Measy A2W, czyli Miracast po taniości
Urządzenie Measy A2W jest tanim (poniżej 100 zł) urządzeniem podłączanym do portu HDMI jakiegoś urządzenia wyświetlającego. Z wyglądu przypomina zwykłego pendrive, może nieco większego. A do czego służy?
Podstawowym celem, dla którego kupiłem to coś, jest Miracast. Miracast to standard bezprzewodowego przesyłania obrazu i dźwięku z komputerów i innych urządzeń do urządzeń wyświetlających. Opiera się o Wi‑Fi Direct i jest w stanie działać bez żadnych punktów dostępowych w pobliżu. Odbiorniki Miracast są wbudowywane w telewizory, monitory czy inne urządzenia tego typu, ale są też takie oddzielne, jednak ceny markowych zestawów, np. od Microsoftu przyprawiają o ból głowy. A Measy A2W jest tanie.
Potrafi również podłączyć do naszej domowej sieci Wi‑Fi i oferować nieco więcej funkcji niż tylko duplikowanie ekranu. A po co?
Po podłączeniu urządzenia do telewizora, monitora czy projektora za pomocą portu HDMI zasilane jest ze znajdującego się na boku portu microUSB. Wystarczające napięcie daje zarówno mój mały telewizor, Toshiba 26EL933G, jak i inny, który testowałem - Sony KDL‑40EX520. Próbowałem również dla pewnych testów zasilić z powerbanku Nokii i również działa doskonale.
Urządzenie "sieje" swoim Wi‑Fi o nazwie, której niestety nie jesteśmy w stanie zmienić, a brzmi ona w moim przypadku jak EZCast-cośtamcośtam oraz wyświetla początkowo ekran informacyjny.
Moment, jaki EZCast? Okazuje się, że EZCast to podstawowy producent takiego "dongla" oraz oprogramowania do niego, a Measy wygląda na to tylko wykorzystało oprogramowanie. Czyli jednym słowem, chińszczyzna - jeden zrobił, inni skopiowali. Ale trzeba przyznać, że zostało to zrobione bardzo przyzwoicie.
Wykorzystując oprogramowanie EZCast, które dostępne jest na szereg platform - Windows, Android, iOS, Windows Phone, OSX i Chrome OS - możemy się po podłączeniu do tej sieci podłączyć do ustawień urządzenia. Wyświetlany jest wtedy wirtualny pilot na ekranie, pozwalający przechodzić pomiędzy elementami menu. Trzeba też powiedzieć, że menu jest w kilku miejscach spolszczone.
Tam dostępne opcje to wyświetlana rozdzielczość (poza trybem Miracast, o tym dalej), połączenie z naszą siecią domową, nazwa urządzenia i domyślny tryb po uruchomieniu. Ale zacznijmy od najistotniejszego dla mnie.
Miracast
Mam w domu kilka urządzeń obsługujących tę technologię - laptop, Toshiba Portege Z30‑A, telefon - LG Nexus 4, telefon - Nokia Lumia 830. I docelowo chciałbym mieć jak najwięcej ;‑) Kupiłem głównie dla laptopa - dość często prowadzę prezentacje, oryginalnym pomysłem było przetestowanie czy da się powiązać ten sprzęt z projektorem i zapewnić sobie całkowitą bezprzewodowość. Zanim zakupię takie coś w pracy wydam może te pieniądze sam.
I to faktycznie działa. Miracast sprawuje się dobrze, o wiele lepiej od pierwszej generacji Intel WiDi, którą miałem w poprzednim laptopie. Oczywiście zauważalne są opóźnienia, ale technologia jest zadziwiająco bezproblemowa.
W Windows 8.1 i nowszych obsługa Miracast jest wbudowana - w opcjach wyboru rozszerzenia ekranu pojawia się opcja "podłącz do wyświetlacza bezprzewodowego", Windows sam wyszukuje sprzęt, podłącza się i to wszystko działa, na ekranie na sekundę pojawia się też logo Intel WiDi - bowiem WiDi od wersji 3.5 jest zgodne z Miracast, a taką kartę graficzną i sieciową posiadam w moim laptopie.
