Nowe źródła ekscytacji: Ubuntu oraz CyanogenMod
22.12.2011 20:29
Słowem wstępu...
Poniżej zamieszczam tekst z marca 2011 roku, opisujący pokrótce Moje wrażenia z absolutnie pierwszego osobistego kontaktu z Linuksem, a konkretniej systemem Ubuntu oraz odrobina pochwały dla zmodyfikowanej wersji mobilnego systemu Android: CyanogenMod.P.S.: Przepraszam za lekko "urwany" screen, niestety nie mogę aktualnie wykonać poprawnego.
Mój pierwszy Linuks
Postanowiłem napisać kilka słów z cyklu "Co w trawie piszczy" (a więc: "Co u Mnie słychać" ;) ). Przede wszystkim słowa te piszę w Moim ulubionym notatniku - Notepad++ - i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż programu tego używam w zupełnie innym - niż macierzyste Windows - środowisku, na zupełnie innym pulpicie, bardzo estetycznym oraz atrakcyjnym graficznie, pięknie zanimowanym...
...w dodatku z padającym śniegiem w tle, jak na zimę przystało ;) . Nowy system operacyjny (bo o nim mowa) nazywa się Ubuntu i stanowi jedną z wielu dystrybucji Linuksa. Już po kilku dniach użytkowania owego systemu jestem zachwycony i dochodzę do wniosku, że:
- po pierwsze - Ubuntu dla Mojego notebooke'a jest jak CyanogenMod dla Mojego smartfona: daje mu nowe życie ;) ,
- po drugie - nie sądzę, aby MacOSX lub nawet Windows 8 stanowiły sensowną konkurencję dla wizualnej, funkcjonalnej oraz personalizacyjnej potęgi, jaką prezentuje sobą Ubuntu (czy niektóre inne dystrybucje Linuksa, w których w gruncie rzeczy możemy uzyskać te same/podobne/inne efekty na podobnym poziomie);
Odnośnie ostatniego punktu, wg Mnie temat nie podlega dyskusji: Ubuntu, to raj dla geeków. To, co czyni Ubuntu potęgą - jest zupełnie nieopłacalne w żadnym z komercyjnych OS'ów (operating system - system operacyjny), z tej prostej przyczyny iż komercyjne OS'y muszą (przynajmniej wg speców od marketingu) stosować się do zasady "Don't make me think" ("Nie każ mi myśleć"). Pośród dystrybucji Linuksa Ubuntu co prawda jest określany systemem "prostym", "przyjaznym użytkownikowi" - jednakowoż to nie wszystko, na co go stać. W przypadku Windows, a i - mam wrażenie - w przypadku MacOSX, niewiele dostajemy możliwości "grzebania pod maską" w standardzie. W Ubuntu nikt nie krępuje Nam rąk, a kształt/forma systemu zależą w nieprawdopodobnie wysokim stopniu... od Naszej wyobraźni oraz ilości zainwestowanego czasu/cierpliwości/zapału względem zgłębiania tajników systemu. Pod tym kątem Linuks wydaje Mi się o niebo bardziej przyjazny różnorakim modyfikacjom/personalizacji, niż chociażby Windows.
Wspominałem o CyanogenMod... jest ono poprzednim (przed Ubuntu), bardzo pozytywnym i wiele wnoszącym źródłem Mojej ekscytacji, dzięki któremu Mój smartfon nabrał nowego życia (chodzi szybciej, prężniej - a i zyskał na funkcjonalności). Bardzo Mnie to cieszy, jak i bardzo odnajduję się w "życiu ze smartfonem" - w sporej mierze sprzężonym z "internetowym światem" (usługami, z których korzystam na co dzień). Podobnież Ubuntu - wykonuje sensowny ukłon w stronę kompatybilności względem Windows, idący daleko poza OpenOffice (zgodny ze standardami Microsoft Office) oraz "demonicznie geekowskie" (przesada, wiem ;) ) Wine. Sensowny, jako że używając Ubuntu oraz... Google - możesz z miłym zaskoczeniem stwierdzić, iż całkiem sporo programów windowsowych posiada swoje linuksowe wydania (wydania - nie odpowiedniki). Dzięki temu z wielu ulubionych oraz sprawdzonych pod Windows narzędzi mogę korzystać pod Ubuntu: program do zdalnego dostępu TeamViewer, klient FTP FileZilla, osławiony już i bardzo popularny klient hostingu danych "w chmurze" DropBox, komunikator Skype... przeglądarki stron internetowych - Opera, Firefox, a od niedawna Chrome... to tylko kilka przykładów. Łącznie bardzo mile zaskakuje, iż system o całkowicie nowej architekturze wymaga coraz mniej zachodu, aby móc się nań komfortowo "przesiąść" z microsoftowych "Okienek".