Słuchawki Logitech H390, a może Zone Vibe 100?
Jaki zestaw słuchawkowy do pracy zdalnej? Na kablu czy bezprzewodowy? Nauszne czy wokółuszne? Co proponuje Logitech?
Myślę, że pracowników biurowych, którzy w ostatnich kilku latach przeszli na model pracy hybrydowej (trochę w domu, trochę w biurze) przybyło dość znacznie. Nawet w kodeksie pracy w tym obszarze w kwietniu '23 została wprowadzona pewna nowelizacji. Więc można się domyślać, że jest nas dużo. Piszę nas, bo ja od czasu pandemii pracuję zdalnie cztery dni w tygodniu. Tylko raz w tygodniu mam się zjawić a biurze, aby podtrzymać team spirit. Choć wiadomo, że w końcu chodzi o wygenerowanie oszczędności — teraz żłopiemy firmową kawę już tylko w piątki.
W domu każdy dzień swojej pracy zaczynam od włożenia słuchawek na głowę i sprawdzenia co słychać u Lofi Girl, która nadaje tempa mojej pracy. Oczywiście od czasu do czasu z muzycznej nirwany zostaję wyrwany na planowany lub nieplanowany "call".
Takie warunki pozwalają mi sprawdzić co do zaoferowania ma Logitech. Dzięki hybrydówce przetestowałem już kamerki Brio, a teraz czas na dwa zestawy słuchawkowe: bezprzewodowy Zone Vibe 100 i przewodowy H390. Przyznam się szczerze, że każdy bezprzewodowy zestaw słuchawkowy ma u mnie przewagę na starcie. Zrozumiem gryzonia czy klawiaturę na kablu, ale nie słuchawki — muszę czuć tę wolność :)
Logitech H390 to przewodowy headset, który podłączymy do PC tylko i wyłącznie za pomocą złącza USB. Jego cena oscyluje wokół 235 zł, co czyni go jednym z najtańszych (ale nie najtańszym) zestawów słuchawkowych w portfolio producenta. Większość elementów H390 została wykonana z plastiku, który gdzieniegdzie posiada lśniące wykończenie. Jest on bardzo twardy, przez co cała konstrukcja staje się dość sztywna.
Pałąk słuchawek oczywiście można wydłużyć o 3,3 cm z każdej strony, a jego górny element jest na tyle elastyczny, że można dopasować go do wielkości głowy. Górna część również została opatulona, kawałkiem niby-skóry, wypełnionym minimalną warstwą pianki. W moim odczuciu tego materiału jest zdecydowanie za mało, bo kilkanaście minut spędzone z H390 na głowie nie na leży do komfortowych.
Na dodatek słuchawki są nauszne, więc poduszki nauszników dociskają ucho. Pianki w nich dużo, więcej niż w pałąku, ale nie niewiele pooprawia to wygodę ich noszenia. Dużym plusem jest natomiast umieszczenie padów na ruchomej, obrotowej części, co pozwala na dobre dopasowanie ich pozycji do ucha.
Na przewodzie USB ulokowano przyciski, które pozwalają regulować głośność i wyciszać mikrofon. Całkowita długość kabla to 1,9 m, a wspomniane elementy sterujące znalazły się na około trzydziestym centymetrze.
Mikrofon w Logitech H390 umieszczono na sztywnym plastikowym wysięgniku. Jego pozycje możemy delikatnie regulować na boki no i oczywiście góra dół. Podniesienie pałąka do góry nie sprawi, że mikrofon zostanie wyciszony. Szkoda.
A jeśli chodzi o najważniejszy aspekt, czyli dźwięk zarówno odbierany, jak i nadawany, to jest bardzo, ale to bardzo dobrze. Nie będę rozpatrywał tych słuchawek pod kątem muzyki lub gier, bo nie oszukujmy się, zostały one stworzone tylko do pracy biurowej. Membrany o średnicy 30 mm potrafią dostarczyć do naszych uszu czysty i wyraźny dźwięk, co jest ważnym elementem dla cyfrowych spotkań.
