Rozmyślania nad HTC 8s
Tak się złożyło, że zostałem zmuszony do zaopatrzenia się w drugi, firmowy telefon. Taka sytuacja pojawia się co jakiś czas, choć na szczęście nie trwa wiecznie. Doskonale zdaję sobie sprawę, że na rynku jest sporo aparatów umożliwiających pracę na dwóch kartach SIM, jednakże żadna z tych opcji nie posiada iOS, a ja nie mam zamiaru stawiać swojego życia na głowie. W duchu liczę, że Apple w końcu udostępni model iPhone’a z elektronicznymi, programowalnymi układami zastępującymi karty SIM. Trochę pieniędzy w ten projekt przecież już wpakowali.
Tak czy inaczej, oprócz iPhone’a, który jest codziennym narzędziem komunikacji i pracy, rozpocząłem poszukiwania drugiego telefonu. Wszelkiego rodzaju współczesne "paletki" odpadły, drugi telefon nie musi być najnowszym smartfonem, musi być niewielki, cienki, lekki i czasem umożliwiać skorzystanie z netu, poczty i tym podobnych, współczesnych wynalazków. Dlatego też pomysł na kupno czegoś takiego, odrzuciłem choć rozmiar był kuszący.
Przeglądając w pracy szafkę zawierającą rozmaite dobra współczesnej elektroniki, które z rozmaitych przyczyn już nie są w stanie realizować swoich zadań, trafiłem na coś co nie ukrywam… bardzo mi się spodobało.
Telefon HTC 8s zadebiutował na rynku pod koniec 2012 roku, a więc ma już nieco ponad trzy lata. To całkiem sporo w dzisiejszych czasach zważywszy na fakt, że producenci telefonów wręcz nas bombardują kolejnymi, nowymi modelami o coraz bardziej skomplikowanych i nic nie mówiących symbolach i coraz mniej dostrzegalnych nowościach.
Telefon sam w sobie nie był niczym niezwykłym. Nawet na ówczesne mu czasy był postrzegany jako budżetowa słuchawka ze skromnym, dwurdzeniowym procesorem Qualcomm MSM8227 taktowanym zegarem 1 GHz, układem graficznym Adreno 305 i niezwykle skromną ilością pamięci RAM – 512 MB oraz pamięci flash – 4 GB. Tym co wyróżniało telefon HTC z tłumu był jego naprawdę fantastyczny wygląd. Producent poszedł na całość oferując telefon w czterech wariantach kolorystycznych i muszę przyznać, że każdy z nich prezentuje się naprawdę świetnie. Zresztą, co by nie mówić, słuchawki HTC zazwyczaj przykuwają moją uwagę.
Pomimo tych skromnych parametrów telefon całkiem żwawo radzi sobie nawet i dziś, albowiem na jego pokładzie wylądował system operacyjny Windows Phone 8.0, a mobilne systemy okienek całkiem ładnie radzą sobie nawet na słabych podzespołach smartfonów. Odkopany przeze mnie aparat nie był użytkowny od około roku, a to za sprawą rozbitej szybki na wyświetlaczu oraz simlocka, który uniemożliwiał korzystanie z sieci która współpracuje z naszą firmą. HTC 8s swoim wyglądem mnie na tyle urzekł, że postanowiłem nie dać mu umrzeć w pudełku z elektrośmieciami i postanowiłem go reanimować.
Szybki test wykazał, że telefon jest sprawny i warto mu poświęcić nieco czasu. Już następnego dnia dotarła do mnie szybka (cena 29 zł) i bez większego problemu wymieniłem ją samodzielnie zapewne oszczędzając nieco pieniędzy. Większym problemem miał być simlock, jednak ten okazał się bajecznie prosty do ściągnięcia, gdyż ten model (i wiele innych modeli HTC) można odblokować przy pomocy specjalnego kodu. Jaki to kod ? W necie jest sporo portali oferujących usługę wygenerowania odpowiedniego kodu na podstawie numeru IMEI w skromnej opłacie 24‑28 zł. Skorzystałem z usług jednego z nich i po zrealizowaniu płatności i wysłaniu swojego numeru IMEI (godzina 23:22) otrzymałem poprawny kod ściągający simlocka (godzina 23:31).
Tym samym w cenie 55 zł i 30 minut poświęconych na wymianę szybki stałem się posiadaczem sprawnego HTC 8s.
