Co się może przydać na tzw. home office, czyli kilka słów o Kingston IronKey D300S
Dynamiczny rozwój technologii, usługi w chmurze oraz wciąż spadające ceny dysków SSD powoli, aczkolwiek nieubłaganie wypierają niegdyś tak popularne rozwiązanie jaki był pendrive. Owszem, może jeszcze nie zniknął z rynku tak gwałtownie jak napęd FDD czy coraz mniej popularne nagrywarki DVD, ale jednak coraz rzadziej sięgamy po takie klucze pamięci. Przy dzisiejszej przepustowości internetu i wielu bardziej lub mniej bezpiecznym schowka w chmurze, pendrive wydaje się być anachronizmem. Oczywiście tylko się tak wydaje bowiem w wielu zastosowaniach taki klucz pamięci nadal jest niezastąpionym narzędziem. I nie mówię tu o potrzebie instalacji dowolnego OS z pena :) Coraz częściej okazuje się, że cyberschowki w chmurze nie zapewniają nam takiego bezpieczeństwa danych jaki byśmy sobie życzyli. Ochrona danych i prywatność w sieci regulowane jest wieloma ustawami i za najmniejszy błąd czy wyciek informacji grożą nam całkowicie realne i co gorsza, bardzo dotkliwe kary. W skrajnych przypadkach to nie tylko mowa o karach finansowych, ale również o karze pozbawienia wolności co powinno nas zmusić do wzmożonej kontroli nad danymi. I tutaj na scenie pojawia się szyfrowana pamięć flash Kingston USB IronKey D300S.
Sam kiedyś już kilka lat temu opisywałem podobny model Kingston DataTraveler 2000, więc z tym większą ciekawością przyjrzałem się maleństwu z rodziny IronKey które słyną z zastosowania zaawansowane zabezpieczenia wrażliwych danych. Do mnie trafił model Kingston USB IronKey D300S o niezbyt dziś imponującej wielkości powierzchni na dane, bo aż całych 16GB. Pojemność użyteczna w testowanym urządzeniu może i jest nad wyraz skromna, ale nie na tym polega główna zaleta tego IronKey-a. Wiele czytałem już o tych legendarnych pendrive i tym bardziej się ucieszyłem na możliwość zawarcia nieco bliższej znajomości. Bo choć dla zwykłego użytkownika, sensowność zakupu takiej pamięci jest mocno dyskusyjne, to trzeba przyznać, że klientów na takie urządzenia nadal nie brakuje.
Specyfikacja
- Interfejs: USB 3.1 Gen 1
- Pojemność: 4GB, 8GB, 16GB, 32GB, 64GB, 128GB
- Szybkość: USB 3.1 Gen 1: 4 GB: odczyt 80 MB/s, zapis 12 MB/s, 8 GB i 16 GB: odczyt 165 MB/s, zapis 22 MB/s, 32 GB: odczyt 250 MB/s, zapis 40 MB/s, 64 GB: odczyt 250 MB/s, zapis 85 MB/s, 128 GB: odczyt 250 MB/s, zapis 85 MB/s
- USB 2.0: 4 GB: odczyt 30 MB/s, zapis 12 MB/s, 8-128 GB: odczyt 30 MB/s, zapis 20 MB/s
- Wymiary: 77,9 mm x 22,2 mm x 12,05 mm
- Waga: 77.6g
- Wodoodporność: do 1,2 m; zgodność z IEC 60529 IPX8. Przed użyciem produkt musi być czysty i suchy.
- Temperatura pracy: od 0°C do 60°C
- Temperatura przechowywania: -20°C do 85°C
- Zgodność ze standardem USB 3.0 i 2.0
- Zgodność z systemami operacyjnymi wersji standardowej Windows® 10, Windows 8.1, Windows 8, macOS v.10.12.x – 10.15.x, Linux 2.6x lub nowszy 7
- Zgodność z systemami operacyjnymi wersji przystosowanej do zarządzania Windows® 10, Windows 8.1, Windows 8, macOS v.10.12.x – 10.15.x
- Gwarancja/pomoc techniczna 5 lat gwarancji, bezpłatna pomoc techniczna
Pierwsze co się rzuca w oczy to masywny metalowy korpus urządzenia i dość spory ciężar jak na takiego typu. IronKey D300S waży niecałe 78 gramów a dla porównania, bohater mojej kolejnej recenzji, czyli gamingowa mysz waży aż ...95 gramów. Co więcej, spora waga nie idzie w parze z wielkością, bo w tym przypadku nie mamy do czynienia z pamięcią masową o dość standardowym rozmiarze. Co warto podkreślić, solidność obudowy sugeruje, że upadek z jakiejkolwiek wysokości, przejechanie go samochodem czy brutalne potraktowanie młotkiem nie będzie stanowić istotnego problemu dla integralności danych. To oczywiście był żart i sam nie polecam przeprowadzania aż tak ekstremalnych testów na jakimkolwiek urządzeniu, ale pozostaje faktem, że obudowa jest nad wyraz solidna i nasze dane mogą się czuć naprawdę bezpiecznie. Dodatkowo w zestawie mamy małą i jednocześnie mocną stalową linkę by przypiąć pendrive do breloczka czy karabińczyka. Niby taki drobny gadżet a jednak cieszy serce.
