Śmierć BSD - przedwczesna radość
Ostatnio nie za bardzo mam czas na pisanie długich tekstów, ale przeczytałem artykuł odnośnie śmierci BSD i nie daje mi on spokoju. Artykuł jest tu. Pokutuje w mojej głowie bo zwierał – przynajmniej moim zdaniem – wiele nieścisłości. Od razu powiem, że nie chce krytykować, tylko naświetlić kilka argumentów: 1)
...a po upadku OpenSolarisa FreeBSD stało się praktycznie standardem do uruchamiania systemów dyskowych korzystających z najlepszego systemu plików na świecie – ZFS.Autor chyba nie wie co pisze. Ostatnią otwartą wersją ZPool w ZFS była wersja 28 i taką ma FreeBSD. Dalsze wersje (obecnie jest 33) są już zamknięte i uzależnione od Oracla. W wersjach wyższych od 28 jest szyfrowanie, deduplikacja, funkcja która nazywa się ZFS diff - jest bardzo przydatna. Nie wiem, ale wydaje mi się, że stawianie ZFS na FreeBSD w środowisku produkcyjnym trochę mija się z celem - chociażby choćby poprzez niepewność rozwoju.
2) Ile jeszcze będą w stanie dotrzymać kroku linuksowemu desktopowi, w sytuacji gdy odchodzi on coraz bardziej od standardowych uniksowych rozwiązań na rzecz technologii pisanych tylko z myślą o „pingwinie”, takich jak np. systemd zastępujący normalny initd, czy PulseAudio zastępujące OSS? Czy aby na pewno chce ? Czy to może właśnie Linux czerpie całymi garściami z BSD dając w zamian jakieś nędzne ochłapy? Wspomniany już Dtrace, LLVM, ale jest też OpenSSH i OpenVPN , lub usługi takie jak DHCP która była bezpośrednio utworzona na Unixa została przeportowana na linuxa dzięki licencji. Czy Linux mógłby dalej się rozwijać bez tych narzędzi ?
3) Nie byłoby zaplecza na wypadek, gdyby Linux stał się ofiarą jakichś patentowych szaleństw. Co jednak robić? Jak powstrzymać linuksową monokulturę, w sytuacji gdy praktycznie w żadnej ze swoich specjalności (FreeBSD: serwery, hosting, OpenBSD: bezpieczeństwo, NetBSD: multiplatformowość) systemy z Berkeley nie są dziś wcale lepsze niż pierwszy z brzegu Debian, do którego doinstalowano odpowiednie pakiety? Programiści i administratorzy zaczęli już dostrzegać desktopowe i telefonowo/tabletowe aspiracje Linuxa, a co za tym idzie zaczęto przeładowywać jądro niepotrzebnymi na serwerach funkcjami ( typu obsługa ARM itp.) dlatego coraz więcej dystrybucji Linux(np. Debian , ARCH, Gentoo) posiada jądro BSD Dlatego sądzę, że BSD tak szybko nie zginie, choć podzielam zdanie autora, że Linux może ulec jakimś „patentowym szaleństwom” bo już dzisiaj można stwierdzić, że wszystkie dystrybucje które się rozwijają są wspierane przez firmy ( Red Hat, Cannonical, Oracle, Google, Atachmentt ) lub państwa, a te ( no może oprócz Debiana) które nie są wspierane pełnią rolę bardziej odtwórczą