Przenieść swój punkt ciężkości z odciętej od reszty ciała głowy, do integrującego ciało serca.
26.08.2016 10:08
Są rzeczy, których uświadomienia sobie, bez przerwy celowo unikamy...
Chaos naszego świata, owo wieczne niezadowolenie i przymus walki z innymi poglądami niż nasze, wynika moim zdaniem, z porzucenia perspektywy serca. To co symbolicznie nazywamy sercem, jest prawdziwym centrum naszej istoty. Patrząc na świat z perspektywy serca, mamy do dyspozycji trzy wspaniałe moce: moc serca, moc rozumu i moc sumienia. Moc serca prowadzi nas przez świat emocji i uczuć, moc rozumu przynosi nam zrozumienie złożoności rzeczywistości i zachodzących w niej relacji i przemian, moc sumienia prowadzi nas do zrozumienia siebie i bliźnich, w aspekcie nie wyrządzania krzywdy sobie i światu, czyli życia moralnego.
Ta triada naszych wewnętrznych mocy wystarczy by żyć pełnią życia, wykorzystując cały nasz potencjał. Żyliśmy perspektywą serca jeszcze w latach 60‑tych ubiegłego wieku, bo wtedy jeszcze przyjmowaliśmy naturalną optykę widzenia rzeczy, że dla każdego z nas to drugi człowiek, bliźni (nie rzeczy, nie przyjemności) jest najważniejszy. Wraz z wyzwalaniem się naszego ego, które było naturalnym etapem rozwoju świadomości, przyjęliśmy, niestety optykę, że "ja" (samolubny "ja") jestem najważniejszy. Ta perspektywa sprawiła, że ego - a nie serce - uznaliśmy za swoje centrum. Przyznaliśmy prymat naszej głowie, bo to ona (a ściślej biorąc - mózg) kreuje naszą powierzchowną pseudo tożsamość - ego. Wydaje nam się, że to myślenie ego może zastąpić mądrość serca, rozumu i sumienia, bo owo myślenie "ja", do "ja" należy. Po co się trudzić odkrywaniem w sobie głębszych pokładów mocy, jeśli moje "ja" mogę uznać za moje centrum, a jego myślenie za pełnię mojego potencjału?
Do czego prowadzi takie przeniesienie akcentów, pokazuje nam nasze życie i życie publiczne - totalny brak autorytetów, moralny chaos, nie umiejętność zjednoczenia się i wspólnego podążania w jednym, właściwym kierunku, permanentne kłótnie na górze i na dole, o prymat przekonań mojego ego nad twoim ego.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Moim zdaniem jedynym wyjściem jest powrót do altruizmu (którego nieistnienie tak wielu, wyalienowanych od własnego serca, ochoczo już publicznie ogłosiło) i perspektywy serca. Indywidualna osobowość musiała się wyzwolić od presji "ja społecznego", ale nie musiała uznawać swojego "ja" za centrum i za całość swej istoty, pomijając zupełnie moc serca, sumienia i rozumu.