Tablepatop, czyli Samsung buduje mosty
28.01.2013 18:54
Zaraz po pierwszych informacjach o windows8 obiecałem sobie, że nie będę do niego podchodził na sprzęcie innym, niż taki wyposażony w matrycę dotykową. Miałem jednak świadomość, że nie nastąpi to za szybko. Dotychczas używany przeze mnie Samsung GT‑P1000 wystarczał mi w 100% do działań, które chcę przeprowadzać na takich mobilkach. Bardzo więc się ucieszyłem, gdy dowiedziałem się, że dostanę na testy od Samsunga ich tablet z windows8. Dokładniej - model S‑XE500T1C-2, zwany przez producenta Smart PC.
Pierwsze wrażenia
Sprzęt (który w dalszej części wpisu będę nazywał tabletem, a nie pecetem), dotarł do mnie w zgrabnym pudełku. Trzęsącymi się nieco z radości rękoma otworzyłem je i znalazłem w środku tablet o przekątnej prawie 12 cali, odpinaną klawiaturę i zasilacz. Brakuje niestety słuchawek, na które szczerze liczyłem. Urządzenie jednak jest sprzedawane jako laptop, a nie tablet, a słuchawki nie są standardowym dodatkiem do laptopów. Całość prezentuje się bardzo zgrabnie. Po krótkiej konfiguracji - już mogłem się cieszyć pierwszym kontaktem z windows8. Jednak zanim zacząłem cokolwiek z nim robić...
Zanim zacząłem odkrywać system postanowiłem dokładnie przyjrzeć się hardwarowi. Ten nie był powalający, za to okazał się bardzo zaskakujący. Na pierwszy rzut poszło to co widać. Stacja dokująca. Nigdy nie zgadzałem się ze stwierdzeniem, że tablet może zastąpić laptopa. Czy to na uczelni (chyba, że na laptopie się nie notuje a gra w sapera), czy to w biznesie. Po prostu - zbyt mały komfort pracy, przy podstawowej obsłudze podstawowych aplikacji - nie da się wystarczająco szybko pisać. Samsung wydając swój sprzęt z dedykowaną stacją dokującą stawia most między urządzeniami typu tablet i laptopami. Tym bardziej, że system operacyjny na jaki postawili doskonale wpisuje się w tę filozofię.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym pozostawił ten fragment bez elementów charakterystycznych dla takich malkontentów jak ja. Otóż metoda blokowania ekranu w stacji dokującej jest... hmm... wygląda po prostu licho i wydaje się mało trwała. Jeszcze gorsze jest to, że tablet na miejsce, w które wchodzą blokady ma małe zaślepki, które po wyciągnięciu aż proszą się o zgubienie. Osoby, które, tak jak ja, sprzęt kilka razy dziennie odpinają i zapinają ponownie, najpewniej nie będą ich w ogóle używać. Note to myself - schowałem je w małej szkatułce na biblioteczce.
Do tabletu dostarczony jest rysik, który może ułatwić pracę w trybie desktop bez podłączonej klawiatury. Jest on ukryty z prawej strony urządzenia i przez pierwszy miesiąc musiałem naprawdę się z nim nasiłować by opuścił swoje leże. Doskonale spasowanie uniemożliwia przypadkowe wypadnięcie, ale także skutecznie utrudnia wysunięcie. Sam rysik jest odrobinę za krótki, ale używam go wyjątkowo sporadycznie.
Bebechy
Teraz to, czego nie widać. Sprzęt wyposażony jest w procesor Atom Z2760, taktowany zegarem 1,80 GHz, posiada 2GB pamięci ram oraz dysk twardy typu eMMC o pojemności 64GB. Wyświetlanie obrazu zapewnia karta graficzna od Intela SGX545, a na prawie dwunastu calach wyciśnięto rozdzielczość 1366x768. Nie robi piorunującego wrażenia, prawda? Też tak myślałem. Tymczasem tablet po konfiguracji zaskoczył mnie czasem uruchamiania. Uruchamiał się bowiem bardzo szybko, niczym sprzęt z półki ultrabooków. Pewnie to kwestia braku zainstalowanych aplikacji, pomyślałem. I kolejne zaskoczenie - mimo kupki crapware`u od Samsunga i Nortona (które rozsądnie przetrzebiłem ręcznie) i dwóch miesiącach używania, tablet działa jak na samym początku.
Odrobina dziegciu - rozdzielczość 1366x768 doprowadza mnie do białej gorączki. Moim zdaniem aplikacje są zbyt "niskie". Dobrze to widać po odpaleniu jakiegoś IDE, gdzie ilość linii kodu na raz wyświetlanej jest po prostu niewystarczająca.
Używanie na co dzień
Pierwsze co od razu przychodzi do głowy, to fakt, że zestaw jest ciężki. Sam tablet waży prawie kilogram (około 700 gramów), natomiast stacja dokująca jest o wiele cięższa. Całość więc to około 2 kilogramów, do tego dochodzi zasilacz... powiedzmy, że mam podobne wrażenia, gdy noszę w plecaku Samsunga miałem, gdy nosiłem stare Lenovo.
