Felieton świąteczno technologiczny
22.12.2013 23:48
W ten świąteczny czas odświeżyłem moje stare astronomiczne zainteresowania i pobrałem Stellarium - świetny program do symulacji wyglądu nieba. Zapewne słysząc w radiu nieśmiertelny hit Last Christmas postanowiłem sprawdzić wygląd nieba w poprzednie święta. Wybrałem zupełnie przypadkową datę 26.grudnia roku -6, punkt orientacyjny Betlejem, godziny wczesnowieczorne, kierunek zachód. Czy to widok nieba, który przywiódł trzech mędrców ze Wschodu do niewielkiej miejscowości na wschodnich rubieżach Cesarstwa Rzymskiego?
Oczywiście, że nie.
Mędrcy ze wschodu nie byli idiotami, którzy wybrali się w podróż, z powodu układu planet na niebie, który powtarza się co jakiś czas. Wbrew pozorom ówcześni astronomowie potrafili rozróżnić planetę od gwiazd oraz przewidywać ich położenie. To żaden powód by zabierać cenne precjoza i wybierać się w daleką wędrówkę. Może więc na niebie widoczna była wtedy kometa, jak sugerują autorzy popularnych w okresie świątecznym dokumentów tego typu:
Zawsze mnie bawiło założenie, że ktoś udaje się w jakimś kierunku z powodu pojawienia się na niebie komety. W jaki sposób bowiem owe ciało niebieskie wskazywałoby położenie geograficzne stajenki w Betlejem. Przecież nie miała kształtu gigantycznej strzałki. A nawet gdyby tak wyglądała, byłaby na tyle podejrzana, że przyciągnęłaby uwagę kogoś więcej niż mędrców i pasterzy z okolicy.
Załóżmy jednak, że na niebie coś się pojawiło i skłoniło mędrców do podróży. Jaki typ obiektu musiałby to być? Wykluczyliśmy gwiazdy, planety, Księżyc, komety, czyli ruchome ciała niebieskie. Obiekt, który przyciągnąłby uwagę ówczesnych astronomów musiałby zachowywać się inaczej. Byłby nieruchomym punktem na nieboskłonie. Takim jak satelita geostacjonarny, czyli taki, który utrzymuje stałą pozycję nad ustalonym punktem geograficznym. Jak jednak wytwór obecnej technologii znalazłby się nad Betlejem w dniu narodzin Chrystusa?
To proste. To ja wysłałem tego satelitę.
A przynajmniej w znacznej mierze przyczyniłem się do tego. Za kilkadziesiąt lat podróże w czasie staną się możliwe.. Znajdzie się ktoś kto zechce zbadać najciekawsze momenty historyczne. Bitwa pod Grunwaldem? Nuda. Wyginięcie dinozaurów? Nuda. Zabójstwo Kennedego? Nuda. Tajemnica stajenki betlejemskiej? Warto zainwestować tryliard dolarów by to sprawdzić. Jeśli nie znajdzie się rząd gotowy wydać taką kasę, ani szurnięty tryliarder liczę na społeczność Kickstarter. Gdyby zbierać przez sto lat, potrzebną kwotę uda się zdobyć. Wyślemy w przeszłość satelitę geostacjonarnego, który będzie filmował okolicę Betlejem w odpowiednim czasie. Efektem ubocznym będzie wizyta trzech zaciekawionych pojawieniem się nietypowego obiektu na niebie astronomów ze Wschodu. A gdy z satelity wyślemy drona w celu przyjrzenia się sytuacji z bliska, jego pojawienie się przyciągnie uwagę okolicznych pasterzy.
Minie jednak wiele lat zanim okoliczności będą wystarczająco sprzyjające do wysłania satelity w przeszłość. Dlatego Tajemnica na razie pozostaje tajemnicą.