Miałem problemy na wersjach preview Windows 10, w wersji finalnej jednak Miracast działa dobrze. Równie dobrze działał na Windows 8.1, gdzie jednak opcje wyszukiwania ekranów bezprzewodowych były w innym miejscu. Używana jest zdefiniowana przeze mnie w ustawieniach nazwa urządzenia.
Ciekawostką jest to, że tam teoretycznie powinien być jakiś PIN - jest on wyświetlany na ekranie oczekiwania na połączenie, wraz z innymi informacjami technicznymi, ale nigdy mnie żadne urządzenie o niego nie zapytało. Jedynie komputer z pierwszą generacją WiDi wykrywa moje urządzenie i pyta o PIN, ale z połączenia nic nie wychodzi.
Niestety, laptop ma problemy z działaniem. Zdarzają się przycięcia, obraz nie jest idealnie płynny, a do tego dochodzi opóźnienie (lag). Na filmiku powyżej widać, że pierwsze naciśnięcie klawisza Start powoduje uruchomienie menu z opóźnieniem, a kolejne naciśnięcia działają o wiele lepiej. A potem znów przycięcie. Na ogół sprzęt działa bez przycięć, jak w okolicach 10‑15 sekundy. Czym to jest spowodowane? Według opinii innych użytkowników może to mieć coś wspólnego z ilością sieci Wi‑Fi w okolicy. Możliwe, że jest w tym trochę racji, bo w innych miejscach domu oraz w pracy urządzenia działa lepiej.
Nie jest to coś do grania, ale znakomicie sprawuje się w roli prostego duplikowania ekranu czy w trakcie oglądania filmu. W pracy biurowej z kolei lag byłby zdecydowanie bardziej uciążliwy.
O wiele lepiej działają telefony - na LG Nexus 4 z Androidem 5 w ustawieniach możliwy jest dostęp do funkcji "cast screen", a na Nokii Lumii 830 jest opcja "project my screen", czyli "wyświetl mój ekran" w polskiej wersji językowej.
Rozdzielczość wyświetlana na monitorze jest ustawiana przez urządzenie, przez co np. komputer wyświetla w rozdzielczości 1920x1080, a orientacja ekranu też ma wpływ na wyświetlany obraz.
Ciekawostką jest fakt, że lepiej działa Windows Phone od Androida - na tym drugim o wiele częściej mam styczność z komunikatem, że nie można znaleźć urządzenia. Kiedy jednak wszystko zadziała, połączenie jest stabilne i nie ma problemów z płynnością.
Wspominałem o domyślnym trybie po uruchomieniu odbiornika - są dostępne opcje EZMirror + timer oraz EZCast. Pierwsza uruchamia odbiornik Miracast, gdzie po 120 sekundach bez połączenia on się automatycznie przełącza w tryb EZCast. A czym jest tryb EZCast?
EZCast
W trybie EZCast urządzenie "sieje", jak wspomniałem, swoją siecią Wi‑Fi i mamy możliwość podłączenia do niej (hasło pokazywane jest na ekranie startowym) i sterowania za pomocą dedykowanej aplikacji. Pozwala ona (w wersji dla Windows Phone) na pokazywanie zdjęć, filmów, przeglądanie stron internetowych, przeglądanie dokumentów, oraz przejście w tryb EZMirror, czyli Miracast właśnie.
Sama aplikacja na mojej Nokii Lumii 1020, która nie obsługuje Miracasta, sprawuje się bardzo dobrze, ale nie pozwala oczywiście na duplikację ekranu. Pozostałe funkcje działają poprawnie.
Kiedy jednak uruchomimy aplikację EZCast w wersji dla desktopowego Windows okazuje się, że mamy również opcję "Mirror". Użyłem tego na tablecie, który nie jest wyposażony w obsługę funkcji Miracast. I co? Działa! Próbowałem również użyć tej funkcji w starym, 8‑letnim laptopie i udało się kilka razy, ale niestety ma on coś "nie tak" z obsługą Wi‑Fi i nie byłem w stanie powtórzyć tego wyczynu do zrobienia zdjęć. Ważna uwaga: aplikacja EZCast w wersji "portable" jest w bardzo starej wersji, która działa o wiele gorzej i przede wszystkim nie działa na Windows 10, więc warto pobrać wersję instalacyjną.
