Czy można zarobić na Pokemonach?
Od kilku tygodni jesteśmy biernymi, bądź aktywnymi obserwatorami pokemonowego szaleństwa. Nie ma bynajmniej krzty przesady w stwierdzeniu, że jest to szaleństwo, bo czy nam się to podoba czy nie, Pokemony zyskały miliony sympatyków... przeciwników zresztą też.
Wiele osób sobie zadaje pytanie, kto na tym wszystkim zarobi i w jaki sposób. Bez wątpienia, pierwszym beneficjentem sukcesu gry Pokemon Go, jest firma Nintendo posiadająca prawa do Pokemonów oraz firma Niantic Labs, która stoi za projektem samej gry. Obydwie wyżej wspomniane firmy, już w chwili obecnej "obcinają kupony" związane z faktem, że po ulicach, parkach i łąkach biegają ludzie w różnym wieku łapiąc "mityczne" stworzonka, o których do niedawna nawet nie słyszeli, lub co do których żywili głęboką, niezachwianą (wydawałoby się) pogardę.
Wiele osób zadaje sobie jednak pytanie co dalej i jak można zarobić na fali popularności gry Pokemon Go. Z pewnością do łask powrócą zapomniane do niedawna parasolki, bluzki i inne gadżety z Pokemonami, które pojawiły się na rynku wraz z animowanym serialem o tych stworkach. Bez wątpienia wysyp elektronicznych gadżetów współpracujących z grą Pokemon Go lub ułatwiających realizację zadań jest jeszcze przed nami, albowiem opaska Nintendo ułatwiająca łapanie Pokemonów to dopiero początek tego, co nas jeszcze czeka.
Już mówi się o możliwości wprowadzenia stosownych reklam, lub bardziej korzystnego (z punktu widzenia rozmaitych podmiotów) rozlokowania Pokemonów oraz miejsc niezbędnych do płynnego udziały w rozgrywce. Nie dalej jak kilka dni temu czytałem o tym, iż pewien urząd pracy w USA przeżył historyczne oblężenie tylko z tego powodu, że na jego terenie miał występować pewien niezbyt często spotykany stworek.
Nie gorzej jest z wieżami - tak zwanymi Pokestopami, w których gracze mogą wylosować rozmaite gadżety ułatwiające rozgrywkę. Zgodnie z założeniami duetu Nintendo/Niantic, owe Polkestopy powinny się pojawiać w miejscach związanych z kulturą (lub czymś w okolicy kultury). Z obserwacji wynika, że często zlokalizowane są one w parkach, w ogródkach Jordanowskich, w miejscach gdzie stoją pomniki, rzeźby czy na ścianie są wymalowane murale (te ostatnie nie muszą być zawsze związane z kulturą jednak). Dziś będąc w jednej z moich ulubionych kawiarni zauważyłem, że kawiarnia ma dużo więcej gości, a większość z nich siedzi wpatrzona w ekrany swoich smartfonów lub telefony leżą z włączoną grą Pokemon Go. Zapytałem zaprzyjaźnionej kelnerki czy mają tu jakiegoś rzadkiego Pokemona, na co odparła że nie, ale by się przydał. Zwiększona ilość gości to jednak nie tylko efekt nadchodzących Światowych Dni Młodzieży (i paraliżu miasta) ale:
Na szczęście na terenie naszego ogródka jest Pokestop...
Dodała kelnerka z uśmiechem, stawiając na moim stoliku kawę. Jak się później dowiedziałem, jest całkiem spora ilość gości, którzy zamawiają kawę i podczas picia kawy zbierają dobra dostępne w Pokestopie (średnio co 5 minut, można coś zebrać). Dla przeciwwagi wspomnę o graczach mieszkających w podkrakowskiej Skawinie, którzy narzekają na zbyt małą ilość Pokestopów i wierz Gym, w których można trenować Pokemony, toczyć pojedynki i co najważniejsze, które można przejmować i bronić. Padła nawet propozycja, by owi zawiedzeni mieszkańcy Skawiny zwrócili się do Niantic Labs z prośbą o zwiększenie ilości dostępnych atrakcji, gdyż tylko wydawca gry ma wpływ na ilość i lokalizację punktów specjalnych w grze.
