Analitycy przewidują… (tutaj są pewne ukryte słowa)
Gdy widzę jakiś wpis w Internecie ze słowem „analitycy” w tytule to moja ręka już powoli wędruję w stronę czoła celem wykonania gestu wyrażającego zażenowanie tym co może mnie czekać w treści artykułu. A jeśli chodzi o branżę IT czy branżę gier to dopowiadam sobie w myślach „O Boże… znowu jakiś gówniany artykuł”. Nie chcę powiedzieć, że wszyscy analitycy to debile i się nie znają bo być może Ci od giełdy czy bankowości do czegoś się przydają. Nie znam się na giełdzie ani bankowości. W sumie nie jestem jakimś wybitnym znawcą jeśli chodzi o IT czy świat gier. Ale mam ochotę powiedzieć, że wszystkie te teksty nasiąknięte przewidywaniami jakiegoś kolesia to czyste kretynizmy.
Zwykle opinie analityków sprowadzają się do zdań typu „Myślę, że nowy Windows to będzie jednak fajny”. Super odkrycie, chodząc po portalach na temat IT i nowych technologii tylko czekam na wypowiedź kogoś kto „przewiduje”. A co on szklaną kulę ma? Kim on jest? Się wszystkim w dupach poprzewracało... W dzisiejszych czasach każdy może ogłosić coś w Internecie, np. Pani Bożena z warzywniaka może napisać, że przewiduje jutro dobre ogórki, prosto od Pana Mietka. Ale czy do cholery to jest warte cytowania? Nie, nie jest. Taką samą wartość mają właśnie te wszystkie gdybania analityków. Właściwie to są zupełnie bez wartości. Nawet gdyby ktoś chciał kupić te ogórki to opinia Pani Bożeny nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, bo Pan Mietek tylko wozi te ogórki, a pakują mu je u Pana Józka na roli. A z tym Panem Józkiem to różnie bywa. Bo z jednego zbioru ogórki są zajebiste, a z innego zupełnie nie jadalne
To co robią Ci analitycy to nawet nie są prognozy. Prognozować to sobie możemy pogodę na jutro. Meteorologia to jakaś dziedzina nauki co do, której mamy badania, doświadczenia, wiele opracowań. A co mamy do analityki rynku IT? Kilka bredni, kilka przewidywań, kilka stwierdzeń, bo ktoś tak powiedział, słowa, których sprawdzalność wynosi zero. A nawet jedna firma analityczna po jakimś czasie przeczy sama sobie. I o ile taki meteorolog ma jakieś podparcie w nauce to taki analityk branży IT nie żadnego podparcia. Oczywiście mają te swoje słupki, wykresy, wyniki finansowe, ale nie potrafią przewidzieć tego, że któregoś dnia Bill Gates siądzie ze swoimi kolegami, których zdanie coś się liczy w firmie i dojdzie do pewnych wniosków. „Uwaga chłopaki, zmieniamy nazwę naszego z systemu z Windows na WinDick”.
W całym świecie gromadzenia danych trwają pracę aby uzyskać na nośnikach jak najwięcej miejsca, ale te wszystkie starania tych wszystkich ludzi są niszczone przez jednych debili analizujących z fusów i przed drugich debili publikujących wypociny tych pseudospecjalistów, te biedne serwery muszą znosić zmarnowane kilobajty przez kretynizmy. Jeśli jesteś administratorem serwerów i kiedyś coś Ci padło to masz winnego… prawdopodobnie na Twoich zasobach jest jakiś artykuł o analitykach. Jeśli chcesz uniknąć kolejnych awarii wywal to jak najszybciej.
Jeszcze jakiś czas temu w Internecie modne było stwierdzenie „ból dupy”. Czy ja mam ból dupy z tego powodu, że ktoś się dzieli swoimi wróżbami z gówna w Internecie? A w żadnym wypadku. To raczej uczucie zażenowania wyrażone na piśmie. Osobiście przysięgam, że jak kiedyś osobiście spotkam jakiegoś analityka, który ogłosza te swoje bajki, to wsadzę mu jego nowego, białego ajfona dokładnie tam skąd wyciąga swoje analizy.
Pewne ukryte słowa - „<Najczęściej używane wulgarne stwierdzenie w filmie dzień świra>” Niestety nie mogę tego napisać, bo redakcja pilnuję, ale polecam przypomnieć sobie ten film. Dla ułatwienia dodam, że stwierdzenie zaczyna się od „Dżisas…”