Branża ubezpieczeniowa porównuje pola elektromagnetyczne telefonów z azbestem jako potencjalne zagrożenie
14.05.2019 | aktual.: 17.05.2019 19:36
W poprzednim wpisie zapoznaliśmy się z ostatnimi badaniami odnośnie szkodliwości telefonii komórkowej. Oczywiście wiele osób nie przekonują nawet takie argumenty zatem w tym wpisie zajmiemy się tematem z innej strony. Przypuszczam, że niektórzy mieli styczność z ubezpieczeniami. Raczej nie ma wątpliwości, że w tej branży pracuje wielu analityków, którzy są w stanie ocenić potencjalne ryzyko zagrożeń, gdyż od tego zależą zyski ubezpieczycieli.
Mówiąc o powszechnych zagrożeniach dla zdrowia, które nie są losowym zdarzeniem jak wypadek warto przyjrzeć się historii azbestu, który przez długie lata był powszechnie stosowany w budownictwie. Można stwierdzić, że to absurdalne porównanie z polami elektromagnetycznymi, ale skoro jeden z większych światowych ubezpieczycieli takowe robi to coś jest chyba na rzeczy.
Lloyds to Brytyjska grupa bankowa z 75 tysiącami pracowników zarządzająca aktywami w wysokości około 800 mld funtów. Jej część ubezpieczeniowa opublikowała kilka lat temu raport o tytule "Pola elektromagnetyczne z telefonów komórkowych, ostatnie dane" i co ciekawego można w nim wyczytać:
Kiedy okazało się w 1980 roku, że azbest może powodować raka płuc, skutkowało to wieloma sprawami sądowymi w Stanach Zjednoczonych w związku z uszczerbkiem na zdrowiu. Azbest w pierwszej kolejności dotknął robotników. Wpływ tej sytuacji na branżę ubezpieczeniową, w tym na Lloyd's jest powszechnie znany, a spodziewane całkowite koszty nie przestają rosnąć. Według ostatnich wyliczeń z 2009 roku odnośnie nie policzonych roszczeń z tytułu zachorowalności na nowotwór złośliwy (tzw. międzybłoniak), szacuje się na 8 miliardów funtów w latach 2009-2040 i zwiększył się dwukrotnie wobec 4 mld wyliczonych w 2004 roku. Duże opóźnienie w zachorowalności oraz wydłużająca się średnia długość życia sprawiają, ze ta sytuacja pozostanie z nami przez wiele lat. Porównanie tej historii z polami elektromagnetycznymi jest oczywiste, jeżeli zostanie udowodnione, że powodują raka to uszczerbki na zdrowiu mogą pojawić się po wielu latach. Niebezpieczeństwo pól elektromagnetycznych podobnie jak azbestu sprawia, że ekspozycja z która będą musieli się zmierzyć ubezpieczyciele jest niedowartościowana i może wzrosnąć wykładniczo w ciągu najbliższych lat.
Można rzez, że jedna z największych firm ubezpieczeniowych oraz reasekuracyjnych jest przesiąknięta zabobonami skoro na poważnie bierze możliwość pojawienia się problemów zdrowotnych wynikłych na ekspozycję pól elektromagnetycznych. Ja się skłaniam innej tezie, że ten kto liczy pieniądze i kogo zyski zależą od potencjalnych szkód może być lepiej poinformowany niż większość rynku. Przykładowo może analitycy Lloyds czytają prace naukowe jak ostatnio opublikowane wyniki badań National Toxicology Program Departamentu Zdrowia USA na myszach, gdzie udowodniono, że telefonia komórkowa powoduje nowotwory: glejaka oraz nerwiaka osłonkowego.
Niezależnie od obecnie znanych nam wyników badań Lloyds w 2015 roku już zdecydował się wprowadzić do swoich umów ubezpieczeniowych klauzulę wyłączającą z odpowiedzialności z tytułu: Bezpośrednich czy niebezpośrednich skutków powstałych z pól elektromagnetycznych, elektromagnetycznej radiacji, elektromagnetyzmu, fal radiowych czy hałasu (Wykluczenie 32). Inaczej mówiąc, jeżeli ktokolwiek zachoruje w wyniku elektrosmogu i ma ubezpieczenie w Lloyds to niestety, nie otrzyma odszkodowania.
Oczywiście w Polsce cały czas mamy narrację Ministerstwa Cyfryzacji że pola elektromagnetyczne są całkowicie bezpieczne i nie ma powodu do obaw kiedy równocześnie zapowiadają powiększenie norm ekspozycji wielokrotnie. Sprawi to rzecz jasna, że wraz z rozwojem 5G i większą ilością stacji bazowych, że wartości pól się zwiększą. Skoro jednak Lloyds nie ubezpiecza od tej dziedziny zagrożeń to może faktycznie nie ma się czym martwić? Przecież towarzystwa ubezpieczeniowe nie chcą narażać nas na dodatkowe koszty zjawisk, które się nie mają prawa stać... prawda? Kto by odmówił pewnego zysku z zagrożenia, które jest urojeniem. A może lekcja azbestu coś jednak ich nauczyła, ale to pozostawiam do własnych przemyśleń.
Na co dzień mam do czynienia z wieloma technologiami jako programista i nie mam nic przeciwko IOT oraz wszelkiej automatyzacji. Są technologie nie generujące elektrosmog w takim stopniu jak telefonia komórkowa czy wifi, przykładem jest np LiFi, które bazuje wyłącznie na świetle. Może nie jest idealna i najtańsza, ale są takie alternatywy aby czekająca nas rewolucja technologiczna była jak najbezpieczniejsza.
Niestety wiele osób bagatelizuje problem elektrosmogu i mam nadzieję ten cykl artykułów rozjaśni trochę temat. Wielkim problemem elektrosmogu jest fakt, że nie jest widoczny i nie da się go poczuć, ale może mieć długoterminowe negatywne konsekwencje. Dlatego powstała niezależna mapa elektrosmogu z wieloma pomiarami, która pozwala zrozumieć skalę problemu i jest dostępna tutaj.