Retromaniak: Czy Intel produkował kiedyś konsole gier wideo?
Kilka lat temu w moje ręce trafiła tajemnicza, stareńka konsola gier wideo. Charakterystyczne materiały i stylistyka urządzenia jednoznacznie wskazywały, że mam do czynienia z produktem powstałym jeszcze w latach 70‑tych XX wieku. Prawdziwą niespodzianką było jednak oznaczenie: Intel TV Sport 4010. Czyżby światowy producent procesorów cztery dekady temu wytwarzał konsole? Odpowiedź na to pytanie nie przyszła od razu...
Wszystko zaczęło się od Ponga. Była to gra telewizyjna, która zadebiutowała w 1972 roku na automatach do gier, a później zintegrowana została w niewielkiej konsoli, którą można było podłączyć do domowego telewizora. Surowa, do bólu ascetyczna, grafika symulować miała grę w tenisa stołowego pomiędzy dwoma przeciwnikami. Efekt może obecnie nieco śmieszyć, gra wymagała jednak niezłej zręczności, przez co była niezwykle wciągająca i biła rekordy popularności w salonach gier. Do tego stopnia, że gdy w 1975 roku Atari wyprodukowało swoją pierwszą domową konsolę gier wideo to nazywała się właśnie Home Pong.
Było to z wyglądu dość prymitywne urządzonko, wyposażone jedynie we włącznik, dwa proste manipulatory oraz... przycisk startu. Dziś ciężko w to uwierzyć, ale ta niepozorna konstrukcja kryła najwydajniejszy układ scalony, jaki w tamtych czasach został zastosowany w domowej elektronice.
Co ciekawe, Pong nie był wcale pierwszą konsolą gier wideo. Wcześniej, bo w 1972 roku, zadebiutowała Magnavox Odyssey i to ona była tak naprawdę zalążkiem rewolucji. Historia okazała się jednak dla Magnavox krzywdząca – w popkulturze i ludzkiej świadomości zapisał się bowiem tylko Pong. Przede wszystkim za sprawą wielkiej popularności oraz nieprawdopodobnej wręcz liczbie... klonów.
Konstrukcja Atari zaczęła być bowiem bardzo szybko masowo klonowana, jak grzyby po deszczu powstawały konsole innych producentów bazujące na Pongu (nawet w Polsce, za czasów PRL, powstała gra wideo Elwro/Ameprod TVG-10, będąca rozwinięciem tej konstrukcji). Klony wyposażone były w coraz większą liczbę gier, regulowane poziomy trudności itd. Jednym z takich klonów był także Intel TV Sport 4010.
Konsolę otrzymałem od jednego z czytelników naszego portalu – Songokuu (jeszcze raz dzięki!). Nie był on jednak w stanie zbyt wiele o niej powiedzieć. Z początku nie byliśmy w stanie jej nawet uruchomić – nie było bowiem zasilacza. Co prawda można ją zasilać bateryjnie (!) sześcioma bateriami typu UM‑2 (R14), ale leciwe mocowania baterii (z widocznymi śladami zalania kwasem ze starych baterii) oraz odpadająca zaślepka mocno do tego zniechęcały. Po jakimś czasie Songokuu odnalazł jednak zasilacz i podjęliśmy próbę uruchomienia. Niestety bez skutku - konsola była "zimna".
Tchnięty ciekawością jakiś czas temu spróbowałem uruchomić ją jeszcze raz i... sukces! Tym razem udało się! Trudno powiedzieć, czy wcześniej konsola była zawilgocona, czy też po prostu nie ustawiliśmy właściwego kanału w telewizorze na którym konsola nadaje obraz (a może oba te czynniki przeszkodziły na raz). Ważne, że w końcu została uruchomiona.
No, może trochę rozpędziłem się z tą euforią bowiem obraz na ekranie jest tak zaśnieżony, że niewiele na nim widać, ale z grubsza wszystko działa jak należy, konsola wydaje nawet charakterystyczne dźwięki.
Do wyboru jest aż 10 gier, w tym m.in. tenis, piłka nożna, koszykówka, hokej. Regulowane poziomy trudności i inne bajery (nie wszystko jeszcze rozgryzłem). Można by rzecz "na bogato" – teraz za tyle gier trzeba wydać okrągłą sumkę, a tu proszę od razu był komplet ;) Niestety zagramy tylko w te, którą są wbudowane – nie ma żadnego złącza na cartridge, a tym bardziej napędu optycznego, bo w tamtych czasach jeszcze takie nie powstały.
Wszystkie gry mają taką samą ascetyczną grafikę jak pierwotny Pong. Obsługa, na starych, wyeksploatowanych i koszmarnie niedokładnych manipulatorach wymaga anielskiej cierpliwości, ale grać się da. Nawet moja córka, przyciągnięta dziwnymi odgłosami konsoli, zainteresowała się co to takiego, ale już po chwili wróciła do grania na swoim iPadzie ;) No cóż, w obecnych czasach byle smartzegarek oferuje lepszą grafikę.
Moją uwagę, jako miłośnika starego sprzętu komputerowego, przykuło coś jeszcze: zasilacz. Nie jest bowiem oryginalne akcesorium producenta konsoli, ale polski produkt z czasów PRL, wytwarzany przez, istniejącą do dziś (!), Elektrotechniczną Spółdzielnię Inwalidów ELSIN z Ząbkowic Śląskich. Zasilacz, oznaczony symbolem ZT‑4, może generować prąd 9V albo 12V o natężeniu 0,3A. To i tak trzykrotnie więcej niż potrzebuje konsola, gdyż ta zadowoli się natężeniem zaledwie 0,1A. Co to były za czasy...
Wracając jednak do pytania postawionego na początku tekstu – kto wyprodukował to cudo, czy to światowy potentat znany z procesorów? Otóż po krótkim śledztwie okazało się, że jednak nie, producentem była niemiecka firma INTerELektronik GmbH, a ten model konsoli zadebiutował w 1978 roku.