Recenzja zasilacza Chieftec Polaris 3.0 1250 W. Powrót SZEFA
11.06.2023 | aktual.: 13.06.2023 15:38
Nieco starsi entuzjaści sprzętu komputerowego zapewne pamiętają taką markę, jak Chieftec. Popularny niegdyś „Szef” miał wiele do powiedzenia nie tylko w segmencie zasilaczy komputerowych, ale również obudów, choć wydaje się, że przez ostatnie 20 lat usunął się nieco w cień, pozwalając na to, by konkurencja przejęła pałeczkę na obu tych rynkach. Cóż. Szef może być jednak tylko jeden i ten konkretny wraca mocniejszy niż kiedykolwiek wcześniej za sprawą zupełnie nowego zasilacza PC Polaris 3.0 o mocy 1250 W.
Chieftec kojarzy się dziś ze sprzętem z niskiej i średniej półki cenowej. Nie inaczej jest w przypadku Polarisa 3.0 o mocy 1250 W, bo za tę jednostkę przyjdzie ci zapłacić niecałe 850 PLN, co w przypadku tak mocnego zasilacza w standardzie ATX 3.0 z natywnym wsparciem dla PCI Express 5.0 i 12VHPWR jest niemałym ewenementem. Co potrafi?
Specyfikacja
Chieftec Polaris 3.0 to linia zasilaczy, w której skład wchodzą jednostki o mocy 850W, 1050 W i 1250 W. Wszystkie one oferują najnowszy standard ATX 3.0 z natywnym wsparciem dla PCIe 5.0 i certyfikat sprawności 80 PLUS Gold. Ta jednostka posiada modularny system okablowania, topologię pół mostu, LLC, SR i przetwornice DC‑DC. Dochodzi do tego cichy, 135‑milimetrowy wentylator pracujący w trybie półpasywnym, jedna mocna szyna +12V z maksymalną obciążalnością rzędu 1250 W. Nie pasuje do tego wszystkiego natomiast gwarancja, która wynosi zaledwie 2 lata. Cóż, sprawdzę, czy tak krótki okres ma jakiekolwiek tu uzasadnienie, bo muszę przyznać, że analizując specyfikację zostałem niemile zaskoczony.
Wyposażenie, budowa i jakość wykonania
W pudełku wraz z zasilaczem znajdziesz kabel zasilający, cztery czarne śrubki montażowe, trochę makulatury i dodatkową torbę na przewody. Torba jest tu w szczególności przydatna, a trzeba powiedzieć, że takowej producenci nie dorzucają nawet do znacznie droższych konstrukcji. Wyposażenie zatem na plus.
Zasilacz jest wykonany bardzo dobrze. Gruba blacha i czarna kolorystyka z całą pewnością mogą się podobać. Sama jednostka mierzy 160 x 150 x 86 mm, a zatem mowa o dość standardowej konstrukcji zasilacza o tak wysokiej mocy znamionowej. Jedna ściana (tylna) została wyposażona w panel modularnego okablowania, gdzie znaleźć można wszystkie potrzebne złącza – w tym 12VHPWR o mocy 600 W.
Producent do zestawu dorzuca pełny zestaw okablowania. Jedn 65‑cm wiązka ATX 24‑pin, dwa kable EPS 4+4‑pin, 2 przewody PCIe 6+2‑pin, jeden kabel 12VHPWR o mocy 600 W, 3x SATA (trzy złącza na każdą wiązkę) oraz jeden przewód Molex (4x Molex na jednej wiązce). Warto wspomnieć, że na wiązce 24‑pin producent zainstalował dodatkowe przewody zwrotne mające pozytywnie wpływać na regulację napięć. Wszystkie przewody mają powyżej 56 cm długości (65 i 66 cm dla 12V i EPS), więc nie będzie problemów z ułożeniem ich nawet w relatywnie dużej obudowie.
Wnętrze zasilacza
Dwuletnia gwarancja producenta zapala żółtą lampkę ostrzegawczą i po rozkręceniu zasilacza spodziewałem się ujrzeć jakiś kompletny bubel, ale na szczęście jest zdecydowanie lepiej niż przypuszczałem. Za chłodzenie elektroniki w środku odpowiada 135‑milimetrowy wentylator z łożyskiem FDB, który działa w trybie półpasywnym, a producentem całej platformy jest znana marka High Power.
Zasilacz korzysta z topologii pół‑mostu, układu rezonansowego LLC, synchronicznego prostownika i przetwornic DC‑DC. W środku znaleźć można wiele radiatorów, umieszczonych na kluczowych komponentach i nie można też przyczepić się do kwestii jakości lutowania. Ta jest dobra.
W układzie APFC znaleźć można dwa wysokonapięciowe kondensatory filtrujące japońskiej marki Rubycon MXE o łącznej pojemności wynoszącej 1360 mikrofaradów (420 V), które są certyfikowane do pracy w temperaturze do 105 st. Celsjusza. Ich żywotność wynosi 20000 godzin.
Oprócz japońskich kondensatorów w środku zalazło się miejsce dla wysokiej klasy MOSFETów Infineon IPA60R080P7, które cechują się parametrem RDS (on) na poziomie 80 mΩ. Mogą one dostarczyć nawet do 37 A w trybie ciągłym przy 25 st. Celsjusza.
