FantAsia: test tabletu Alldocube iPlay 40. Świetna (niemal) wszystkomająca propozycja ze średniej półki
Gdy sięgniemy pamięcią kilka lat wstecz do czasu tzw. boomu na tablety w Polsce i potem prześledzimy stopniowe ich upowszechnianie się, produkty pod marką Cube zdecydowanie miały swoich fanów. Co się z producentem stało? Z biegiem czasu istniejąca od 2004 roku firma zwyczajnie się przemianowała, co wbrew pozorom bardzo częste w Chinach. Obecnie funkcjonuje jako Alldocube, dalej wypuszczając ciekawe urządzenia w dobrej cenie. Wiecie, że raz na jakiś czas przyglądam się tabletom ze średniej półki poniżej 200 dolarów, patrząc, co można za te pieniądze dostać. Okazuje się, że w 2021 już sprzęt na tyle kompletny, iż nawet pod kątem mocy obliczeniowej nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Alldocube iPlay 40, którego tu opiszę, na pewno ma spore szanse stać się kolejnym hitem sprzedaży. Ba! - już nim jest, bo jego cena (niestety) od dnia premiery poszła w górę np. na Amazonie.
Zanim przejdziemy dalej, wspomnijmy jednak pewną oczywistość, także charakterystyczną dla urządzeń z Azji. Niemal każdy kuje tutaj żelazo, póki jest gorące. O co chodzi? Raptem w wakacje zadebiutowało na rynku budżetowe rozwiązanie Alldocube iPlay 20. Na jesieni w sklepach pojawił się tablet iPlay 20 Pro, byśmy wkrótce potem doczekali się kolejnego iPlay 30 Pro. Wliczając Alldocube iPlay 40, w ciągu kilku miesięcy dostaliśmy więc 4 sprzęty z tej samej linii! Jako konsumenci, powinniśmy się cieszyć, bowiem nie dość, że wybór mamy większy, tak konkurencja wpływa na ceny - nawet w ramach wewnętrznego portfolio firmy. Alldocube dba też o klientów, utrzymując wsparcie oraz np. aktualizacje przez dłuższy czas.
Opakowanie i zawartość
Jeżeli mielibyśmy się kierować pudełkiem przy zakupie tabletu, Alldocube iPlay40 na czele listy przebojów sprzedażowych pewnie by się nie znalazł. Połączenie matowego czarnego z lakierowanymi liniami, robiącymi za ozdobniki, oraz napisami w srebrze, wchodzącym w szarość, nie wpada w oko zupełnie. Maksyma na froncie głosi Alldocube Honored, ale kogo i jak tutaj się akurat honoruje – tego nie wiem. Sama zawartość opakowania pozostaje skromnie standardowa: urządzenie, kabelek USB‑C, ładowarka 5V/2A i skrócona instrukcja obsługi. Zabrakło przejściówki USB‑C na jacka, bo sprzęt nie posiada portu na słuchawki, a nie każdy przecież będzie miał. Groszowe sprawy, ale cały pakiet byłby ładnie dopełniony.
Co w Alldocube iPlay 40 gra:
- CPU: Unisoc Tiger T618 Octa Core
- GPU: Mail G51-MP2 950MHz
- Ekran: 10,4 cala, 2000x1200, laminowany
- Pamięć: 8 GB RAM, 128 GB pamięci na dane
- Kamerki: 8 MP + Flash, 5 MP
- System: Android 10
- Akumulator: 6000 mAh
- Inne: microSD do 2TB, WiFi 802.11ac, Bluetooth 5.0, USB-C, Dual SIM + LTE, GPS
- Częstotliwości: GSM B2/3/5/8; WCDMA B1/2/5/8; TDS B34/39; FDD B1/2/3/5/7/8/20/28AB; TDD B/38/39/40/41
- Wymiary tabletu: 248 x 158 x 8 milimetrów
- Wymiar pudełka: 275 x 186 x 38 milimetrów
Pierwsze wrażenia
I teraz wyobraźcie sobie, że z tych przygnębiających czeluści mrocznego pudełka wychodzi on, cały na… Cóż, grafitowo, niemniej w bardzo stylowym wdzianku. iPlay 40 jest serio prześliczny. Jakby pomylono pudełka – tak bardzo oprawa produktu odstaje od tego, co trzyma się w dłoniach. Gdyby nie mocno wysunięte oczko aparatu głównego, byłby super smuklutki, z jego miłymi dla oka zaokrągleniami. Wszystko spasowano idealnie. Nic nie trzeszczy, nie stuka. Chociaż obudowę ma z imitującego aluminium plastiku (metalową mamy wyłącznie samą ramkę), sprzęt jest wyczuwalnie ciężkawy. Nie do tego stopnia, by jego 461 gramów zanegowało pozytywne pierwsze wrażenie. Psuje je odrobinę nałożona fabrycznie na ekran folia ochronna. Przylega dobrze, żadnych paprochów pod spodem nie uświadczyłem, natomiast przy włączonym ekranie dostrzegalne są regularne ryski na całą długość. Trudno powiedzieć czy to klej czy technika nakładania folii w fabryce producenta.