Poza tym jest tylko dobrze. Naprawdę, nie przychodzi mi do głowy nic, do czego mógłbym się przyczepić. Po pierwsze - matryca. Bardzo dobre podświetlona, mimo intensywnego wypalcowania nie widać żadnych załamań, pracuje się mi na nim równie dobrze jak na wysłużonej iiyama`ie. Umiejscowienie głośników na krawędziach jest bardzo wygodne i nie przeszkadza w pracy (ani nie jest zbiornikiem na kurz, jak w przypadku GT‑P1000). Belka dookoła wyświetlacza zapewnia sprawną pracę w systemie win8 (brak przypadkowych naciśnięć w skraj ekranu).
Po drugie - klawiatura. Być może nie jest to UltraX, ale daje przyjemny, niski skok, posiada wygodny dla mnie, klasyczny układ, który pozwolił na zmieszczenie nawet kursorów. Nieco gorzej sprawuje się touch pad, ale od biedy - można go używać. Od biedy, ponieważ tablet posiada wbudowany port USB. I to pełne usb, a nie żadne tam mikro-, mini-, tyci-usb. Stacja dokująca posiada takich portów aż dwa! Można więc bez problemów własną myszkę.
Przez okres świąteczny miałem okazje przetestować urządzenie w warunkach nieomal bojowych. Po niemałym boju z VPN w końcu udało mi się połączyć z siecią firmową, skąd przez RDP mogłem już pracować na służbowym komputerze. Dlaczego nie odpaliłem wszystkiego na tablecie? Głównie z powodu chęci oszczędzenia czasu, który i tak już straciłem walcząc z VPN, ale także ze względu na wydajność. Netbeans po odpaleniu projektu na tablecie nie działał zbyt sprawnie i zdecydowałem się na używanie tylko klienta DB z tabletu (równolegle do pracy przez VPN). Jak wrażenia? Bardzo pozytywne, nie odczułem większych dyskomfortów niż przy używaniu laptopa.
Poza tymi sytuacjami używam sprzętu w celach typowo rozrywkowych. O współpracy (jakiej współpracy?!) z telewizorem napisze w innym tekście. Teraz skupie się tylko na tablecie. Przede wszystkim windows store i aplikacje dedykowane dla najnowszego systemu od Microsoft. Ja wiem, że to nie jest wina Samsunga, ale dostępność dobrych aplikacji i jakość większości jest poniżej krytyki. Nie zmienia to faktu, że część aplikacji robi wrażenie bardzo dobre. Wszystko działa płynnie i szybko.
I jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Bateria. Bateria, która trzyma tak długo, że nie jestem w stanie dokładnie określić ile. Kilka godzin - na pewno. Kilka godzin używania w przeróżny sposób, od grania, przez serfowanie po necie, kończąc na oglądaniu filmów.
Windows 8?
Miałem nawet na ten temat nie pisać... Mimo wszystko system operacyjny na jakim działa sprzęt ma ogromne znaczenie. Jako więc totalny rookie w tej dziedzinie pozwolę sobie krótko opowiedzieć na ten temat.
Przede wszystkim - przyzwyczajałem się dość długo, zwłaszcza do metra i braku menu start. Jednak po pewnym czasie zacząłem czuć się pewnie i wszystko okazywał się być "pod ręką". Coś jak z nauką jazdy samochodem. Na początek wszystko wydaje się koszmarnie skomplikowane i niemożliwe do ogarnięcia. Potem jednak okazuje się doskonale dopasowane i "robi się samo" bez udziału głowy. Podobnie miałem w windows8. W pierwszym kroku ściągnąłem firefox. Przecież tylko tak mogę skorzystać z internetu - myślałem. Potem odkryłem IE10 w wersji metro. Oczywiście koszmarny, gdy korzysta się z myszki i klawiatury, ale idealny (nie sądziłem, że to kiedyś powiem...) przy dotyku. Żadna przeglądarka w wersji mobilnej nie spisuje się moim zdaniem tak dobrze.
Operowanie dotykiem i zróżnicowane gesty na nowo otworzyły mi oczy na tego typu urządzenia. Pod tym względem GT‑P1000 może się schować pod szafę i przykryć kurzem. Niestety - filozofia tworzenia aplikacji pod win8 czasem mnie rozczarowuje (jak na przykład poruszana przez Docenta kwestia umiejscowienia panelu logowania w aplikacji dp).
W trybie desktop... w trybie desktop pracuje się bardzo podobnie do win7. Pod warunkiem oczywiście, że zapięta jest klawiatura. Gdyby nie fakt, że bardzo często używam klawisza win w celu wywołania menu start i odpalenia wyszukiwania - pewnie bym się nie zorientował, że pracuję na innym systemie. Oczywiście - korzystanie w tym trybie z dotyku zakrawa na masochizm. Z drugiej strony nikt nie próbuje zawrócić łodzi podwodnej przy pomocy ręcznego rumpla.
System operacyjny doskonale dopasowuje się do filozofii stawiania mostów między tabletami i laptopami.
Podsumowanie
Powiem szczerze, że wszystko sprawie na mnie wrażenie uszytego na miarę i dobrze dopasowanego. Sprzęt zaskakuje bardzo często i prawie zawsze pozytywnie. Oczywiście nie zastąpi zwykłego laptopa (tym bardziej - peceta), ale w przypadku sytuacji podbramkowej sprawdzi się doskonale. Jako czytnik do stron www i ebooków, jako parakonsola do gier - w 100% idealny.