Trochę o mobilnych okienkach
Ja wspomniałem, telefon pracuje pod kontrolą systemu Windows Phone 8.0. Producent słuchawki nie zdecydował się na umożliwienie aktualizacji tego telefonu zasłaniając się zbyt skromnymi możliwościami technicznymi aparatu. Sprawa ta wywołała swego czasu spore oburzenie posiadaczy HTC 8s którzy twierdzili, że telefony innych producentów o parametrach takich samych albo mocno zbliżonych do HTC 8s zatroszczyli się o to, by Windows 8.1 zagościł na ich słuchawkach. HTC pozostało nieugięte, na szczęcie pomógł Microsoft. Rejestrując się w programie Preview for Developers użytkownicy HTC 8s mieli dostęp do wersji Windows Phone 8.1 Preview, a po oficjalnej premierze Windows Phone 8.1 wersja Preview została zastąpiona wersją pełną i taką też mogą sobie zainstalować użytkownicy HTC 8s, korzystając także z możliwości dalszych aktualizacji. Potwierdziły się także podejrzenia ówczesnych użytkowników HTC 8s, że za brakiem wsparcia ze strony HTC nie stały słabe podzespoły telefonu, ale zbyt mała ilość pamięci flash i jej niestandardowa struktura.
Także i ja zaktualizowałem swojego HTC tą metodą, aż telefon pobrał aktualizację której zainstalować już nie może, właśnie ze względu na zbyt małą ilość wolnej pamięci flash. Tak więc pozostałem na ostatecznej wersji Windows Phone 8.1 z jaką jest w stanie poradzić sobie HTC 8s.
Jeśli chodzi o prędkość pracy samego telefonu, nie mogę mieć większych zastrzeżeń. Pomimo znikomej jak na dzisiejsze czasy pamięci RAM, w codziennym użytkowaniu telefon nie przejawia objawów zacinania czy skokowego działania jakie czasem można spotkać nawet w bardziej współczesnych, budżetowych słuchawkach. Niewielka ilość pamięci RAM daje o sobie znać wówczas, gdy uruchomimy naraz zbyt wiele aktualizacji i zapragniemy przełączać się pomiędzy nimi. Wówczas telefon poinformuje nas o „odświeżeniu aplikacji”.
Niewielka pamięć flash sprawia, że chcąc używać telefon prędzej czy później staniemy przed koniecznością zakupu karty microSD. Po instalacji, czysty system pozostawia nam skromne 1 do 1.2 GB wolnej pamięci. To naprawdę niewiele gdy zechcemy zainstalować dodatkowe oprogramowanie, a jeśli telefon będziemy używać także w charakterze aparatu fotograficznego (warto) czy odtwarzacza mp3, to 1.2 GB zginie nam jak śnieg w środku lipca. Tak więc i ja zostałem zmuszony do zainwestowania w 16 GB kartę microSD w cenie 34,99 zł, co podniosło ostateczną cenę mojego telefonu do 89,99 zł.
Z systemem Windows Phone 8.1 miałem już wcześniej do czynienia, a moje wrażenia z użytkowania go na telefonie Lumia 630 były jak najbardziej pozytywne. Pomijając fakt problemów związanych z przyzwyczajeniem do iOS stwierdziłem wówczas, że system jest schludnie zaprojektowany, przewidywalny i konsekwentny. Kafelki, których obecność na komputerach jest dla mnie ciągle mocno dyskusyjna, na urządzeniach dotykowych spisują się świetnie. Nie inaczej jest w przypadku HTC 8s. Pomimo słabych podzespołów, telefon zupełnie przyzwoicie radzi sobie w codziennym użytkowaniu i śmiało można powiedzieć, że dla wielu osób jego możliwości byłyby w zupełności wystarczające, a ten wygląd…
Łazarzu wstań !!
Bawiąc się i użytkując HTC 8s naszła mnie jednak smutna refleksja, stanowiąca niejako podsumowanie dzisiejszego wpisu. Dokąd zmierza Microsoft Phone ?
Firma o tak ugruntowanej, choć dyskusyjnej pozycji na rynku zupełnie nie radzi sobie z tym, co oferuje Windows Phone, nie ma woli ani chęci na wykorzystanie drzemiącego w nim potencjału. Przecież systemy operacyjne Microsoftu na telefonach nie są od wczoraj. Mobilne wersje okienek mają swoją całkiem długą historię, choć nigdy nie była ona usłana kwiatami.
