Powrót BitTorrenta: piractwo odpowiedzią internautów na fragmentację rynku streamingu
Mogłoby się wydawać, że w 2018 roku BitTorrent jest reliktemprzeszłości, z którego nie ma po co korzystać. W końcu ludzkośćuprawiająca życie towarzyskie poprzez Tindera, przy pizzy,Netflixie i Spotify, oczekuje wyłącznie idiotoodpornych rozwiązańw stylu kliknij i graj (a przy okazji zapłać). Ten idealny obrazeknie do końca jednak przystaje do danych o ruchu sieciowym, jakieniedawno ujawniła firma Sandvine, jako zajawkę swojego raportuGlobal Internet Phenomena. Mówiąc w skrócie: ludzie znów corazczęściej wymieniają się plikami. Czyżby rosła popularnośćspiraconych mediów dystrybucji Linuksa?
W ostatnich latach raporty tego typu jednogłośnie deklarowałyspadek udziału BitTorrenta w łącznym ruchu internetowym. Wraz zrozwojem przystępnych cenowo usług streamingowych, na czele zNetflixem, wymiana plików przez sieci P2P przestała być atrakcyjnadla internautów. Coś się jednak w tym roku zaczęło zmieniać.Ruch związany z wymianą plików, w szczególności poprzezBitTorrenta, zaczął rosnąć.
Donosi o tym kanadyjska firma Sandvine,od ponad 10 lat analizująca rozwój szerokopasmowego Internetu.Szczegółowe dane opublikuje w październiku, w raporcie GlobalInternet Phenomena, ale już teraz ujawnia, że internauci wracajądo torrentów, szczególnie w regionie EMEA (Europa, Bliski Wschód,Afryka).
Obecnie globalnie sieci wymiany plików odpowiadają za 3%przychodzącego i 22% wychodzącego ruchu. Jednak w regionie EMEAudostępniane przez P2P pliki odpowiadają już za 32% całegowychodzącego ruchu sieciowego. 97% z niego przypada na BitTorrenta,który praktycznie nie ma dziś konkurentów wśród sieci P2P.
We wziętych łącznie obu Amerykach BitTorrent stanowi drugie codo popularności źródło udostępnianych danych, przegrywającjedynie ze strumieniami MPEG-TS z kamer systemów bezpieczeństwa. Wregionie Azji i Pacyfiku procentowy udział BitTorrenta w ruchu miałnieco spaść, do poziomu 19%, ale pod względem wielkości pozostałon bez większych zmian.
Wygląda na to, że operatorzy usług streamingowych po prostuprzechytrzyli samych siebie. Cam Cullen, wiceprezes Sandvine ds.marketingu, uważa że to efekt fragmentacji rynku. *Więcej niżkiedykolwiek operatorów produkuje dziś treści na wyłącznośćdla swoich usług: na HBO znajdziemy „Game of Thrones”, naNetflixie „House of Cards”, na Hulu „The Handmaid's Tale”,zaś na Amazonie „Jacka Ryana”. Uzyskanie dostępu do wszystkichtych usług staje się bardzo kosztowne dla konsumenta, więc płacąoni za jedną lub dwie, a resztę piracą *–twierdzi menedżer.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię, a mianowicejakości dostępnego wideo, zarówno w legalnych usługachstreamingowych jak i w tych pirackich. Nie po to przecież ludziekupili sobie telewizory 4K, by oglądać na nich treści wideo w 480pczy nawet 720p. Tymczasem dostęp do treści 1080p i lepszych jest wpodstawowych abonamentach streamingowych ograniczony, nie mówiącjuż o tym, że nie każdy ma łącze internetowe pozwalające napłynne oglądanie wideo w takiej rozdzielczości.
Tymczasem grupy wydające na bieżąco najnowsze produkcje filmowei telewizyjne nie oszczędzają na niczym. Bez problemu można natorrentach znaleźć ripy tak popularnych seriali jak „Better CallSaul” w rozdzielczości 2160p (4K), 10-bitowym kolorze, zsześciokanałowym dźwięku – w pliku dzięki cudom kodeka HEVCnie przekraczającym rozmiarami 1 gigabajta. Ripy takie pojawiająsię na torrentach często 2-3 godziny po oficjalnej premierze, więcczy można się dziwić, że ruch P2P znów rośnie?
A na koniec ciekawostka: najstarszy torrent na świecie, TheFanimatrix, czyli fanowska produkcja w świecie Matrixa, wciążżyje i jest wysiewanyprzez grupkę ludzi. Wgrano ten 128-megabajtowy plik do BitTorrenta28 września 2003 roku, już ponad 15 lat temu. Nieźle, biorąc poduwagę fakt, że średni czas życia torrenta nie przekracza półroku.