Safety first — odnalezienie telefonu za pomocą usługi Android Find
07.09.2018 05:38
Pewnego słonecznego dnia w parku zaginęła komórka, osoba, która ją znalazła postanowiła mężowi pokrzyżować plany i zażądać pieniędzy. Gdyby nie ten fakt, sprawy potoczyły by się inaczej.
Według prawa polskiego osoba, która znajdzie np. portfel i zwróci go prawowitemu właścicielowi należy się jej 10% znaleźnego. Ważne są tutaj słowa kluczowe jak: "gdzie możemy się umówić by Pan/Pani odebrał swoją zgubę" i "dogadajmy się co do nagrody".
Niestety kobieta po odebraniu telefonu i przedstawieniu się jej, że rozmawia z właścicielem telefonu i, że chcielibyśmy go odzyskać zapytała się "ile ten telefon jest wart dla nas". Usłyszawszy to zdanie w słuchawce odpowiedziałam jej, że w takim razie pójdziemy na policję, ona na to: "proszę bardzo". W tym momencie zapadła cisza w moim telefonie, odwróciłam wzrok na męża i stwierdziłam, że musimy uruchomić na mojej komórce Motorola usługę Google Find Your Phone. Dzięki temu będzie można zlokalizować z dokładnością do 20 metrów zagubiony telefon i podać jego pozycję policji.
Wystarczy wejść na stronę https://www.google.com/android/find?hl=pl i za pomocą konta gmail logujemy się na komputerze. Dzięki temu jesteśmy wstanie prześledzić przemieszczanie się telefonu z miejsca do miejsca.
Natomiast, żeby prześledzić całą historię trasy telefonu należałoby wejść na stronę https://www.google.com/maps/ w lewym górnym rogu kliknąć Menu, a następnie kliknąć Twoja oś czasu i podać odpowiednią datę jeśli chcemy sprawdzić dany dzień w miesiącu. Oczywiście, nadal logujemy się za pomocą konta Gmail sparowanego z telefonem.
Niby prosta rzecz, niby o tym wiemy, że jest takie narzędzie, ale są niektórzy ludzie, którzy nie zdają sobie z tego sprawy np. myślą, że potrzebna jest do tego osobna aplikacja. Na szczęście wszystko zarządzamy z samego poziomu Gmaila, dlatego warto przypisać do konta telefon, bo nigdy nie wiadomo kiedy może się to przydać. Warto zaznaczyć, że jak wybieramy się w podróż, to pamiętajmy o naładowaniu naszego telefonu. Bateria ma tu ogromne znaczenie. GPS wysysa wręcz energię z baterii w bardzo szybkim tempie.
Wracając do samej historii....... jakimś cudem udało się nawiązać (zdawaliśmy sobie sprawę, że pewnie policjanci spiszą tylko raport z samego zajścia i później będą nam kazali czekać jak się odezwą z komisariatu. A ta osoba międzyczasie zyska na czasie, ponieważ wciągu najbliższych dni bateria się sama rozładuje i będzie miała problem z głowy) z Panami policjantami "współpracę" i jeździliśmy po Łodzi nieoznakowanym radiowozem cały czas śledząc poruszanie się tej kobiety na rowerze; jechała za wolno jak na samochód. W końcu przyłapaliśmy ją z telefonem w parku. Siedziała na ławce, a przy niej stał czerwony miejski rower. Zadzwoniłam na telefon i już wiedzieliśmy z mężem, że to ta Pani. Kobieta była tak zaskoczona, że przy policjantach stwierdziła, "że go nie odda" i, że najchętniej "wyrzuciła by telefon do wody, jeśli by wiedziała, że tak się sprawy potoczą". Te zdania nas samych oraz policjantów wręcz rozbroiły, bo jak można było się jeszcze tak pogrążać. Jak się okazuje, można.
Finał całej sprawy jest taki, że kobieta na komisariacie nie przyjęła mandatu (za przywłaszczenie jest to w granicach 300 do 500 zł) i miała sprawę w sądzie (za co grozi od 3 do 5 lat więzienia plus wpisanie do akt, że jest się karanym). Dopiero na rozprawie Pani adwokat uzmysłowiła jej, że lepiej iść na ugodę z prokuratorem niż spędzić część życia w ciasnej celi.
Okazuję się, że w całym tym zajściu nie jest ważny sam telefon, ale to co w nim posiadamy. Gdyby nie był zabezpieczony hasłem i odciskiem palca, dana osoba mogła by płacić zbliżeniowo komórką, wejść od razu na naszego Facebooka (jeśli mamy automatyczne logowanie), Instagrama, sprawdzić historię przeglądarki, robić przelewy bankowe na swoje konto z aplikacji bankowej i przede wszystkim wiedzieć gdzie mieszkamy, czym się zajmujemy. Po prostu mogła by żyć naszym życiem. Dlatego policjanci podjęli odpowiednie działania, bo jak sami stwierdzili zagrożone są nasze dane osobowe, a to jest ciężko odzyskać niż sam telefon.
Dziękujemy policjantom za szczęśliwe zakończenie tej przygody, a Wy drodzy czytelnicy uważajcie na swoje komórki :)
*Zdjęcia: pixabay.com