Lexus LS 500 Omotenashi: System audio Mark Levinson i sterowanie za pomocą tabletu
W kolejnym krótkim teście ciekawych nowinek technologicznych, które producenci coraz chętniej stosują w samochodach, sprawdzam jak w praktyce spisuje się jeden z najlepszych samochodowych systemów audio dostępnych na rynku, czy sterowanie większością funkcji w aucie za pomocą tabletu jest wygodne oraz jak działa system kamer 360 stopni w ogromnej limuzynie.
08.09.2019 09:38
Lexus LS 500 to mierząca dokładnie 5235 mm topowa limuzyna japońskiego producenta, naszpikowana nowoczesnymi rozwiązaniami i oferująca niesamowity komfort podróży. W odmianie Omotenashi, o ten komfort dbają nie tylko dwa indywidualne fotele z tyłu, z czego jeden jest całkowicie rozkładany, ale również świetny system audio Mark Levinson. Wszystkim możemy sterować z tylnej kanapy za pomocą dużego tabletu. W lawirowaniu ponad 5-metrowym autem o wadze około 2,4 tony pomaga system kamer 360 stopni. Jak to wszystko sprawdza się w praktyce?
Audio Mark Levinson – prywatna sala koncertowa
System audio Mark Levinson dostępny jest w Lexusie LS 500 od wyposażenia Prestige i F-Sport, czyli odpowiednio od 580 000 lub 560 000 złotych. W dużym skrócie, nagłośnienie Mark Levinson kojarzy się tylko Lexusem i nic dziwnego, bowiem współpraca pomiędzy tymi dwiema markami trwa od 2000 roku. Zdaniem przedstawicieli tego amerykańskiego producenta sprzętu audio, żadna inna marka nie była „godna” ich nagłośnienia. Twierdzą oni, że tylko Lexus produkuje auta o wnętrzach tak dopracowanych i idealnie pasujących do audio z logotypem Mark Levinson. Marketing marketingiem i tego typu bajanie trzeba przyjmować z przymrużeniem oka, ale tym razem amerykańscy spece od audio mają sporo racji – Lexus pod względem jakości wykończenia i użytych materiałów naprawdę nie ma się czego wstydzić.
Pierwszym modelem, do którego trafiło nagłośnienie marki Mark Levinson był topowy model japońskiego producenta – Lexus LS trzeciej generacji. W tym aucie można naprawdę popuścić wodze fantazji podczas projektowania sprzętu audio. Nic więc dziwnego, że i w obecnej generacji układ sygnowany logo Mark Levinson oferuje wszystko to, co najlepsze. Testowany przeze mnie Lexus został wyposażony w system z 23 głośnikami umieszczonymi w 16 punktach w kabinie, zaś nad wszystkim czuwa 16-kanałowy wzmacniacz. Moc całego układu to imponujące 2400 W. Nie zabrakło także mnóstwa systemów wzbogacających doznania słuchowe. Wystarczy wspomnieć o podstawowej sprawie – całość oferuje układ 7.1, a więc jak w niezłej jakości kinie domowym. Nad odpowiednią dystrybucją i przekazem dźwięku czuwa technologia Quantum Logic Surround oraz ClariFi 2.0.
Ta pierwsza technologia jest szczególnie ciekawa, bowiem dzieli źródło dźwięku na poszczególne ścieżki — wokalne, instrumentalne i zawierające dane stereofoniczne — przypominające te wykorzystane w oryginalnej aranżacji. Następnie ścieżki te są miksowane w celu pełnego odtworzenia trójwymiarowej przestrzeni dźwiękowej. Poza tym układ dźwięku 7.1 wcale nie jest przesadą, bowiem na dwóch ekranach, które umieszczono w przednich fotelach, można odtwarzać filmy z DVD. Swoją drogą szkoda, że producent zamiast dwóch odtwarzaczy DVD nie zastosował czytników płyt Blu-ray. Przydałby się również stały dostęp do serwisów VOD lub chociażby YouTube itp. Moim zdaniem to nieco zmarnowany potencjał.
Tak czy inaczej jakość dźwięku jest niesamowita. Oczywiście z takim systemem audio jest jak z wielkim telewizorem najwyższej klasy – słabej jakości materiały będą wyglądały jeszcze gorzej. Tak samo jest tutaj. Słuchanie muzyki z radia kompletnie mija się z celem i sprawia, że całość brzmi po prostu tragicznie. W odniesieniu do swoich możliwości, dźwięk generowany z głośników podczas słuchania radia, jest płytki, cichy, pozbawiony tonów średnich i niskich, po prostu skrajnie płaski. Owszem, nadaje się do słuchania wiadomości, audycji, wywiadów itp. ale do muzyki z radia – kategorycznie nie. Wystarczy jednak połączyć się z systemem auta chociażby za pomocą Bluetooth, aby całość nabrała zupełnie innego brzmienia.
