"Nieoczekiwana" premiera Diablo III
Do tak przewrotnie zatytułowanego wpisu skłoniło mnie kilka spraw, które pojawiły się przy okazji premiery niezwykle wyczekiwanego przez graczy Diablo III. Wielomiesięczne testy zamknięte oraz otwarte, zapewnienia, że warto na grę czekać, bo będzie dopracowana... Cóż, pierwsze godziny po rynkowym debiucie tymczasem do najprzyjemniejszych dla graczy nie należały.
Przypomnę, iż mamy do czynienia z produktem wymagającym do działania stałego połączenia z Internetem. Jakie było zaskoczenie fanów Rogatego, gdy po przyniesieniu do domu wystanego w długiej kolejce podczas nocnej premiery egzemplarza oraz zainstalowaniu gry (z obowiązkowymi wypiekami na twarzy) nie byli w stanie rozpocząć zabawy. Pal tam licho multiplayer - normalnej historii. Error 37, problemy z serwerami. W skrajnych przypadkach minęło kilkanaście godzin, zanim udało się szarpnąć. Wielu rezygnowało czasowo z odpalenia Diablo III, co dawało szansę tym, którzy zdecydowali się jednak na mozolne klepanie danych logowania. Też nawet przez kilkanaście godzin. Niektórym maniakom udało się ukończyć przygodę (o ile nie zaliczyli przypadkowego odcięcia od sieci naturalnie) w jakieś pół doby. Rzecz jasna "klasę" pokazali Koreańczycy, przycinając ten wynik jeszcze o połowę. Niemniej z ubicia ostatniego bossa pożytku nie było, gdyż z powodu niedomagania serwerów nie zebrali przedmiotów po nim...
Więc jeśli chodzi o nazwijmy to "infrastrukturę" Blizzard się z (bardzo) niewiadomego powodu nie popisał. Do tego, mimo zapewnień o szlifach, w dniu premiery odkryto błąd zwyczajnie psujący grę... Jeśli ktoś ruszył na Diablo w skórze łowcy demonów i w pewnym momencie zdecydował się na pomoc Templariusza, a do tego go wyposażył (w tarczę najczęściej), wyrzuciło go najpewniej z gry. Ponowne próba zalogowania zwracały błąd 3006 i klops. Niektórym nabywcom tytułu ponoć nawet poblokowało konta na Battle.net. Twórcy obiecali, że się sprawą zajmą, a na razie nie ma co po prostu postaciom towarzyszącym dawać elementów wyposażenia.
Pady serwerów, niewykryte błędy, spłycenie rozgrywki - chociaż ze zdaniem o tym ostatnim poczekajmy może na fanów, bo kilka głosów w sprawie trudno nazwać głośną opinią. Zastanawia mnie, jak na wszystkim ucierpi jednak wizerunek "nieskalanego" Blizzarda. Pozwolicie, że zacytuję siebie z niedawnego newsa : Kiedy gra pojawi się na rynku to się pojawi — twórcy zauważają, że nikt przecież nie będzie wytykał jej spóźnienia, a tylko ewentualne niedoróbki oraz niską przyjemność płynącą z obcowania z nią i jeszcze Fiasko w tym przypadku zabolałoby strasznie, bo odbiorca przyzwyczajony jest do najwyższej jakości produktów tej firmy. Hmm.