Budowa
Cztery głośniki, po dwa na każdy z krótszych boków, to pierwsze (jeszcze nie ekran), co rzuciło mi się w tym tablecie w oczy. Proste i przemyślane, ponieważ nawet jak zasłonimy dłońmi dwa w trakcie normalnego trzymania sprzętu, zostanie para niezakrytych wyżej. Poza tym, naokoło dość czysto – port USB‑C do ładowania oraz podpięcia peryferiów (OTG), doskonale osadzone, miło klikające włącznik i przyciski głośności, dziurka mikrofonu oraz po przeciwległym dłuższym boku tacka dual nano SIM lub SIM plus karta pamięci. Jak kto woli. Sam ekran mamy w pełni laminowany, to znaczy, że jak byśmy nie patrzyli, idealnie równa się on z taflą szkła. Rameczki naokoło niego są wąziutkie, więc na plus. Minusem dla niektórych może za to być wizualne zaokrąglenie rogów samego wyświetlacza. Rzecz gustu. Ja bardziej przyzwyczajony jestem do tradycyjnych kanciastych rogów ekranu. Obrazu dopełniają dwie kamerki, do rozmów online oraz robienia (słabej) jakości zdjęć, chociaż obecność lampy błyskowej warto docenić. Notka: aparat główny szybko załapał mi rysy.
Ekran
Nie jest to OLED, niemniej wbudowany IPS 2K daje miłe dla oka barwy, łączone z naprawdę niezłymi kątami widzenia, zaś podwyższona rozdzielczość czyni obraz zwyczajnie niezwykle wyraźnym. Co ważne, nic tu nie pulsuje. Pamiętacie zapewne, że w przeszłości kilkukrotnie opisywałem tablety, które w krótkim czasie męczyły wzrok, właśnie z uwagi na taki feler i nie dało się ich polecić. Alldocube iPlay 40 pod tym kątem polecam z czystym sercem, szczególnie, że systemowo mamy także rozwiązaną opcję ochrony oczu (zmiana tonacji barw) czy przejścia w tryb czytnika ebooków, kiedy wszystko przełączane jest na odcienie szarości. W temacie jasności wyświetlacza dostajemy szerokie spektrum. Na ustawieniach minimalnych podświetlenie jest praktycznie całkiem wygaszane, zaś na maksymalnych i w ostrym świetle nie ma żadnego problemu z czytelnością treści prezentowanych na ekranie.
Gry oraz multimedia
Unisoc Tiger T618 – takie coś mamy w urządzeniu. Egzotyka? Nie będę zanudzał historią producenta, starając się kogoś w ten sposób do jego układów przekonywać. Poproszę tylko, abyście najpierw zajrzeli chociaż w testy syntetyczne. Ten proc osiągami ląduje gdzieś pośród Snapdragonów 675‑710, tudzież na poziomie 835, jeśli zerkniemy wstecz do 2017 roku. Zawsze mnie wkurzało, że tablety są kilka lat za tym, co stosuje się telefonach komórkowych, ale też mając to na względzie, opisywany iPlay 40 wypada naprawdę dobrze w swojej cenie. Kurczę, mówimy tu o rynku, gdzie na firmowej półce okołobudżetowej królują wciąż zombiaki oparte na Snapie 425, Kirinach 710 czy enigmatycznych procesorach 8‑rdzeniowych, bo producent chyba wstydzi się napisać, co to za MTK w czymś siedzi…
I zapomnijcie, że gdzieś w takich ujrzycie 128 giga na dane i 8 GB pamięci RAM, jak tu! Najpopularniejsze gry z Google Store chodzą na opisywanym sprzęcie płynnie w zasadzie przy najwyższych ustawieniach grafiki lub przynajmniej medium. Idąc dalej i po przykładach konkretnych emulatorów, PPSSPP umożliwi zabawę w rozdziałce podbitej 2‑3x w zależności od tytułu, darmowa edycja Redream (Dreamcast) wyciąga spokojnie 60 klatek na sekundę, a nawet już z oficjalnym Dolphinem (GameCube) nie jest źle - chociaż standardowo wiele zależy od ustawień dla konkretnej gry czy wersji samego softu (MMJ wcale nie wypada jakoś niemniej lepiej). Nawet DuckStation, robiące furorę jako zamiennik ugruntowanego ePSXe, pozwala na bezstresową zabawę w wyższych niż podstawowa rozdzielczościach.
