (albo chcieć za to za dużo, albo nikt mu tego nie proponował), ale ten rysunkowy koleś to jakiś mięśniak z kwadratową szczęką (jak Arni z "13 posterunku" przemalowany na blond), a nie wielozadaniowiec, jak prawdziwy Mac. Po trzecie, fabuła jest bardziej mizerna niż scenariusz najmizerniejszego odcinka serialu, wieje nudą i sztampą (o ile nie sandałem). Po czwarte, zbieranie gadżetów niczemu nie służy. Dalej, nie ma jakiegoś konkretnego zakończenia, choćby typu ostateczne zadanie, inne od pozostałych (taki "boss" - choć Chemical reaction miało być chyba tego namiastką). Sekwencje komiksowe ciągną się jak "Moda na sukces". Zadania nie wymagają jakiejkolwiek kreatywności - wystarczy przechodzić kolejne poziomy. I o ile w grze dla mózgowca to coś oczywistego, to po grze o MacGyverze spodziewałem się więcej, wyższego poziomu trudności, jakichś niebanalnych problemów. I jeszcze jednego się spodziewałem: przejawów poczucia humoru, i tu też się zawiodłem.
Z drugiej strony, gra jest wykonana poprawnie, wszystkie poziomy da się przejść, nic się nie wysypuje, nie zacina, itp. Od tej strony patrząc, nie ma nic do zarzucenia.
Gra wydaje się robiona na zasadzie: weźmy garść poziomów z gierek, które normalnie są za darmo, machnijmy jakąś historyjkę, powiedzmy, że to o MacGyverze i sprzedawajmy za dychę (gra kosztuje normalnie ok. 10 zł, ja skorzystałem z promocji). Dla fana MacGyvera to kompletny zawód. Dla kogoś, dla kogo MacGyver to postać z tej samej półki co Columbo czy czterej pancerni, gra będzie zwykłą grą logiczną. Tylko czy warto wydać dychę na coś, co można mieć za darmo, i to jeszcze w większej liczbie poziomów gry?