Dźwięk jest niemal namacalny, niezwykle zrównoważony i szczegółowy, ale w żadnym wypadku nie męczący czy jazgotliwy, a tak czasami bywa, gdy ustawimy głośność na wyższym poziomie. Tu nic takiego się nie dzieje i wraz z regulacją głośności, w parze, równym krokiem podążają wszystkie pasma dźwięku. Nie ma mowy o brakach w wysokich czy średnich tonach, ale i niskie tony w żadnym wypadku nie wysuwają się na prowadzenie. Niezadowoleni mogą być jedynie miłośnicy dyskotekowych brzmień, w których najważniejszą rolę pełni wulgarny bas. Muzyka poważna? Poezja dla ucha! Rock i metal? Czujemy się jak na koncercie! Delikatny pop? Można się zrelaksować i odpłynąć. Co ciekawe, system audio oferuje również strefy dźwiękowe, dzięki czemu pasażerowie są w stanie słuchać różnych źródeł dźwięku jednocześnie, choć oczywiście bez aż takiego polotu i mocy.
Niezwykle ciekawie brzmią także filmy, szczególnie, jeśli podróżujemy nocą. Dźwięk jest bardzo sugestywny, zaś efekt przestrzenny w połączeniu z podróżą w ciemności i przy zasłoniętych roletach okien – to potrafi naprawdę zaskoczyć. Jak już wspominałem wcześniej, żal trochę zmarnowanego potencjału auta, bowiem do dyspozycji są dwa odtwarzacze DVD zamiast Blu-ray. Brakuje również integracji z Android Auto czy Apple Car Play. Pewnym zastępstwem jest możliwość podłączenia zewnętrznego źródła np. za pomocą USB, ale w dzisiejszych czasach to trochę za mało.
System info-rozrywki sterowany tabletem i touchpadem
Nie jestem wielkim fanem ekranów dotykowych w samochodach. Owszem, jest to dość intuicyjne, ale jeśli w aucie nie ma zdublowanego interfejsu wejściowego w postaci np. pokrętła lub fizycznych guzików, wszystko staje się mocno irytujące. Ustawienie czegokolwiek w czasie podróży po nierównej nawierzchni lub chęć wprowadzenia zmian bez odrywania oczu od drogi – praktycznie niewykonalne. W Lexusie LS 500 większość funkcji dotyczących systemu info-rozrywki, jak również sterowanie ustawieniami foteli z przodu i z tyłu, masażem, podgrzewaniem, wentylacją itp. odbywa się właśnie za pomocą tabletu, który umieszczono z tyłu w podłokietniku lub touchpada z przodu. O ile sporej wielkości tablet z ekranem dotykowym w podłokietniku jest rozwiązaniem dość wygodnym i intuicyjnym, tak sterowanie wszystkimi wspomnianymi funkcjami podczas jazdy za pośrednictwem touchpada to spora trudność. Wiele razy rezygnowałem ze zmiany ustawień podczas jazdy, gdyż było to po prostu zbyt absorbujące i denerwujące. Nawet na postoju wcelowanie kursorem w wybraną opcję nie zawsze było łatwe. Szkoda, gdyż ilość wszystkich ustawień przyprawia o zawrót głowy.
Tylny tablet w podłokietniku jest oczywiście dostępny tylko wtedy, gdy z tyłu zasiada jeden lub dwóch pasażerów. Trzeci pasażer w środku pozbawia innych wszystkich dobrodziejstw tj. podgrzewanych foteli, wentylacji, masażu, ustawień klimatyzacji itp. Jeśli jednak pasażer lub dwójka pasażerów z tyłu rozłoży ogromny podłokietnik, uzyska dostęp niemal do wszystkich ustawień tj. możliwości całkowitego rozłożenia prawego fotela, przesunięcia przedniego fotela pasażera całkowicie do przodu, może sterować systemem audio, wybierać źródło dźwięku, sterować oświetleniem i roletami z tyłu, strefami masażu i ogrzewania itp. Wszystko jest opisane i łatwo dostępne, ale… nie wiem dlaczego Lexus nie zdecydował się na przetłumaczenie wszystkich opcji na język polski. Zabrakło czasu czy chęci?
System kamer 360 stopni
Naturalnie system kamer 360 stopni nie jest niczym nowym, niektórzy stosują również kamery 180 stopni (np. w modelu Opel Crossland X), ale w przypadku Lexusa LS 500 jest to naprawdę przydatne. Auto mierzy 5235 mm długości i 1900 mm szerokości i w wielu sytuacjach naprawdę trudno ocenić punkty obrysowe nadwozia. Lawirowanie w ciasnych uliczkach miast (owszem, to nie auto miejskie, ale czasem do miasta wjechać trzeba) a przede wszystkim na parkingach podziemnych naprawdę może podnieść ciśnienie. Obawa przed zarysowaniem wartego ponad 700 000 złotych auta potrafi zestresować. Na szczęście mnóstwo czujników parkowania, kamery, a przede wszystkim możliwość zobaczenia samochodu na ekranie w systemie kamer 360 stopni sprawia, że manewrowanie tym kolosem staje się o wiele prostsze.
