Analitycy: Blokując chińskie aplikacje, Ameryka strzela sobie w stopę
Znany analityk Ming-Chi Kuo jest przekonany, że blokowanie chińskich aplikacji odbije się Ameryce czkawką. Jak twierdzi, taki proceder znacząco wypłynie na wyniki sprzedaży.
10.08.2020 10:36
Podczas gdy świat skupia się na przejęciu TikToka przez Microsoft, administracja Trumpa tak naprawdę uderza w znacznie więcej apek niż sam TikTok. Jedną z najistotniejszych wśród nich jest WeChat. Komunikator szalenie popularny w Chinach, z którego według statystyk korzysta niemalże każdy posiadacz smartfona w Państwie Środka.
WeChat to w pewnym sensie chińskie Google, bo prócz samej wymiany wiadomości umożliwia m.in. dokonywanie płatności, agregowanie newsów czy obsługę lokalnych e-sklepów.
Tymczasem, oczywiście pod pretekstem troski o cyberbezpieczeństwo, prezydent Donald Trump poinformował o chęci zablokowania WeChata wraz z innymi produkcjami jego macierzystej firmy, Tencent. Szczegóły blokady nie są wprawdzie znane, ale wiadomo, że w grę wchodzą dwa scenariusze. Pierwszy to uniemożliwienie korzystania z komunikatora na terenie USA, drugi zaś – usunięcie go z amerykańskiego sprzętu, w tym iPhone'ów, w skali globalnej.
Zdaniem analityka Ming-Chi Kuo, zarówno jedno, jak i drugie rozwiązanie negatywnie odbije się na sprzedaży sprzętu marki Apple. Według przedstawionych wyliczeń, w samych Stanach zapotrzebowanie na iPhone'a spadnie o około 6 proc., w Chinach natomiast będzie to między 25 a 30 proc. i od 15 do 25 proc. w przypadku akcesoriów.
Dlaczego? Bo nawet w USA, jak zauważa Kuo, żyje znaczna grupa ludzi, którzy potrzebują WeChata do kontaktu ze znajomymi i bliskimi znajdującymi się w Chinach. Nie wspominając już o naturalnej specyfice tamtejszego rynku. Słowem, blokowanie chińskich aplikacji to broń obosieczna, która uderzy nie tylko w Chiny, ale także amerykańskich producentów.