Na stronie wtórnej zaś zauważyć można już wyłącznie elektrolityczne i aluminiowo-polimerowe kondensatory marki Teapo, czyli tajwańskiej. Również i te są certyfikowane do pracy w temperaturze do 105 st. Celsjusza.
Trzeba przyznać, że wnętrze zdecydowanie nie wskazuje na to, że zasilacz posiada jedynie dwa lata gwarancji. Producent z całą pewnością mógł tutaj zastosować nawet i 7‑letni okres gwarancyjny, bo po analizie zakładam, że zasilacz wytrzyma znacznie dłużej.
Testy
Podczas testów przy wykorzystaniu obciążenia zasilacz Chieftec Polaris 3.0 1250 W potrafił oddać aż 1400 W mocy ciągłej (nie miałem możliwości zastosować większego obciążenia) i w ten sposób pracował przez ponad pół godziny, nic sobie z tego nie robiąc. Wentylator bez problemu utrzymywał stabilną temperaturę, która nie zmniejszyła możliwości jednostki. PSU generował wówczas stabilne napięcie +12V o natężeniu niemal 137,5 A, co daje aż 132,5% mocy znamionowej. Zapas jest więc wręcz ogromny i widać, że standard ATX 3.0 maczał w tym swoje palce.
Nie mam zastrzeżeń również co do niskiego obciążenia pod względem napięciowym, kiedy to sprawność całej jednostki wynosiła 77,68% (50 W obciążenia) i 83,97% (85W obciążenia).
Jeśli chodzi zaś o regulację napięć, różnice w Chieftec Polaris 3.0 1250 W nie przekraczają 3%. Maksymalnie na linii +12V zanotowałem 2,55%. Wynik dobry, choć nie najlepszy z jakim przyszło mi obcować.
Sprawność również należy do zalet tego zasilacza. Przy 50‑procentowym obciążeniu, sprawność zasilacza wyniosła 93,94%, a zatem bliżej jednostce do uzyskania certyfikatu 80 PLUS Platinum, a nie GOLD. Tak czy owak, średnia sprawność ze wszystkich rodzajów obciążeń wyniosła 93,39%, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Kultura pracy
Chieftec Polaris 3.0 1250 W wyposażony został w 135‑milimetrowy wentylator Globe Fan RL4Z S1352512HH, który pracuje w trybie półpasywnym. Włącza się on po przekroczeniu progu obciążenia rzędu 35% (ok. 440 W) i wówczas jego prędkość obrotowa wynosi zaledwie 754 RPM. Taka prędkość zachowywana jest aż do osiągnięcia obciążenia rzędu 50% (ok. 625 W), kiedy to następuje zwiększenie obrotów. Maksymalnie w teście w komorze parowej zanotowałem 1671 RPM.
Tym sposobem do 35% obciążenia zasilacz jest niesłyszalny, a do 50% obciążenia wentylator generował zaledwie 34,8 dBA, co oznacza, że jednostka ta jest bardzo cicha. Przy niemal 100% obciążeniu wentylator generował już 55 dBA i ta wartość jest już jak najbardziej słyszalna. Mogłoby być mniej, ale jednak jest to zasilacz 80 PLUS Gold o mocy 1250W i trzeba o tym pamiętać. Wyższa moc, niższa sprawność, więcej ciepła.
Podsumowanie
Szef powrócił. Tym jednym, krótkim zdaniem z całą pewnością mogę podsumować cały ten test. Zasilacz wyposażony został w bardzo dobrej, jak na ten segment elektronikę i może pochwalić się nowoczesnym standardem ATX 3.0 z natywnym wsparciem dla 12VHPWR o mocy aż 600 W. Nie będzie zatem problemu z zasileniem takich podzespołów jak GeForce RTX 4090 i Core i9‑13900K, a i miejsca na dodatkowy overclocking tu z całą pewnością nie zabraknie. Zresztą, ponad 1600 W przy godzinnym teście mówi samo za siebie.
Do zalet zaliczam wygląd, funkcjonalność, absolutną ciszę poniżej 35% obciążenia, modularne okablowanie, niedoszacowaną sprawność energetyczną, wysokiej klasy komponenty PCB i oczywiście atrakcyjną cenę na poziomie zaledwie 900 zł. W tej cenie nie znajdziesz aktualnie jednostki o takiej mocy w standardzie ATX 3.0.
Niewątpliwą wadą jest ultrakrótki okres gwarancyjny wynoszący zaledwie 24 miesiące. Naprawdę nie wiem dlaczego Chieftec zdecydował się na tak radykalne cięcia w wydawałoby się standardowej praktyce u innych producentów, ale w trakcie testów wręcz na siłę szukałem jakiegokolwiek powodu, by potwierdzić, że ma to związek z niskiej jakości elektroniką. Nie znalazłem żadnego. Po teście stwierdzam, że „Szef” może bez problemu udzielać na tę jednostkę nawet 7‑letniej gwarancji, a przypuszczam, że zasilacz wytrzyma znacznie dłużej. To nie jest zabawka z marketu czy zasilacz z czarnej listy. To wysokiej klasy sprzęt godny każdej wydanej na niego złotówki.