Jak widać z powyższego, gra Pokemon Go to całkiem poważny biznes, który może przynieść wymierne korzyści rozmaitym podmiotom świadczącym cały wachlarz usług, pozornie zupełnie nie związanych z samą grą. A co z użytkownikami ? Bo jak nietrudno się domyślić oni zazwyczaj płacą za możliwość grania i rozwijania swoich postaci.
W internecie nie trudno znaleźć ofert sprzedaży konta w Pokemon Go zawierające mniej lub więcej Pokemonów w różnym stadium rozwoju i o różnej sile. Handel kontami nie jest niczym niezwykłym i jest obecny w świecie MMOG od dawien dawna. Ale zrobienie "wypasionego" konta i sprzedanie go z zyskiem to nie jedyna możliwość zarobienia na Pokemon Go przez szarego użytkownika. Pojawiły się także ofert zbierania Pokemonów w zastępstwie. Osoba nie mająca zbyt wiele czasu (za to mająca fundusze) zleca zdobycie określonej liczby Pokemonów lub znalezienie jednego konkretnego. Warto tu jednak zaznaczyć, że gra nie przewiduje możliwości przekazania Pokemonów pomiędzy różnymi graczami, a więc zleceniodawca musi udostępnić komuś swoje konto. Czekam na pierwsze zgłoszenia kradzieży kont...
Dziecięce fanaberie ? Nie sądzę, gdyż pojawiło się zupełnie poważne ogłoszenie dotyczące zatrudnienia trenerów Pokemonów. Zgodnie z informacjami, firma Weagree poszukuje czterech trenerów Pokemonów, którzy mają zostać zatrudnieni na okres trzech dni z wynagrodzeniem 10 zł netto za godzinę wraz z wyżywieniem w restauracji wskazanej przez zamieszczającego ogłoszenie, anonimowego zleceniodawcy. Od trenerów oczekuje się dyspozycyjności, umiejętności posługiwania się smartfonem, mobilności oraz znajomości nowoczesnych technologii. Jak wynika z ogłoszenia, trenerzy muszą też liczyć się z koniecznością pracy w terenie. Nie mniej ciekawie prezentują się dalsze warunki pracy. Każdy trener dostanie odzież sportową, będzie wyposażony w "służbowego" smartfona z postacią startową (Bulbasaur, Charmander, Swuirtle lub Pikachu) oraz 200 pułapkami Lure Module (wartość około 1000 zł). Z procesu pozyskiwania i trenowania Pokemonów ma powstać specjalny film, choć celu jego powstania zleceniodawca nie sprecyzował. Oferta pracy dotyczy miasta Opole, ale nie wykluczone, że pojawi się także w innych miastach (wspomina się o Krakowie).
Jak widać z powyższego, ciężko już traktować grę Pokemon Go w kategorii tylko i wyłącznie kolejnej gierki na smartfony różniącej się od innych tylko tym, że ma akurat swoje przysłowiowe "pięć minut". Choć w krajach innych niż Japonia, Pokemony jako takie nie były uznawane za coś niezwykłego i wybitnego niczym "Gwiezdne Wojny", za sprawą gry Pokemon Go mają szansę zupełnie zmienić ten stan, a nawet śmiem twierdzić, że dla nie Japończyków gra będzie o wiele bardziej rozpoznawalna niż rysunkowy serial. Jeśli gra będzie rozpoznawalna, biznes z nią związany z pewnością będzie się nadal rozwijał choć mam nadzieję, że nie zdoła prześcignąć "kultowości" serii "Star Wars". Z drugiej strony... czy ktoś widział ogłoszenie o chęci zatrudnienia trenera rycerzy Jedi ?