Lovecraftowy survival horror w klimacie westernu. Blood West [Recenzja]
Mało jest gier, które tak mocno zapadły mi w pamięć, jak tytułowy Blood West. Produkcja studia Hyperstrange odpowiedzialnego za takie gry jak Postal: Brain Damaged, Elderborn czy Crossbow: Bloodnight, oczarowała mnie nietuzinkowym pomysłem i realizacją, a przede wszystkim gęstym i mrocznym klimatem. Mimo iż gra pojawiła się we wczesnym dostępie prawie dwa lata temu, to finalnie jej pełna wersja ukazała się pod sam koniec zeszłego roku. Niedawno tytuł udało mi się skończyć, więc postawiłem podzielić się z wami swoimi wrażeniami.
Otoczka fabularna produkcji skupia się na losach zmartwychwstałego rewolwerowca, skazanego na wędrówkę po Jałowych Ziemiach. Jego dusza została związana z cielesnym bytem i sprowadzona usilnie na ziemię, by wyplenić zło i oczyścić świat z toczącej ją klątwy. Przed postacią, którą przyjdzie nam pokierować, postanowiono bardzo trudne zadanie. Z pomocą tutejszych szamanów i obrońców sprawiedliwości, musimy odkryć korzenie spaczenia i raz na zawsze je przyciąć. W tym celu sięgamy po różnorakie narzędzia mordu, eksterminujemy pobliskie siedliska zła i rośniemy w siłę. Gra przedstawiona została z perspektywy pierwszoosobowej, ale pod względem rozgrywki mocno przypomina gatunek soulslike. Oznacza on, że każda śmierć postaci nie oznacza końca gry, ale wiąże się ze znacznym zwiększeniem poziomu trudności, np. poprzez specjalne modyfikatory rozgrywki.
Rozgrywka w Blood West skupia się głównie na elementach skradankowych, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by gracz stosował bardziej otwarty styl zabawy. Problem pojawi się jednak w momencie gdy ograniczona ilość surowców i zubożały arsenał da po sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie zabawy. W przypadku mocno wyśrubowanego poziomu trudności, ograniczonej ilości przedmiotów w świecie gry oraz silnych przeciwników, wielokrotnie przyjdzie nam umrzeć i zostać obciążonym przy ponownych narodzinach, jakąś ciężką do zrozumienia klątwą. Nie pomaga również wysoki poziom percepcji przeciwników, którzy bazują nie tylko na wyczulonym wzroku, ale również słuchu. Należy więc ostrożnie przemierzać lokacje, uważnie oceniać siły na zamiary i taktycznie eliminować przeciwności losu.
Arsenał naszego bohatera powiększa się wraz ze wzmożoną eksploracją lokacji, ale i przesuwaniem głównej linii fabularnej na właściwe tory. Dzięki funkcji handlu między kluczowymi postaciami otwieramy sobie drogę do lepszego wyposażenia, różnych rodzajów amunicji oraz akcesoriów, za których pomocą nie raz wyjdziemy cało z opresji. Z pokonanych ciał przeciwników uda nam się odzyskać część wyposażenia, a niekiedy i elementy inwentarza, które podobnie jak przy eksploracji, spieniężymy u postaci drugoplanowych. Czasami zdarzy się nam losowa sytuacja i zdobędziemy legendarny lub zaklęty przedmiot, za którego pomocą uda nam się wybłagać totem o przychylne błogosławieństwo. Ilość dostępnych w grze afiksów, wpływających pozytywnie jak i negatywnie na postać jest spora, a istotą idealnej rozgrywki będzie sposób ich dobrego wyważenia.