Jeżeli nasze urządzenie połączyliśmy do naszej sieci Wi‑Fi, to możemy się z nim połączyć bez zmiany sieci Wi‑Fi na udostępnianą przez niego. Działa też w drugą stronę, czyli sieć urządzenia może nam zapewnić dostęp do internetu poprzez naszą sieć domową.
DLNA
W trybie EZCast urządzenie podłączone jest do naszej sieci domowej. I co się okazuje? Okazuje się, że działa ono również jako odbiornik DLNA. Dzięki temu można wygodnie wysłać na telewizor zdjęcia, muzykę lub wideo, po prostu klikając prawym przyciskiem myszy i wybierając opcję "Cast to device", dawniej nazywaną "Play to". Zauważyłem jeszcze, że w Windows 10 zniknął komunikat, że to urządzenie DLNA nie jest certyfikowane dla Windows, który był w identycznym miejscu w Windows 8.1.
Jako odbiornik DLNA Measy sprawuje się dobrze - odtwarza najpopularniejsze dziś filmy skompresowane kodekiem H.264 z kontenerem MP4 czy też MPEG-4 w kontenerze AVI, pliki w formacie MP3 czy zdjęcia JPEG oraz obrazki PNG. Przyjął również 30 MB animowanego GIF‑a, ale wyświetlił komunikat o zbyt dużym rozmiarze, a w przypadku takiego bardziej "normalnego" nie wyświetlił nic.
Nie obsłużył za to mediów w formacie WMV ani WMA Lossless. Nie przetestowałem jeszcze FLAC i H.264 w MKV.
Ogólne wrażenia
Jestem bardzo zadowolony z działania Miracasta w telefonie, a o wiele mniej od jego realizacji w laptopie - problem jednak może niestety leżeć w laptopie. Co ciekawe, połączenie działało lepiej u mnie w pracy, więc może faktycznie ilość Wi‑Fi w okolicy ma znaczenie.
Nie używam praktycznie aplikacji EZCast (tylko Miracast i DLNA), ale świetnie, że dostępna jest ona na wszystkie platformy (poza Linuksem) i oferuje mirroring nawet na urządzeniach tego nie oferujących. Gorzej, że jest ona wymagana do konfiguracji (do wyświetlenia pilota sterującego) i że jej pobranie wymaga rejestracji na stronie producenta (po chińsku).
DLNA sprawuje się wystarczająco do moich potrzeb - od czasu do czasu rzucić coś na ekran. Obsługuje używane przeze mnie formaty multimediów, ale to może być za mało dla niektórych.
Urządzenie podczas pracy się grzeje, ale nie jest to problem, bo jest za telewizorem. Niestety, dość wystaje, więc przy użyciu tylnych złączach HDMI będzie problemem zamontowanie telewizora na ścianie wraz z odbiornikiem.
Wymaga też zewnętrznego zasilania, co zajmuje jeden port USB, a na przykład mój telewizor ma tylko jeden. Przy montażu w bocznym złączu HDMI może być nieco za długi i wystawać zza obrysu telewizora. Z powodu tego, że urządzenie jest dość szerokie w stosunku do wtyczki HDMI jako takiej może się również nie zmieścić fizycznie w miejscu przeznaczonym do podłączenia urządzeń - ten problem spotkałem w jednym z projektorów w pracy.
Ostatnią wadą-zaletą jest też HDMI-CEC. Urządzenie po podłączeniu do prądu przełącza wyjście mojego domowego telewizora na HDMI. Dzieje się tak przy każdym włączeniu telewizora. Jest to dość upierdliwe. Problem nie występuje na Sonym, jedynie na Toshibie.
Ważne: A2W vs A2K
Uwaga - kupując takie coś należy koniecznie zwrócić uwagę na dokładne oznaczenie modelu. Istnieje bowiem wiele identycznie wyglądających odbiorników. Na przykład kolega skomentował mój zakup mówiąc, że jest to koszmarne i nie działa. I faktycznie, jego jest koszmarny i nie potrafiłem zmusić do poprawnego działania, jednak jest to model oznaczony jako A2K. Ma zupełnie inne oprogramowanie (którego nie da się zaktualizować) i nie zmusiliśmy do współpracy. A wyglądają identycznie.