Idealni uczniowie
W sumie to powinienem napisać coś o "zadymie w internecie", ale wpisów traktujących ten temat powstało jakieś 10‑15 (na głównej jak i na blogu), więc ja jednak odpuszczę. Może więc ja o czymś innym, a mianowicie o naszym szkolnictwie, ale tak od drugiej strony.
Szkoła óczy
Ostatnio na blogu dobrychprogramów pojawiło się kilka wpisów na temat nauczycieli i ich kompetencji. Za każdym razem autor "jedzie" po nauczycielach po całej linii nie zostawiając na nich suchej nitki. Czy tak jest naprawdę? Sam zakończyłem edukację dobrych kilka lat temu, ale krew się we mnie gotuje jak czytam te wpisy. Nie chcę tu odnosić się do konkretnych wpisów, ale muszę (po prostu muszę) wtrącić parę słów na ten temat.
Za każdym razem autor piszę, że nauczyciel nie pokazał jak działa linux, jak się go (czy Windowsa) instaluje, że w koło Macieja robi się to samo. A na programowaniu to tylko Pascal, ogólnie nuda taka, że aż nie warto uczyć się informatyki.
Do tego dochodzą jeszcze "specjaliści", którzy wszystko wiedzą, a do szkół chodzą bo muszą. Co prawda wśród tych "specjalistów" znajdują się ludzie z pasją potwierdzoną konkretną wiedzą, ale niestety większość to oszołomy (przepraszam za stwierdzenie, ale innego słowa nie mogę znaleźć), którzy poszli do wszelkiego rodzaju szkół informatycznych bo taka jest moda.
Święty idealny uczeń
Ale dlaczego nikt nigdy nie napisał o zachowaniu uczniów? Pewnie po co. Uczeń to tak doskonała istota, że aż głowa boli.
Ile razy słyszałem, że uczniowie nie potrafią zrobić prostego makra w Excelu (ba, poprawne sformatowanie strony w Wordzie to też problem), bo nauczyciel ich nie nauczył. Ale ile razy można powtarzać ten sam temat. Później wychodzi z tego takie zamknięte koło. Uczeń się nie nauczył podstaw bo nauczyciel prowadzi nudne lekcje, ale lekcje są nudne bo uczeń nie opanowało podstaw. I co to też wina nauczyciel? A! nie to wina systemu edukacji, że uczniowi się nie chciało.
Kolejny przykład programowanie. Zazwyczaj w toku nauczania szkół informatycznych jest jeden lub dwa semestry nauki Pascala. I tu jest znowu krzyk, że to to nuda, że nic nie wnosi. Człowieku zastanów się jeden z drugim - od razu chciałbyś Windowsa napisać??? Powoli małymi kroczkami, ale od razu na hurra.
Podejrzewam, że takich przykładów można by mnożyć bez końca, ale nie o to chodzi. Każdy tekst, który prawił na ten temat obrażał zawód nauczyciela a idealizował ucznia. No chyba coą stu jest nie tak.
Tak więc, jeśli w przyszłości będziesz pisał na temat naszego szkolnictwa (które jest jakie jest i do ideału dużo mu brakuje) postaraj się patrzeć na tą sytuacje nie tylko z perspektywy znudzonego ucznia, ale też i nauczyciela.
Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.