Od pierwszego rzutu okiem widać, że nie jest to sprzęt przeznaczony dla zwykłego "Kowalskiego" i tutaj docelowym klientem są duże firmy, korporacje czy instytucje. Na pamięci mamy kod kreskowy i nr seryjny, który ułatwi pracę człowieka z IT. Taki numer możemy wpisać do ewidencji i mieć pod kontrolą komu i kiedy wydajemy sprzęt a przy zwrocie upewnić się czy wróciła do nas dokładnie ta sztuka, którą wcześniej wydaliśmy. Niby mały, nieistotny szczegół a jednak wielu pracownikom działu IT w większych firmach czy instytucjach, mocno ułatwi pracę.
Dodajmy tylko że w tym przypadku D300S wykorzystuje podpisane cyfrowo oprogramowanie układowe, dzięki czemu jest odporny na BadUSB i wymusza złożoną ochronę hasłem z minimalnymi parametrami, aby zapobiec nieautoryzowanemu dostępowi. Szyfrowanie i odszyfrowywanie odbywają się na pendrive, bez śladu w systemie hosta, a dysk blokuje się i formatuje po 10 nieprawidłowych próbach wpisana hasła.
Sama konfiguracja urządzenia jest bajecznie prosta i nawet największemu laikowi nie sprawi problemu. Wystarczy uruchomić aplikację IronKey.exe, wybrać z listy język polski i wpisać hasło i voila, możemy działać. Tutaj o najwyższy standard bezpieczeństwa dba oprogramowanie IronKey EMS firmy DataLocker. Pamięć ma certyfikat FIPS 140‑2 Level 3 i wykorzystuje 256‑bitowe szyfrowanie sprzętowe AES w trybie XTS. Dla jeszcze większej ochrony naszych zasobów, przy wpisywaniu hasła, możemy skorzystać z zawartej w programie, wygodnej ekranowej klawiatury. W takim przypadku, nawet jeśli w naszym PC mamy niechcianego keyloggera, to i tak nie zdoła on przechwycić hasła. Niestety, jak skuteczne jest to oprogramowanie, przekonał się pewien programista, który od dłuższego czasu próbuje się dostać do swojego IronKeya gdzie ma 7 tysięcy Bitcoinów i pozostały mu tylko dwa podejścia by wpisać poprawne hasło bowiem w innym przypadku, jego fortuna zniknie na zawsze.
W dzisiejszych, jakże dziwnych czasach, gdzie co rusz słyszymy, że jakiś pracownik służb lub innego ministerstwa zgubił nośnik z mnóstwem danych wrażliwych, takie urządzenie utrudni a czasem wręcz uniemożliwi niepowołanym osobom dostęp do zawartości pena. Jak nas uczy życie, często się może zdarzyć sytuacja, w której zapiszemy wrażliwe dane na dowolnym urządzeniu, które akurat mamy pod ręką. Co trzeba podkreślić, czasem utrata takich danych może nieść za sobą szeroko idące konsekwencje. W dobie dzisiejszej pandemii i niemal powszechnemu wysyłaniu na tzw. home office nierzadko nasze domowe PC czy laptopy służą nam do pracy, na których to nie powinniśmy, choćby ze względu na bezpieczeństwo, trzymać pewnych danych czy plików dotyczących naszej pracy. Tutaj takie urządzenia jak opisywany Kingston IronKey D300, który dzięki funkcjom samo szyfrowania zapewnia realną ochronę danych i poczucie bezpieczeństwa. Nie jest to urzadzenie tanie, bowiem taki pen o dość skromnej pojemności 16gb kosztuje w granicach 600zł co na pierwszy rzut oka wydaje się ceną dość zaporową ale w dzisiejszych czasach gdzie za nieprzestrzeganie RODO grożą dość spore kary, taki wydatek nie wydaje sie za duży.
Ja polecam, choć istotnie to nie jest sprzęt dla każdego.