Blog (62)
Komentarze (4.3k)
Recenzje (0)
@przemo_liA po nas to nawet potop!

A po nas to nawet potop!

02.01.2012 | aktual.: 03.01.2012 10:41

Dwa kolejne brzydkie "zapachy" związane z patentami, czyli brak rozróżnienia długości okresu ochronnego oraz brak relacji względem kosztów poniesionych na R&D.

Tyle samo czasu ochrony dla wszystkich niezależnie od kosztów poniesionych na R&D!

Gdy wszystkie patenty są tak samo długo chronione niezależnie od branży dochodzi do paradoksalnych sytuacji. Różne branże rozwijają się w różnych prędkościach, więc to co dla jednych to za krótko, to dla drugich za długo. Więc nawet jeśli przyjmiemy korzystny wpływ patentów jako takich na ekonomię to i tak muszą się znaleźć branże które tracą na prawie patentowym.

Ten konflikt interesów może też niekorzystnie wpływać na rozwój ustawodawstwa. Gdyż różne branże będą ciągnęły w swoje strony (widoczne było to np. przy okazji najnowszych zmian w pawie USA).

A czy jest możliwy kompromis? Podział i uwarunkowanie długości okresu ochronnego względem branż?

NIE! Przecież mamy do czynienia z czymś co ma być nowe, wymykającemu się już ustalonym ramom (a przynajmniej część aplikacji taka powinna być). Doszło by też do podszywania się pod inne branże (te z korzystniejszymi warunkami ochronnymi) w celu maksymalizacji zysków - dodatkowy kłopot i koszt przy rozpatrywaniu wniosków.

Tyle samo kasy dla wszystkich niezależnie od kosztów poniesionych na R&D!

Kolejny paradoks. Za opatentowaną innowację możemy żądać tyle samo niezależnie od tego czy spędziliśmy nad R&D 3 lata i 6mln $, czy podanie napisaliśmy w jeden wieczór.

Nie zależnie od czasu i środków poświęconych na na R&D możemy odmówić konkurencji udzielenia licencji na patent zmuszając do "obejścia" patentu, lub żądać astronomicznych kwot (opłaty licencyjne za 6 patentów od MS chciało zrównać z opłatami licencyjnymi za cały swój system operacyjny!).

Oznacza to również, że jakaś firma może świadomie czekać z ujawnieniem patentu do momentu gdy "chroniona" innowacja zacznie być de facto standardem, aby zażądać nieproporcjonalne do R&D sumy, tylko dla tego, że innowacja stała się kluczowym składnikiem, produktów naruszających dany patent.

Zjawisko to zdaje się być dostrzegane w ustawodawstwie. Uznaje się istnienie patentów, które powinny być zawsze dostępne na uczciwych zasadach dla każdego (tzw. FRAND), gdy patenty te obejmują składniki "standardów" (patrz: batalia Samsunga z Apple), i organy rządowe mogą uznać brak takich warunków za działanie monopolistyczne (kolejny paradoks! przecież jedynym realnym skutkiem przyznania patentu jest monopol).

Ale systemowego rozwiązania dla wszystkich patentów nie ma (bo urzędy patentowe nie są od sprawdzania sprawozdań z kosztów poniesionych przy R&D, co znacznie zwiększyło by koszta rozpatrywania podań o przyznanie patentów).

Dlaczego o tym piszę?

Aby pokazać, że patenty jako pomysł na zawłaszczanie ideii nie jest taki różowy, jak większości się wydaje. Wszyscy wiemy dlaczego monopole są szkodliwe (i jest to dość dobrze udokumentowane i udowodnione w ekonomicznych publikacjach). Jednak jako ludzkość zdajemy się akceptować monopole w kluczowej przestrzeni rozwoju całych społeczności jaką jest innowacja. Mimo, że dowodów na pozytywne skutki patentów jako takich nie ma!

Skrót:

Jeśli godzimy się na ideę prawa patentowego to godzimy się też na te dwa niekorzystne zjawiska gdyż NIE MA żadnej metody na ich rozwiązanie:

  • Czas ochrony danej innowacji będzie niezależny od czasu przez jaki dana idea jest innowacyjna w danej branży (nie mówiąc o zastosowaniach w innych branżach).
  • Czas ochrony danej innowacji będzie niezależny od środków poniesionych na jej odkrycie.

Chcemy prawa patentowego? To zgadzamy się na powyższe. Innego wyboru nie ma. (A jak je odkryjecie to koniecznie je opatentujcie, bo to będzie coś naprawdę innowacyjnego ;) )

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)