Kwintesencją rozwoju głównego bohatera jest zrozumienie świata gry, zaopatrywanie się w lepsze wyposażenie oraz wykonywanie pomniejszych jak i głównych zadań fabularnych. Pokonywanie przeciwników i wypełnianie misji, doda naszej postaci niezbędne punkty doświadczenia, które po wypełnieniu paska, odwdzięczą się trzema punktami do umiejętności. Te zostały podzielone między najważniejsze cechy postaci, posługiwanie się wyposażeniem, odporność na czynniki zewnętrzne i sposoby pozyskiwania ekwipunku z pokonanych przeciwników. Umiejętności dobieramy ostrożnie, gdyż zapełnianie paska doświadczenia, z poziomu na poziom, następuje coraz rzadziej, więc musimy grać bardzo wyrozumiale. Do tego wszystkiego dochodzą również przedmioty specjalne, które możemy przypisać do trzech wolnych slotów wyposażenia. Pozwolą nam one sprostać w trudnym świecie gry oraz zminimalizować lub całkowicie ominąć karę klątwy, czekającą nas niechybnie podczas śmierci. Gdy jednak zaniechamy takiego poświęcenia, może się okazać, że nasza postać zostanie trwale spaczona, co powoduje straszne konsekwencje.
Blood West oferuje dwie duże lokacje różniące się klimatem i przeciwnikami. Pierwszą z nich należy traktować jako piaskownicę, w której zdobywamy doświadczenie, uczymy się praw rządzącymi grą. Fabularnej przejście na drugi poziom wiąże się z nachalnym podniesieniem poziomu trudności. Przeciwnicy stają się z pozoru wytrzymalsi, są szybsi, mniej przewidywalni, agresywni. Musimy ostrożniej żonglować ekwipunkiem, zastawiać pułapki, lepiej wykorzystywać otoczenie i stale dbać o poziom naszego zdrowia. Gra wcale do najłatwiejszych nie należy, a świat wykreowany przez twórców posiada jeszcze wiele elementów, które w losowych sytuacjach mogą najeżyć nie jeden włos na skórze.
Granie w niesprzyjających warunkach oświetleniowych ze słuchawkami na uszach, może okazać się sytuacją traumatyczną, gdyż wielu przeciwników lubi się skradać do upatrzonych ofiar. Zgrabnie przygotowane poziomy posiadają wiele padołów i tunelów, które czekają tylko na niewłaściwy ruch gracza lub błędną ocenę wysokości. Pod względem wykonania poziomów jest nieźle. Teren stawia poważne utrudnienia w pierwszych godzinach gry, stając się wielkim poletkiem niewiadomych lokacji, by pod koniec gry ujawnić się jako przemyślana plątanina korytarzy.
Pixelartowa otoczka wizualna produkcji to kolejny plus gry. Nie każdemu może spodobać się gra, przypominająca czasy trzeciej części serii Alone in the Dark czy pierwszoosobowego Outlaws, ale w tym szaleństwie pixeli jest metoda. Gra oferuje spójny jakościowo świat o płynnej rozgrywce i mrocznym klimacie, wypełnionym pustką i ciemnością. Klimatu dopełnia świetna ścieżka dźwiękowa o klimatycznym pobrzękiwaniu, budująca wyśmienity klimat do grania po nocach (gdy dziecko i małżonka już śpią).
Przyznam, że dawno tak dobrze nie bawiłem się w prostej strzelance pierwszoosobowej, w grze, której mechaniki staram się często pomijać. Tu jednak dałem szansę i nie żałuję. Klimat jak i poprowadzona historia, są największą zaletą produkcji. Podobnie jak system zarządzania ekwipunkiem czy wysoki poziom trudności gry. Cena za produkcję, którą można ukończyć w trybie lizania ścian z wynikiem na poziomie ~27 godzin, jest w moim odczuciu warta wydania tych 99,99 zł. Należy mieć to na uwadze, tym bardziej że jest to produkcja rodzimego, niezależnego studia developerskiego z siedzibą w Warszawie. A jak już wspierać po całości, to najrzetelniej byłoby zaopatrzyć się w kopię na GOG.com i stać się realnym posiadaczem gry.
PS: Warto przejść grę, choćby dla świetnego zakończenia z muzyczną nagrodą dla wytrwałych :)