Można się oczywiście doczepić do jakości wyświetlanego obrazu oraz do rozdzielczości kamer – tutaj jest spore pole do poprawek – ale samo działanie oraz intuicyjność rozwiązania nie budzi zastrzeżeń. W rzucie od góry widzimy zarys auta oraz obszar wokół niego, natomiast skręcając kołami możemy obserwować linie, które przewidują tor jazdy auta. Co więcej, kamerę wsteczną możemy przełączyć w tryb „rybiego oka”, dzięki czemu widzimy zarówno obszar za autem, jak i po jego obu stronach. Warto nadmienić, że tryb kamer możemy włączyć w każdej chwili, a nie tylko podczas cofania – to przydaje się w przejeżdżaniu przez ciasne uliczki zastawione innymi pojazdami.
Dla ciekawskich: Co to za samochód?
Testowany egzemplarz to Lexus LS 500 z podwójnie doładowanym silnikiem 3.5 V6 o mocy 417 KM z momentem obrotowym 600 Nm. Napęd kierowany jest na wszystkie koła za pośrednictwem 10-stopniowej przekładni automatycznej. Takie połączenie pozwala na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie poniżej 5 sekund i prędkość maksymalną (ograniczoną elektronicznie) 250 km/h. Spalanie? W takim aucie nie każdego to interesuje, ale z dziennikarskiego obowiązku informuję – realnie w mieście powyżej 16, w trasie (bardzo spokojna jazda) około 10 l/100km. Każde mocniejsze naciśnięcie pedału gazu zwiększa tę wartość o kilka litrów, zaś dynamiczna jazda w trybie Sport+ wiąże się ze spalaniem mocno powyżej 20 l/100km. Ale taka jest cena za przyjemność z jazdy tym autem. A przyjemność jest ogromna!
Nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o komfort, bo ten jest na bardzo wysokim poziomie, ale przede wszystkim o właściwości jezdne. W trybie Comfort LS prowadzi się jak typowa limuzyna, która waży 2,4 tony – miękko, płynnie, spokojnie, nieco usypiająco. Ale już w trybie Normal auto staje się bardzo przyjemne i responsywne. Jest zwrotne gdy tego chcemy, szybkie gdy jest taka potrzeba, dynamiczne gdy mamy taki kaprys. Nie jest to oczywiście auto sportowe i nie zamierza takiego udawać, ale szybkie pokonywanie zakrętów, mimo ogromnej wagi, sprawia przyjemność i potrafi zadziwić. Nad wszystkim ubolewa jednak układ hamulcowy. Mimo tarcz przednich wielkości rodzinnej pizzy, trzeba bardzo uważać podczas hamowania z wysokich prędkość do zera. Nie w każdej sytuacji technika i systemy elektroniczne są w stanie oszukać prawa fizyki.
Lexus LS 500 dostępny jest w dwóch wersjach silnikowych. Oprócz testowanej benzyny 3.5 V6 o mocy 417 KM, klienci mogą zamawiać także wersję z napędem hybrydowym o mocy systemowej 359 KM. Oferuje ona nieco gorsze osiągi i nieco lepsze spalanie, ale moim zdaniem o wiele więcej przyjemności daje konwencjonalny napęd. Niewątpliwą zaletą hybrydy jest z pewnością cisza podczas jazdy z prędkościami do 129 km/h – do takiej prędkości możliwe jest korzystanie tylko z silnika elektrycznego. Z drugiej jednak strony aksamitna praca jednostki V6 i jej przyjemny dźwięk z pewnością skusi fana motoryzacji.
Najtańsza wersja Lexusa LS 500 to odmiana hybrydowa z wyposażeniem Elegance za 490 000 złotych. Testowany model był najdroższy w ofercie – odmiana Omotenashi za 690 000 złotych. Kilka dodatków w testowanym egzemplarzu podniosło cenę do ponad 700 000 złotych. W standardzie wersji Omotenashi dostajemy m.in. tylne fotele typu Ottoman, masaż dla kierowcy i pasażera, masaż na tylnych fotelach, tapicerkę z naturalnej skóry półanilinowej, pełna wentylacja i podgrzewanie foteli etc.
Podsumowanie
Lexus LS 500 mimo swoich kilku wad sprawia niesamowite wrażenie. Wzbudza podziw, szacunek i zainteresowanie na drodze nie tylko swoimi gabarytami, ale także ekscentrycznym wyglądem. Co prawda pod względem rozwiązań technicznych najnowsza generacja LS-a jest nieco w tyle za niemiecką konkurencją, ale nie każdy, kto kupuje auto za 500, 600 czy 700 tysięcy złotych chce naszpikowanego komputerami pojazdu. Japońska propozycja kusi przede wszystkim komfortem, najwyższej jakości materiałami i nutą indywidualności, na którą mogą sobie pozwolić tylko nieliczni.
- Niesamowita jakość dźwięku Mark Levinson
- Możliwość sterowania większością funkcji info-rozrywki z tylnego fotela
- Niezwykle przydatny system kamer 360...
- ... ale dość kiepskiej jakości obraz
- Szkoda, że producent nie pokusił się o dostęp do serwisów z filmami lub muzyką
- Brak Android Auto i Apple CarPlay