Monopolizacja rynku edytorów biurowych czyli M$ Office
19.06.2011 | aktual.: 26.07.2011 09:35
Na wstępie . . .
Proszę o wyrozumiałość przy komentowaniu moich wypowiedzi, ponieważ jest to mój pierwszy wpis na blogu DobrychProgramów.
Maszynka do robienia pieniędzy
Nie od dziś wiadomo, że Micro$oft bierze ciężkie pieniądze za swoje "sztandarowe produkty". Mam tu na myśli oczywiście Windows i pakiet biurowy Office i to właśnie będzie o nim dzisiaj mowa. Być może zwolennicy darmowego oprogramowania będą usatysfakcjonowani moim wpisem i będą mogli wyraźić swoją opinię w komentarzach. Zapewne zdecydowana większość osób czytających ten blog miała w większym lub mniejszym stopniu styczność z tym produktem i mogą go uważać za świetny lub też nie. Ale czy aby na pewno? Czy używanie wyłącznie jednego produktu w korporacjach i uczenia pracowników na blache tego samego i jednego interfejsu i akcji w programach jest aby na pewno dobre? Zastanówmy się.
Monopol
Na każdym kursie uczącym pracy z edytorem tekstu lub arkuszem kalkulacyjnym opowiada się tylko o Wordzie i Excelu. Tak samo w podstawówkach na lekcjach informatyki uczy się "małe, chłonące wiedze umysły" dzieci o jednym i tym samym (czasami wspomina się, że jest jeszcze coś takiego jak Wordpad). I z tego wynika, że Microsoft sam robi sobie następne fale konsumentów pędzących do sklepu po "Ofisa", bo kiedy ma się coś napisać w czymś innym niż w/w programach to nie ma rady, trzeba iść kupić. Wiem, że tutaj przedstawiłem ten proceder na wyrost, lecz treść została zachowana. Co nie zmienia faktu, że Micro$oft ma gigantyczne wpływy. A gdyby tak chociaż coś napomknąć o czymś takim jak OpenOffice lub też LibreOffice. Być może społeczeństwo dokonałoby bardziej świadomego i dostosowanego do swoich potrzeb wyboru?
"Cudowne Lekarstwo"
Nie mówię "nie" Microsoft Office, lecz nie każdy chce i potrzebuje programu za (w najuboższej wersji zakupionej w sklepie ) ok. 400zł. Wyższe wersje dla firm i korporacji są już o wiele droższe, ale także bardziej rozbudowane. Patrząc za to na OO( OpenOffice ) wykonuje to samo zadanie i jest darmowy. W urzędach pracy wysyła się osoby na różne kursy z zakresu obsługi takich programów przez co podnoszą one swoją wartość na rynku pracy (lecz i tak to mało podnosi szanse na zdobycie pracy, teraz obsługa komputera to absolutne minimum). Natomiast w szkole uczniów można by jeszcze bardzie zaznajomić z tą tematyką. Jednak to jest tylko marzenie aby przeciętny Kowalski lub Nowak chciał określić w jakim stponiu i jak często będzie używał takiego pakietu.