Inwigilacja ekstremalna: za sprawą nowej ustawy, w Wielkiej Brytanii prywatność przestała istnieć
Władze Chin czy Iranu mogą z podziwem spoglądać na wprowadzoneprzez rząd premier Theresy May nowe prawo w Wielkiej Brytanii.Walczyła ona o to cztery lata, kiedy była jeszcze ministrem sprawwewnętrznych w rządzie Davida Camerona. Wtedy dwa razy jej projektponiósł porażkę w Parlamencie. Jednak teraz pani May możeświętować – totalna inwigilacja internautów w Wielkiej Brytanii(i to na koszt dostawców Internetu) niebawem stanie się faktem, za sprawąprzyjętego Investigatory Powers Bill. Z formalności pozostał już tylko podpis Królowej.
18.11.2016 | aktual.: 29.11.2016 21:15
Od tej pory wszyscy brytyjscy dostawcy Internetu będzą musielilogować całą sieciową aktywność swoich klientów w czasierzeczywistym, a dane te będą przechowywane przez rok. Dostęp donich będą miały policja, rozmaite służby specjalne i organarządowe. Do tego wszystkie te instytucje będą mogły zażądać oddziałających w Wielkiej Brytanii firm, by odszyfrowały dane, którezostały zaszyfrowane w ramach oferowanych przez nich usług. Firmybędą też zobowiązane informować z wyprzedzeniem organa państwoweo wszelkich nowych mechanizmach bezpieczeństwa, jakie zamierzajązastosować, tak by nie utrudniło to przechwytywania danych.
Na tym jednak nie koniec. Legalne w Wielkiej Brytanii stało sięwłamywanie przez służby do komputerów, sieci i wszelkiego rodzajuurządzeń informatycznych należących do obywateli. Na pociechęprofesje tzw. społecznego zaufania zostały objęte specjalnąochroną. Teraz aby włamać się do komputera prawnika, lekarza czydziennikarza, rządowy agent będzie musiał wpierw uzyskać zgodęsądu.
Jim Killock, dyrektor Open Rights Group, organizacji od latwalczącej o zablokowanie inicjatywy Theresy May, nazwał przyjętejuż przez obie izby brytyjskiego Parlament prawo najbardziejekstremalnym rozwiązaniem przyjętym w demokratycznym kraju,przypominając, że przeciwko niemu występowali przedstawicieleNarodów Zjednoczonych, czołowe organizacje obrońców prawczłowieka i wiodące spółki informatyczne.Wszystko na nic – wWielkiej Brytanii prywatność po prostu nie jest prawem człowieka.
Rząd Jej Królewskiej Mościpociesza, że nowe prawo ma wbudowane mechanizmy prawne, któreochronią obywateli przed nadużyciami. Otóż minister sprawwewnętrznych sam nie będzie mógł nakazać przeszukania, będzepotrzebował w tym celu zgody niezależnego komisarza, wyznaczonegoprzez sąd. Dodatkowo komisarz ten będzie nadzorowałwykorzystywanie tych nowych uprawnień śledczych.
To wszystko już było, nie ma czym się stresować
Zresztą nie są one takie nowe,przynajmniej według brytyjskiej premier. Theresa May wielokrotnieprzypominała, że to po prostu nowelizacja przestarzałej ustawyRegulation of Investigatory Powers Act (RIPA) z 2000 roku,uwzględniająca zmiany we współczesnym świecie. W erze masowejinwigilacji, której zakres ujawniony został przez Edwarda Snowdena,ochrona prywatności obywateli nie jest żadnym obowiązkiem rządu.
Co ciekawe, opozycja nawet niestarała się o poprawki do projektu ustawy, nie wzięła teżudziału w finalnym głosowaniu. Jeśli więc mieszkańcom WielkiejBrytanii wydaje się, że mogą coś zmienić, wybierając wprzyszłości Partię Pracy, to faktycznie, można powiedzieć, żewydaje im się. Kurs na brytyjski panoptykon został dawno obrany.Przypomnijmy, że Wielka Brytania to państwo z najbardziejrozbudowaną siecią monitoringu na świecie, w którym można trafićdo więzienia za niewydanie na żądanie kluczy czy haseł dozaszyfrowanych danych.