EarFun Air Pro — słuchawki dokanałowe o nietypowym wyglądzie
25.11.2020 | aktual.: 26.11.2020 00:32
EarFun może nie jest hiper-znaną marką, ale jak sama nazwa sugeruje, jej produkty mają sprawiać frajdę naszym uszom. W przeszłości już sprawdzałem, co potrafią ich produkty. Jak na moje ucho sprawdzały się całkiem zacnie. Dzisiaj bohaterem mojego tekstu będą słuchawki dokanałowe EarFun Air Pro, które wyglądają kozacko i posiadają ANC!
Producent w zestawie oferuje standardowe akcesoria jak dla tego typu gadżetu. Znajdziemy etui ładujące, kabelek USB‑C i komplet silikonowych nasadek o trzech różnych rozmiarach.
Air Pro posiadają efektowny wygląd, który jest odskocznią od nudnych fasolek, pchełek i młoteczków. Konstrukcja składa się z dwóch części: okrągłego korpusu z membraną, który wkładamy do ucha i kanciastego przedłużenia, które wystaje na zewnątrz. Wykonania jest z ciemnoszarego tworzywa sztucznego z logo EarFun. Z drugiej strony, reszta obudowy to matowa czerń — ten sam plastik również został użyty do budowy etui.
Ładująca puderniczka posiada na topie logo producenta. Wewnątrz, poza miejscem na Air Pro, znalazła się dioda informująca o ładowaniu ich i przycisk parowania. Na tylnej ściance ulokowano wejście USB typ C i kolejną lampkę sygnalizująca stan naładowania samego etui.
EarFun Air Pro grają naprawdę dobrze. Dźwięk jest mocny i prawie zrównoważony. Bas dominuje w tym zestawieniu, ale tony średnie i wysokie także potrafią się dobrze wpasować. Różnorodność szczegółów nie jest tak dopracowana, jak w droższych modelach konkurencji, ale adekwatna do ceny. Z drugiej strony, takich słuchawek z reguły używa się przebywając w hałaśliwym otoczeniu, więc wzmocniony bas jest bardziej pożądany, niż szczegółowość w wysokich tonach. Według mnie Earfun Air Pro potrafią wyprodukować godnej jakości dźwięk.
Na samym wstępie tej recenzji wspomniałem, że Air Pro posiadają aktywną redukcję szumów. Korzystając z mikrofonów zewnętrznych, starają się odfiltrować dźwięki do 38 decybeli. W praktyce wycięcie dźwięku jakieś jest, choć na pierwsze „ucho” trudno wyłapać różnicę między normalnym trybem a aktywną redukcją szumów.
Ciekawostką jest dodatkowy tryb Ambient działający zupełnie na odwrót niż ANC. Poprzez mikrofony dostarcza dźwięk z zewnątrz i miksuje je z muzyką.
Każde słuchawki dokanałowe zmagają się z tym samym problemem, czyli przechwytywaniem dźwięków podczas rozmów telefonicznych. Tu EarFun Air Pro nie odstaje od konkurencji. Rozmówca bez problemu nas usłyszy, ale szum tła i niewielkie zniekształcenia się pojawiają.
Czas działania na baterii tego zestawu jest imponujący. Słuchawki potrafią grać do siedmiu godzin z włączonym ANC i dziewięciu, jeśli zdecydujemy się nie korzystać z redukcji szumu. W praktyce bezproblemowo wciągniemy do ośmiu godzin, niezależnie od wybranego trybu. Z kolei bateria w etui trzyma do 28 godzin, więc jest naprawdę nieźle.
Testowałem EarFun Air Pro około 10 dni i był to dobry czas. Panele pojemnościowe, za pomocą których sterujemy odtwarzaniem muzyki lub odbieramy/odrzucamy połączenia, działają bez zarzutów. Nie są nadmiernie czułe. Wśród zaprogramowanych gestów zabrakło mi możliwości zmniejszenia lub zwiększenia głośności… Jeśli chodzi o komfort noszenia, to nie ma na co narzekać. W mojej małżowinie słuchawki dobrze się osadzały, nie wypadały, więc czego oczekiwać więcej?
Miło obserwować, że firma rozwija się z każdym kolejnym produktem, a Air Pro jest tego niezbitym dowodem. Za cenę ~75 euro otrzymujemy słuchawki dokanałowe, które posiadają dobrze zrealizowany bas. Funkcje tłumienia szumów i nagrywania otoczenia również grają na plus. Kolejną zaletą jest długość pracy na baterii. Osiem godzin na jednym ładowaniu to bardzo dużo. Razem z etui można używać słuchawek przez kilka dni bez konieczności ładowania. Jeśli chodzi o wygląd, osobiście uważam, że ostre, geometryczne krawędzie prezentują się zacnie i odróżniają Air Pro od konkurencji.