Test MSI GE75 Raider 10SGS, czyli jak wyhodować smoka... kolejnej generacji
Notebooki z charakterystycznym smoczym logotypem na pokrywie towarzyszą nam niemal od dekady. Ewoluowały przez lata, aby w ostatnim czasie wejść do czołówki przenośnych komputerów dla graczy. Tym razem przedstawiam Wam najmocniejszą konfigurację dostępną w stajni MSI - model GE75 Raider 10SGS. Zapraszam do lektury.
06.01.2021 | aktual.: 06.01.2021 23:17
W testowanym modelu producent raczej nie poszedł na kompromisy. Procesor Intel i9 10-gen, 16 GB RAM DDR4, matryca 17 cali z odświeżaniem 240 Hz i najmocniejsza (jeszcze) grafika mobilna w postaci RTX 2080 Super, predestynują tę konfigurację raczej do gier. Jednak nauczeni już doświadczeniem choćby z testu Dell G7 7790, wiemy, że i twórcy i inżynierowie mogą czerpać z wydajności tego typu sprzętu. Poniżej przeczytacie, na co stać produkt MSI.
GE75 Raider 10SGS to konstrukcja 17-calowa. Dla mniej doświadczonych użytkowników notebook może wydawać się duży i ciężki. Nic bardziej mylnego. Jak na tę wielkość, jest on całkiem smukły, a jego waga tylko trochę przekracza 2,5 kg (bez zasilacza). Górna pokrywa została wykonana ze szczotkowanego aluminium w kolorze czarnym. W oko wpadają czerwono-złote przetłoczenia i czerwony emblemat smoka pomiędzy nimi. Trzeba przyznać, że wygląda to bardzo gustownie i powinno się podobać większości nabywców.
Pulpit roboczy również został wykonany z jednolitego płatu aluminium, lekko przetłoczony, tak aby klawiatura znalazła się w niecce, co spowodowało, że grubość notebooka jest całkiem akceptowalna i wynosi tylko 30,3 mm. Plastik znajdziemy na okalającej ekran ramce i na spodzie notebooka. Od pierwszego kontaktu widać, że mamy do czynienia z produktem najwyższej próby. Wzorowe wykonanie, dyskretne upiększenia, wysokiej jakości materiały. Całość cieszy oko i łechta poczucie gustu.
Tak duża konstrukcja daje znacznie większe możliwości jeśli chodzi o porty, niż typowe piętnastki. I nie inaczej jest w tym przypadku. Właściwie niczego nie powinno nam zabraknąć. I tak po lewej stronie (patrząc na ekran notebooka) znalazły się następujące gniazda: gniazdo zabezpieczeń Kensington, gniazdo Ethernet (tylko 1 Gbit, czemu!!!), HDMI 2.0, Display Port 1.4, USB 3.2, USB C, gniazdo audio dla słuchawek i osobno gniazdo mikrofonowe. Po prawej stronie znajdziemy gniazdo zasilania, dwa gniazda USB 3.2 i czytnik kart SD. Czy czegoś brakuje? Raczej nie, bardziej dziwi zastosowanie pewnych rozwiązań. Najbardziej dziwi zastosowanie gigabitowego kontrolera Ethernet, wszak Intel i firma kooperująca (Killer Networking) promuje od dawna rozwiązanie 2,5 Gbit. Drugie zaskoczenie to obecność czytnika kart SD o dość archaicznej prędkości odczytu i zapisu. To jednak odbieram jako plus, ponieważ w zamyśle konstruktorów, okazuje się jednak, że ten model notebooka nie jest dedykowany tylko do grania, a też dla różnego rodzaju twórców, np. dla fotografów czy do montażu wideo.