Bez wątpienia najlepszą cechą H390 jest jego mikrofon. Przechwytywana przez niego wiązka, jest pozbawiony wszelkich niepożądane szumów z otoczenia. Jednak urządzeniu nie towarzyszy dodatkowe oprogramowanie, przez co nie ma możliwości dostosowania czułości wykorzystywanych algorytmów.
Zasadniczo Logitech H390 jest prostym zestawem słuchawkowym, który spełnia swoje zdanie, lecz nie jestem w stanie sobie wyobrazić 6 - 8 godzin z nim na głowie. Dla mnie, przez swoją konstrukcję nauszną, a także leciwe wypełnienie poduszek i pałąka, jest on po prostu niewygodny.
Zupełnie inne podejście prezentuje sobą Zone Vibe 100, który jest swoistą biurową ewolucją gamingowych słuchawek Logitech G435. Sam ten fakt czyni ten model o wiele lepszym niż H390. Jednak jego cena jest prawie dwukrotnie wyższa = 549zł, co może nie działać na jego korzyść.
Przede wszystkim Vibe 100 to bezprzewodowe słuchawki wokółuszne, które dzięki Bluetooth 5.2 podłączymy z urządzeniami mobilnymi i komputerami osobistymi. Z kolei wbudowana bateria wystarczy na około 18 godzin pracy, a to daje nam realne trzy dni biurowej pracy.
Słuchawki zostały wykonane z plastiku, którego powierzchnia jest zmatowiona. Cała konstrukcja waży 185 gramów, więc jest to naprawdę waga piórkowa w kategorii bezprzewodowych headsetów.
Noszenie Zone Vibe 100 nawet przez kilka godzin "nie męczy głowy", a to dzięki materiałowym poduszkom z pianką memory foam. Wypełnienia jest dużo więcej niż w przypadku H390 i pad dociska okolicę wokół ucha, a nie bezpośrednio ucho. To zaś sprawia, że czujemy się w tych słuchawkach naprawdę komfortowo
Na obu nausznikach zlokalizowano szereg przycisków. Na lewym znajduje się głowy panel sterownia, to tam włączymy headset, będziemy manipulować głośnością i odbierać przychodzące połączenia. Prawa muszla zawiera przycisk do pauzowania lub wznawiania odtwarzanej muzyki.
Vibe 100 w odróżnieniu od G435 dostał włącznik w postaci suwaka (zmiana na duży plus) i mikrofon na sztywnym wysięgniku, który schowamy w części obudowy lewej muszli. Dodatkowo posiada on możliwość wyciszenia poprzez obrócenie go do góry lub za pomocą guzika.
Jakość dźwięku rejestrowanego przez mikrofon jest równie dobra, jak w przypadku H390. Headset znakomicie radzi sobie z wycinaniem szumów otoczenia — zapewniając przyjemny i wyraźny dla ucha odbiorcy dźwięk.
Logi Vibe 100 można rozpatrywać jako słuchawki uniwersalne. 40 mm membrany dają radę. Podobnie jak w przypadku G435 można ponarzekać na bas, który jest krótki i płytki, ale zestaw nadrabia dobrze zrównoważoną średnicą i tonami wysokimi. Spokojnie będziemy cieszyć się przyjemnym, dobrym dźwiękiem podczas oglądania filmu, czy słuchania muzyki.
Dodatkowym atutem tego headsetu jest współpraca z aplikacją Logi Tune, w której dostosujemy poziom wrażliwości mikrofonu, czy podrasujemy nieco dźwięk, używając equalizera.
Jak można się domyślać z samego wstępu Vibe 100 to bezwarunkowy zwycięzca tego zestawienia: bezprzewodowy, lekki, wokółuszny headset. Czego chcieć więcej? W kolejnym modelu z serii Vibe widziałbym opcję składania słuchawek, aby były łatwiejsze w transporcie. No i nie pogardziłbym niższą ceną bazową 🙂
* egzemplarz do testów i recenzji został udostępniony przez producenta