Najpierw walka na rynku pierwszych telefonów z samodzielnym systemem operacyjnym. Windows Mobile debiutował na rynku w 1996 roku na długo przed tym, zanim ktokolwiek usłyszał o iOS czy o Androidzie. Toczył zaciętą, choć bardzo nierówną walkę z Symbianem i systemem Blackberry. Choć Windows Mobile walki tej nie wygrał, to właśnie on przeżył, a Symbian stał się kolejną kartą historii IT. Tak więc bogaty w doświadczenia Microsoft powinien bez trudu radzić sobie na dzisiejszym rynku urządzeń mobilnych. Fakt, pojawienie się iOS, a później Androida mocno namieszało w rynku, jednak udział Microsoftu jest nieporównywalnie mały w stosunku do potencjału jaki posiadają.
Microsoft przejął dział smartfonów Nokii i stał się producentem telefonów Lumia oraz systemu operacyjnego do nich. Bez trudu może doprowadzić do świetnej integracji sprzętu i systemu operacyjnego, integracji telefonów z komputerami i własną chmurą, stworzyć swój własny ekosystem w którym wszystko dzieje się samo, ku wygodzie użytkownika i radości Microsoftu z faktu związania ludzi ze swoimi komputerami, telefonami, tabletami, konsolami i innymi smart urządzeniami. Tymczasem….
W sklepie z aplikacjami mobilnymi zieje nudą i bałaganem. Wiele z nich z urzędu powinno być usunięte ze względu na wątpliwą przydatność, funkcjonalność i estetykę. Developerzy przestają tworzyć na mobilne wersje Windows bo klientów jest coraz mniej, a ci uciekają z tej platformy bo ilość wartościowego oprogramowania jest zbyt skromna, choć sama platforma jest bardzo dobra. Sytuacja przeniesiona żywcem z okresu schyłkowego Amigi.
Przeglądając ofertę aplikacji mobilnych nie trudno zauważyć, że wielcy tego świata przestają tworzyć na Windows Phone lub robią to tylko z konieczności. Przeglądając ofertę programów polskich banków zauważyłem, że jakością odbiegają one mocno na niekorzyść od swoich odpowiedników z iOS czy Androida. Co gorsze, są już banki nie oferujące swoich aplikacji na Windows Phone, a to wcale dobrze nie wróży dla platformy, która wolałaby być kojarzona z biznesem.
Platformy tej nie doceniają także wielcy tego świata. Facebook ? Jest ! Oczywiście, że jest aplikacja do tego najpopularniejszego dziś medium społecznego, ale kto stoi za stworzeniem tej aplikacji ? Microsoft. YouTube ? Aplikacja bez której obecne nastolatki nie wyobrażają sobie życia (wiem coś o tym po swoim dwunastoletnim dziecku) także jest na Windows Phone i za nią także stoi Microsoft. Czyżby programiści z Redmont zostali zmuszeni do łatania dziur związanych z ewentualnym brakiem tych podstawowych dla młodego pokolenia aplikacji ? Najwyraźniej tak, ale jak długo będą oni w stanie pracować na rzecz innych firm ?
Microsoft to oczywiście także środowisko związane z komputerami stacjonarnymi i przenośnymi. Microsoft to także solidna chmura służąca do magazynowania i wymiany danych. Mają w ręku wszystko co niezbędne, by telefon idealnie współpracował z komputerem jak najmniej angażując w to użytkownika. Mają, ale nie chcą tego wykorzystać.
Posiadając urządzenia Apple, kupując piosenkę, czy film mamy pewność, że pojawi się ona na naszych wszystkich urządzeniach. Telefony, tablety synchronizują się w chmurze, a wcześniej synchronizowały się za pośrednictwem WiFi. Wszystko dzieje się samo. Zdjęcie zrobione iPhonem, pojawia się na komputerze zanim zdążymy rozwiązać buty. Tak samo jest w przypadku słuchawek z Androidem i Chromebookiem.
Urządzenia Microsoftu też się synchronizują… wybiórczo. O ile zdjęcia pojawiają się dzięki OneDive na innych urządzeniach, o tyle muzyka … właśnie. Jak oni to robią ? Można oczywiście wgrać tradycyjnie kabelkiem, choć z dzisiejszego punktu widzenia trąci to archaizmem. Można wrzucić na OneDrive i powinno pojawić się na OneDrive w telefonie. Ale wrzucać musimy ręcznie, a i pobrać na telefonie też trzeba ręcznie o ile nie chcemy muzyki strumieniować z OneDrive. Brakuje tu jakiegoś elementu i mam wrażenie, że aplikacja Muzyka Grove ciągle nie jest tym właściwym rozwiązaniem.