Czas na pulpit roboczy. Po raz kolejny mamy do czynienia z klawiaturą Steel Series, znanego producenta osprzętu dla graczy. Współpraca MSI z Duńczykami znana jest od lat i najwyraźniej obie strony z tej kooperacji są nad wyraz zadowolone. Gracze do dyspozycji otrzymują sprawdzone od lat rozwiązanie, choć próżno tu szukać popularnego mechanika. W GE75 Raider znajdziemy klawiaturę z klawiszami membranowymi opartymi o mechanizm nożycowy. Coś za coś, to rozwiązanie jest bardziej płaskie i tym samym cały notebook wydaje się smuklejszy, przypominam, tylko nieco ponad 3 cm wysokości. Do tego klawiatura jest niesamowicie cicha! Można śmiało grać i pisać w nocy, bez obawy, że pobudzimy domowników :) Nie zabrakło podświetlenia w pełnym RGB, którym możemy sterować za pomocą aplikacji SteelSeries Engine 3, o niej przeczytacie nieco niżej.
Płytka dotykowa została umieszczona nie centralnie, jak to zazwyczaj bywa, ale nieco po lewej stronie. Otoczona jest czerwoną ramką, która jasno określa obszar roboczy. Ten jest całkiem duży, z wydzielonymi, fizycznymi klawiszami lewy/prawy klik. Touchpad rozpoznaje gesty i co najważniejsze, podczas grania można go szybko wyłączyć :)
Na pulpicie, po prawej stronie znalazły się trzy klawisze, które mają z góry przypisane funkcje. Największy z nich, to klawisz zasilania, pod nim znalazł się przycisk wyłączający podświetlenie klawiatury, ostatni z trójki to włącznik chłodzenia Cooler Boost 5. O dziwo, nawet przy najwyższych obrotach głośność wentylatorów jest bardziej niż akceptowalna.
Na koniec opisu zewnętrznych doznań zostawiłem sobie matrycę. To jeden z najmocniejszych elementów testowanego notebooka. Jak już wspominałem mamy do czynienia z konstrukcją 17 cali, która wyświetla obraz w natywnej rozdzielczości Full HD. Do tego częstotliwość odświeżania to zawrotne 240 Hz! Gracze będą przeszczęśliwi. Zwłaszcza że matryca wspiera też G-Sync Nvidii. Wisienką na torcie jest czas reakcji matrycy na poziomie 3 ms.
Ale, ale! Niech Was nie zwiedzie, że to matryca tylko do grania. Użyty tu model AUO B173HAN05.0 to świetny IPS, który powinien zaspokoić potrzeby bardziej wybrednych użytkowników. Szerokie kąty widzenie i świetnie odwzorowane kolory. Znamionowe pokrycie sRGB sięga 100%, Adobe RGB do 77 %, a przestrzeń kolorów DCI-P3 sięga 78 %. Tym samym MSI pogodziło dwa światy, wymagających graczy i zaawansowanego użytkownika, któremu zależy na dobrym odwzorowaniu barw. W tym przypadku ciężko szukać argumentu za dodatkowym monitorem. O matrycy, a właściwie oprogramowaniu do niej, przeczytacie jeszcze poniżej.
Tyle z zewnątrz. Środek prezentuje się nie mniej okazale niż zewnętrzna powłoka. Bo jak inaczej odebrać duet w postaci Intela i9 i karty graficznej GeForce RTX 2080 Super. Ale po kolei...
MSI w modelu GE75 Raider 10SGS zdecydowało się na bardzo wydajny CPU, Intel i9 10980HK. To 10 generacja Intel Core z rodziny Comet Lake. Do dyspozycji mamy 8 fizycznych rdzeni i 16 wątków logicznych. Nominalnie procesor pracuje z bazowym zegarem zaledwie 2,4 GHz. W trybie Turbo Boost na wszystkich rdzeniach jesteśmy w stanie uzyskać 5,1 GHz. W trybie Max Turbo (na maksymalnie 2 rdzeniach) dobijemy do 5,3 GHz. Jednostka została wykonana jeszcze w procesie 14 nm i jest najmocniejszym mobilnym przedstawicielem rodziny Comet Lake. Procesor dedykowany jest najmocniejszym konstrukcjom mobilnym i znajdziemy go tylko w najdroższych notebookach.
Do obsługi zadań procesora MSI zaprzęgło 16 GB pamięci RAM. Do czynienia mamy z konfiguracją dwóch modułów 8 GB 2666 MHz Samsunga o symbolu M471A1K43CB1-CTD. Kości sprawdzone i polecane. Choć mam tu dwie uwagi. Procesor może zaadresować do 128 GB pamięci RAM, MSI w specyfikacji podaje maksymalną wielkość RAM 64 GB. Kontroler może przyjąć pamięci o zegarze 2933 MHz, a w notebooku znalazły się moduły o taktowaniu 2666 MHz. Szkoda, bo potencjał na jeszcze większą wydajność jest.
