I'm Blue , czyli niebieski ekran śmierci.
26.08.2010 20:08
Zielony to kolor nadziei, czarny smutku, czerwony miłości, różowy damski… A niebieski? Niebieski to kolor, który Microsoft wybrał sobie na ekran(y) błędów. Wiesz jak to jest z melodyjką budzika. Choćbyś wybrał sobie swój ulubiony utwór to i tak po tygodniu będziesz nienawidził tych dźwięków. Podobny los zgotował Microsoft kolorowi niebieskiemu. W wersjach mniej dopracowanych swojego systemu, jak WIN ME, ekran ten lubił pokazywać się dość często. Ekran śmierci, razem z kolorem niebieskim, zyskał złą sławę. Stał się obiektem dowcipów, dołączając do grona baby u lekarza, blondynek i policjantów. W ostatnich wersjach "okien" ekran ten pojawia się jednak, co raz rzadziej. I tu jest problem. Umiera nam kawał tradycji. Znaleźli się ludzie, których nieznana siła pcha do tego, żeby ratować BSOD-y od rychłej śmierci. Z dobrymi sterownikami, BSOD-y mogą niedługo stać się gatunkiem zagrożonym!
Ruszyła, więc akcja "ARES” - Akcja Ratowania Ekranów Smierci !
Na ratunek wyruszył Microsoft tworząc wygaszacz ekranu dostępny dla systemu Windows:
Wygaszacz pokazuje różne ekrany śmierci i symuluje restart systemu. Może znasz ten schemat: BSOD, RESTART, BSOD, RESTART... Wszelkie informacje o systemie, pokazujące się na wygaszaczu, są autentyczne i pochodzą z odczytu danych o prawdziwym systemie. Jak miło znów poczuć zbliżającą się reinstalację systemu :)
Nie lękajcie się użytkownicy Linuksa! Wy też możecie zasmakować w kolorze niebieskim! Oto specjalnie dla was recepta na BSOD-owy wygaszacz ekranu prosto z Ubucentrum.net
W prawdzie wystarczy zwykły pokaz slajdów z galerii zdjęć BSOD, ale taki pomysł tez może być. Trzeba się skupić tylko nad skryptami, które uruchamiałyby wygaszacze losowo, tak jak miało to miejsce w oryginalnych wersjach Windows.
Skryptu nie trzeba wymyślać w przypadku urządzenia generującego ekrany śmierci, o którym donosi OSNEWS.
Wystarczy zamontować takie urządzenie między komputerem a monitorem i możemy cieszyć się losowymi błędami dokładnie tak, jak miało to miejsce do tej pory.
Nie samymi BSOD-ami człowiek żyje. :) Warto tez przypomnieć sobie przeróżne komunikaty błędów. Ich też jest coraz mniej.
Linuksiarze, żeby poczuć magię windowsa mogą wypróbować WINE, na którym można niedługo będzie odpalać nawet Windowsowe wirusy ;) Jednak Wine nie daje na razie prawdziwego i niepowtarzalnego odczucia korzystania z Windowsa. Dla prawdziwych "HARDKORUF" powstał program symulujący pracę z niestabilnymi wersjami okienek.
Program działa w tle zabijając losowo procesy twojego Linuksa. Brawa dla Autorów za pomysł i wykonanie! Naprawdę użyteczny program dla każdego. Nie tylko zamienniki programów, ale także odczucie pracy na systemie się liczy!
Polecam także instalację Windows na maszynie wirtualnej (najlepiej ME, lub starszy). Przy dostępie do USB można nawet zniszczyć sobie tablicę partycji na dysku USB! Dla tych, którzy nie mają czasu na instalację, mam specjalnie przygotowaną wersję Windows w przeglądarce. Polecam testowanie Worda i poweroff.
To już wszystko, co miałem dla was dziś.Miłego testowania i życzę jak najwięcej zwiech systemu, nie zależnie, czy używasz Windowsa, Linuksa, czy Mac‑a;)