Jestę Weteranę — 10 lat razem!
22.02.2015 | aktual.: 22.02.2015 22:36
Internautą jestem już od ponad 10 lat. W świecie Internetu to jednak więcej niż dekada. Wystarczy spojrzeć na to ile serwisów powstało (i upadło), ile usług sieciowych rozkręciło się oraz ile z nich skończyło się fiaskiem. Z jak wielu dróg komunikacji korzystaliśmy na przestrzeni tych kilku lat.
Ja zaczynałem od stałego połączenia internetowego z Netii o prędkości 128kb/s. Dziś korzystam z "superszybkiego" LTE, który tak właściwie nie wiem jaką ma prędkość. A co było pomiędzy? TPs, Orange i kilka innych lokalnych firm, które umożliwiały dostęp do sieci z większą lub mniejszą prędkością. Jeśli już o prędkościach mówimy doskonale pamiętam, gdy po powrocie ze szkoły pierwszy raz zobaczyłem połączenie o prędkości 512kb/s. Później predkość wzrastała już co raz szybciej. 1Mb/s, 2Mb/s... 10Mb/s aż do dziś, gdy tak naprawdę nie wiem po co mi te Mb/s... Ważne, żeby youtube chodził płynnie i dobreprogramy ładowały się w miarę sprawnie. Na nic więcej i tak nie mam czasu.
Przez to 10 lat zmieniło się całkiem wiele. Na początku przy 128kb/s nie było mowy o streamowaniu wideo. Radia internetowe jeszcze wtedy raczkowały, a Youtube dopiero powstał. Ale wtedy najważniejszy był dostęp do niekończących się zakamarków Internetu, do których jakby nie patrzeć, niezbędna jest przeglądarka internetowa. Cóż - zaczynałem chyba jak każdy od Internet Explorera - nie wiem, w której wersji bo nie było to wtedy ważne. Jednak przez 10 lat wypróbowałem wszystkie popularne oraz część mniej popularnych przeglądarek. Pracowałem na Firefoxie, Chromie, Operze, (jeszcze gdy wyświetlała reklamy w rogu ekranu!) i masy innych przeglądarek, których dziś nie pamiętam nawet nazw.
Wyszukiwarki. To chyba kolejny wart podjęcia temat (chociaż tutaj nie mam tak spektakularnych doświadczeń) - w końcu aby coś odnaleźć w odmętach internetu najłatwiej skorzystać właśnie z nich. Początkowo wyszukiwarkę Wirtualnej Polski chwaliłem (tak, dawniej miała inny, własny silnik). Do momentu, aż nie znalazłem Googli. Dziś nie rozstajemy się nawet na chwilę, chociaż czasem zdradzę ją z Bingiem ;)
Jednak wyszukiwarka to kiedyś nie była tak ważna sprawa. Przypuszczam, że jeszcze dziś znalazłbym w moim archiwum z płytami Wielką Encyklopedię PWN na sam nie wiem na ilu płytach. Były w niej wszystkie potrzebne informacje przeciętnemu człowiekowi. Co istotne były to płyty CD, o DVD krążyły tylko słuchy podobnie jak o Longhornie. Dziś nikt nie wyobraża sobie życia bez Wikipedii, chociaż to tak naprawdę encyklopedia tylko z nazwy.
Komunikatory - nie oszukujmy się - najważniejsze w życiu nastolatka tamtych czasów. Przeżyłem Gadu - Gadu, AQQ czy Tlena. Korzystałem z Internetu w czasach gdy nie było Naszej Klasy (lub NK jak kto woli) i Facebooka. Było Grono, Fotoblogi oraz MySpace. I patrząc wstecz nie dziwię się, że ludzie jednak kontaktowali się za pomocą tamtych komunikatorów (ceny smsów dopiero spadały, a nielimitowane rozmowy to dopiero nowość - oczywiście patrząc przez pryzmat tych kilku lat). Zastanawiam się jednak, jak wielu z moich znajomych korzystało z Windows Messengera. Dziś korzystam ze Skype oraz korporacyjnego Lynca.
Portale i fora - dziś raczej ciężko policzyć fora na których się wypowiadałem. Pamiętam Tweak'a i dzikie.net (w wydaniu overclockerskim). Pamiętam jednak, że pierwsze konto założyłem na... dobrychprogramach. Równo 10 lat temu zarejestrowałem się na vortalu - przez te lata poznałem tu wielu ludzi: wigrus (dla osób pamiętających jeszcze pierwsze zloty - tak On wciąż żyje :‑) ), kaka', Piotrek_20, ant0n, SebaZ, muchozol, wiosenka83, Radek68 i masa innych ludzi, których nie wymieniłem. Z wieloma z nich jechałem przez całą Polskę na dobroprogramowe zloty. Dawniej po powrocie do domu ze szkoły, włączałem komputer tylko po to by nie przegapić żadnego wątku na forum. Dziś ze szkoły już nie wracam, a na forum raczej się nie udzielam wciąż jednak lubię je trochę poczytać.