Usługi strumieniowania gier są w pełni obsługiwane, toteż z xCloud, GeForce NOW czy Stadią nie ma żadnych problemów. Zwłaszcza przy tej ostatniej mile się zaskoczyłem, bo można mieć szybki Internet ogólnie, z mega routerem, ale jak urządzenie końcowe nie nadąża, to artefakty ekranowe i sieczka z obrazu gwarantowana… Wbudowana sieciówka w standardzie ac co prawda nie chodzi na poziom 833 Mb/s, jak najsprawniejsze w tym względzie urządzenia w moim domu, ale przy 390 Mb/s faktycznie wyciąga z 310, umożliwiając ultra płynną rozgrywkę w najpopularniejszym planie standardowym Google. Gdyby Razer stworzył kontroler do tabletów na wzór Kishi, brałbym go dla tego Alldocube. Temat rozrywki zamknę w zasadzie sprawą chyba oczywistą – sprzęt nie ma kłopotów z odtworzeniem najpopularniejszych formatów wideo, natomiast przydałoby się wsparcie w YouTube poza 1080p/60, bo to maks, jaki póki co wyciśniecie. Przypomnę w tym miejscu o aż czterech donośnych głośnikach i wspominanym braku portu słuchawkowego. USB‑C nie przeniesie obrazu na telewizor. Pozostaje lagujące bezprzewodowe przesyłanie ekranu.
System, akumulator, kultura działania
Niezaprzeczalnym atutem zastosowanego układu głównego, wykonanego w litografii 12 nm, jest fakt, że tablet nawet pod dużym obciążeniem bywa raptem letni. W zależności od sposobu użytkowania, akumulator 6000 mAh da 6‑8 godzin ciągłego korzystania, co moim zdaniem jest jak najbardziej satysfakcjonującą normą w tej cenie. Ładowanie do 100% zajmuje niestety ze 3, gdyż iPlay 40 nie obsługuje powyżej 10W, inaczej quick chargem zwanym. Od strony oprogramowania, dostajemy czystego Androida 10 bez śmieci, z lekką wizualnie autorską nakładką. Zabrakło gestów ekranowych. W ustawieniach jest na to zakładka, ale nic się tam nie da wybrać. Może któraś aktualizacja coś zmieni. Ostatnia, z 21 stycznia, poprawiła kilka niedoróbek i podciągnęła zabezpieczenia do 5 listopada 2020.
Łączność, GPS oraz… werdykt
Alldocube iPlay 40 obsługuje do dwóch kart nano SIM i to w dodatku w dual standby, a także VoLTE, jeśli ktoś miałby zamiar używać tabletu jako przerośniętego telefonu. Zasięg jest stabilny. O porządnym module Wi‑Fi już wspominałem, natomiast ten GPS wypada niestety ledwie satysfakcjonująco, oferując w aucie dokładność do jakichś 6 metrów. Nie ma wbudowanego sprzętowego kompasu. Bluetooth w standardzie 5.0 ucieszy posiadaczy porządniejszych słuchawek bezprzewodowych. Ci wolący kablowe połączenie będą mogli się podpiąć wyłącznie z użyciem przejściówki USB‑C, którą należy jednak dokupić sobie osobno. Wszelkie huby USB naturalnie działają, gdyby było zapotrzebowanie na większą liczbę dostępnych portów. Z dodatków można również nabyć od Alldocube elektroniczny długopis, by sobie pisać czy malować po ekranie niczym po kartce, ale ma on zauważalne opóźnienie kreski. Opcja jednak jest. W sumie, urządzenie ma zdecydowanie więcej plusów, niż potencjalnych (i nie dla każdego) minusów, czego potwierdzeniem niechaj będzie właśnie idąca w górę, niż w dół cena od czasów jego niedawnej premiery. Na pewno wypada też lepiej na tle alternatyw z T618 obecnych na rynku, bijąc je jakością wykonania, ekranem czy sprawnością działania. Gdyby Netflix działał w HD... Mamy tylko Widevine L3.
Trzy po trzy – plusy i minusy
+ porządna wydajność
+ "wszystkomający"
+ świetny laminowany wyświetlacz
- Netflix tylko w SD
- brak portu sluchawkowego
- bez wsparcia dla Quick Charge