Z synchronizacją zdjęć też nie jest moim zdaniem idealnie. Propozycja Apple jest taka, że zdjęcia nie tylko się same synchronizują, ale także porządkują przy użyciu systemowej aplikacji. Nie inaczej jest na duecie Chrome OS i Android. Aplikacja Zdjęcia z Microsoftu umożliwia tworzenie albumów, dokonanie drobnych korekt, ale zdjęcia ogólnie pojawiają się w ustawieniu którego klucz jest chyba najgłębszą tajemnicą programistów z Redmont. Pal licho, gdy zdjęcia pochodzą tylko z naszego telefonu, bo tu ustawią się chronologiczne, według daty. Gorzej gdy postanowimy ściągnąć sobie dodatkowe zdjęcia z internetu. Wówczas powstaje swoisty bałagan, a ja do dziś nie mogę dojść, dlaczego pewne zdjęcia są widoczne tu, a gdzieś indziej ich nie ma. Dlaczego niektóre z nich są zdublowane albo występują nawet w kilku kopiach ? Nie mam pojęcia. Chylę natomiast czoła przed synchronizacją ustawień urządzeń, bo to działa naprawdę idealnie i mam wrażenie, że nawet lepiej niż ma to miejsce u konkurencji. To niewątpliwie mocny element ekosystemu Microsoftu. Tak więc nie wszystko jest takie złe.
Kończąc te smutne rozważania zauważyłem, że coraz mniej zewnętrznych producentów smartfonów oferuje swoim klientom opcję słuchawki z Windows Phone. O ile kiedyś pojawiały się telefony od HTC, Samsunga i wielu innych, znanych producentów elektroniki użytkowej, dziś daremnie szukać ich oferty. Na rynku pozostała Lumia i drobni producenci związani bardziej z rynkiem lokalnym.
Polityka dystrybucji telefonów Lumia nie jest taka zła. Ceny najtańszych słuchawek można uznać za naprawdę atrakcyjne (Lumia 435 za 299 zł), a mimo to w tej maszynie coraz bardziej zaczyna brakować pary, a sam Microsoft zaczyna traktować Windows Phone jak pacjenta, którego podpięto do respiratora i nic poza cudem nie jest już go w stanie uratować. Ostatnia konferencja Build Microsoftu wydaje się to tylko potwierdzać, a nawet Aaron Woodman bez wielkiego entuzjazmu stwierdził:
Kiedy udostępniliśmy nowy system operacyjny, mieliśmy duże ambicje. W rzeczywistości okazało się, że dynamika rynku nie odzwierciedla naszych zamiarów. Bądźmy szczerzy, moglibyśmy być lepsi.
Tymczasem pojawiają się nowe zestawienia dotyczące udziału Windows Phone na rynku telefonów i doprawdy, nie mogą one naprawiać optymizmem.
Jeszcze trzy lata temu niemal wszelkie media głosiły, że Windows Phone stanie się trzecim, najpoważniejszym konkurentem dla Androida i iOS. Co jakiś czas pojawiały się informacje o stopniowym, stabilnym choć niezbyt dynamicznym wzroście udziału telefonów z Windows Phone, który bodajże w 2014 roku miał przekroczyć 10%.
Niestety ostatnie analizy wykazują, że okres świetności Winows Phone przy takiej polityce zdaje się już minął. W czwartym kwartale 2015 roku, Microsoft sprzedał zaledwie 4.5 miliona telefonów Lumia. To wynik o ponad połowę mniejszy niż miało to miejsce w 2014 roku, gdy na rynek trafiło 10.5 mln telefonów Lumia. Wynik ten jest tym bardziej katastrofalny, że w tym samym okresie samo Apple sprzedało ponad 74 mln telefonów, że o aparatach z Androidem nie wspomnę. Słuchawki z Windows Phone stają się coraz bardziej marginalnymi urządzeniami. Ostatnie plotki sugerują, że Microsoft pragnie się wycofać z produkcji telefonów Lumia i w to miejsce wprowadzić telefon Surface Phone. Ale czy zmiana nazwy coś zmieni ? Nie sądzę.
Ja ze swojej strony apeluję do Microsoftu. Panowie, wieźcie się do roboty. Macie potencjał, macie pieniądze, macie możliwości. Nie macie tylko pomysłu ! Windows Phone nie jest zły, więc szkoda marnować to, co już zrobiliście. No chyba że rynek ma rację i pacjent już nie żyje, a ten cieniutki szlaczek na ekranie EKG to tylko wypalony luminofor w kineskopie urządzenia….
I jedyna pociechą tych moich smutnych rozmyślań jest naprawdę śliczny HTC 8s, który pomimo swoich lat i skromnych możliwości, świetnie sobie radzi właśnie dzięki systemowi Windows Phone, który czeka by ktoś zawołał - Łazarzu wstań....