Dragon Gaming Room czyli z wizytą u MSI
20.06.2016 16:15
W piątek, na zaproszenie dobrych programów i MSI odwiedziłem podwrocławska siedzibę Tajwańczyków. Całkowicie nieprzygotowany do spotkania spodziewałem się jakiegoś małego biura, wysiadłem jednak przed olbrzymim budynkiem, jak później się dowiedziałem oprócz biura PR, MSI prowadzi w Polsce olbrzymie centrum serwisowe i Call Center obsługujące większość Europy.
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę po przekroczeniu progu, był mój stary przyjaciel z PGA, gigantyczny smok, charakterystyczny znak-sygnał MSI. Obok niego znajdowała się gablota, umieszczone w niej przedmioty od razu sygnalizują z czym będziemy mieć styczność. Po kilku chwilach zostaliśmy zaproszeni dalej, do mistycznego "Smoczego Gaming Roomu".
Nastąpiło wstępne rozeznanie, zaopatrzenie w firmową bawełnę, inauguracyjna rundka w tekkena (tak, przegrałem), następnie zostaliśmy zabrani na wycieczkę do centrum serwisowego.
Ubrany w gustowną odzież ochronną (całe szczęście, że był tam zakaz robienia zdjęć), przeszedłem ścieżką uszkodzonego sprzętu. Najsampierw magazyn, w którym są przyjmowane paczki od kurierów. Warto tu zaznaczyć, że cały proces przyjmowania odbywa się bardzo profesjonalnie, paczki odpakowywane są pod czujnym obiektywem kamery, aby żodyn Janusz pakujący laptopa za 20 tysięcy w worek na śmieci nie mógł potem powiedzieć, że jak wysyłał, to laptop był jeszcze w jednym kawałku. Następnie urządzenie trafia na wstępne rozeznanie, czyli co pacjentowi dolega. Zostają sprawdzone objawy, które podane zostały przez użytkownika przy wysyłaniu produktu, jeżeli na pierwszy rzut oka wszystko działa i wygląda dobrze to i tak sprzęt dostaje morderczymi benchmarkami, a do właściciela zostaje wysłana prośba o doprecyzowanie usterki, tak aby mieć pewność, że zepsuty sprzęt nie opuści MSI. Po rozeznaniu elektronika trafia na halę serwisową, która według mnie odrobinę przypominała laboratorium Frankensteina. Stanowiska techników wypełnione przeróżnymi cudami, których przeznaczenia nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić. To tam dzieje się magia, ludzie którzy na wizytówkach powinni mieć podpis "elektryk, magik, akrobata", są w stanie naprawić każdy sprzęt który MSI wyprodukowało. O dziwo,z tego co zapamiętałem, takich magików jest tylko sześciu. Do tego dochodzą osoby pracujące na magazynie, przy testowaniu oraz sprzętach innych producentów, ale i tak jak na tak wielką markę jest ich nie wielu. No i jeszcze skala serwisu, przecież naprawiany jest tu sprzęt wszystkich Europejczyków! Szczerze powiedziawszy przekonało mnie to do tej firmy albo raczej do niezawodności ich elektroniki. Wracając do tematu, sprzęt nie opuszcza stanowiska magika dopóki nie zostanie naprawiony, jeśli zadanie się powiedzie, to trafia on na kolejne mordercze testy, które sprawdzają każdy element urządzenia. Po pozytywnym przejściu testów jedzie dalej, gdzie następuje pakowanie i wysyłka. Warto tu wspomnieć, że producent oferuje gwarancję Door-to-door.
Po wyjściu z hali, w smoczym pokoju czekała na nas kolejna osoba, która przedstawiła nam całą gammę produktów wraz z ich ficzerami, o których się nawet filozofom nie śniło. Jeśli uda mi się zdobyć, to podlinkuję tutaj prezentację którą obejrzeliśmy.
Aby wyrwać się ze świata elektroniki zostaliśmy zaproszeni na Wrocławski tor kartingowy, który umiejscowiony jest pod stadionem miejskim.
[join][image=IMG_0104][join][image=ph7]
No i obiad, który moja waga będzie długo wspominała...
Z pełnym brzuchem powróciłem do pokoju króla smoka i rozpoczęliśmy część właściwą, GRANIE! Gdy reszta zaproszonych usadowiła się do rundki w Overwatch, ja położyłem moje ręce na HTC Vive podłączonym do futurystycznego AEGISA MSI.
Niby niewielki komputer, a jednak bez najmniejszych problemów poradził sobie z płynnym generowaniem obrazu do vive. Udało mi się zagrać między innymi w Job Simulator, AudioShield, Bowslingera i kilka mniejszych. Nie mogę się doczekać czasów,gdy sprzęty VR stanieją i staną się powszechne niczym konsole. Pół godziny grania na tym sprzęcie daje w kość, aby odpocząć, zapoznałem się bliżej z wystawionymi "eksponatami", mistycznym laptopem GT80S na którym poklikałem w CS‑a (licznik FPSów oszalał), dotknąłem GTX‑a 1080 oraz przyjrzałem się z bliska najnowszym płytom głównym GAMING series.
Niestety nic co dobre nie trwa wiecznie, biuro jest zamykane wraz z odłożeniem lutownicy przez ostatniego serwisanta, więc musieliśmy się udać do domu... choć z chęcią zostałbym tam jeszcze przez kilka dni.
Na koniec dziękuję ekipie dobrychprogramów oraz MSI za wybranie mnie do udziału w tym evencie.
Zapraszam również na Stronę MSI, aby poznać bliżej sprzęt, o którym tu wspominałem. Kilka zdjęć podkradłem z Profilu MSI na Facebooku. Mały bonus nagrany kalkulatorem: [youtube=https://youtu.be/j75iHY3Ycjo]