Jeśli chodzi o pamięć masową, producent postawił na rozwiązanie uniwersalne, systemowy dysk SSD i talerzowy dysk na dane. I tak podstawowym dyskiem jest WDC PC SN730 o pojemności 512 GB o parametrach odczytu 3400 MB/s i zapisu 2700 MB/s. Dysk korzysta z kontrolera NVMe i złącza M.2. Drugi dysk, służący za magazyn, to produkt marki Seagate, Barracuda PRO (ST1000LM049) o pojemności 1 TB. Szkoda, że drugi dysk nie jest też SSD. Na pocieszenie mamy do dyspozycji puste gniazd M.2, do którego takowy możemy wpiąć w przyszłości.
Przechodzimy do najważniejszego elementu, który decyduje o wydajności notebooka. Panie i Panowie, poznajcie najmocniejszą mobilną kartę graficzną (jeszcze!) GeFeorce RTX 2080 Super. Choć w podstawowej odmianie (TGP 150W) to posiadająca wszystkie cechy i możliwości pełnego RTX 2080! Taktowanie rdzenia 1365 MHz z możliwością podbicia do 1560 MHz (tryb Boost), pamięć GDDR6 8 GB z efektywnym taktowaniem 14000 MHz. Do tego wsparcie dla technologii Ray Tracing w czasie rzeczywistym i Deep Learning Super Sampling (DLSS).
Tu taka ciekawostka, Nvidia przygotowała aż 6 modeli mobilnych kart RTX 2080 Super. Różnią się one taktowaniem rdzenia i zapotrzebowaniem na energię. Bazowe taktowanie od 1365 MHz (ta jest w testowanym notebooku) do 1560 MHz. Jeśli chodzi o zapotrzebowanie na prąd, to zaczynamy od 150W a kończymy na 200 Watach. Konia z rzędem, temu, kto odgadnie przed zakupem, jaka karta siedzi w środku. Zazwyczaj w opisie notebooka znajdziemy lakoniczne "NVIDIA GeForce RTX 2080 SUPER With 8GB GDDR6".
Tyle w kwestii sprzętowej. Jak widać mamy do czynienia z bezkompromisową konfiguracją, która spełni nawet najbardziej wybujałe wymagania. Przynajmniej tak to wygląda na papierze. Przejdźmy zatem do realnych testów. Ponownie nacisk został położony na bardziej profesjonalne zadania, a kilka gier jest tylko dopełnieniem całości.
Oczywiście system i sterowniki zostały zaktualizowane do najnowszych wersji, na dysku zagościły 3DMark, PCMark 10, Cinebench R20 i pakiet oprogramowania testujący sprzęt pod względem CAD/CAM, czyli niezastąpiony SPECViewPerf13.
Zaczynamy od Cinebench R20. W teście wielu rdzeni dobijamy do 4000 punktów i gładko zostawiamy w tyle pozostałe procesory ośmiordzeniowe, w tym desktopowego Ryzena 7 1700X. W teście jednego rdzenia Intel pokazuje pazur, Ryzen, a nawet Threadripper zostają mocno w tyle, choć to porównanie nie fair, wszak to procesory do komputerów stacjonarnych.
Ogólną wydajność notebooka świetnie prezentuje PCMark 10. To benchmark ogólnego zastosowania, który sprawdza całościowo konfigurację. W teście ogólnym notebook przebija barierę 6000 punktów i plasuje się za komputerem stacjonarnym do gier AD 2020. Tu ważna uwaga, w najnowszej wersji PCMarka 10 wprowadzono konfiguracje komputerów stacjonarnych z kartami RTX 30XX, co znacznie podbiło wyniki tych jednostek.
Czas na 3DMarka. Nieśmiertelne testy Time Spy i Fire Strike. W tym pierwszym notebook MSI osiąga 9329 punktów i o włos przegania w zestawieniu konfigurację Gaming PC 2020. typowy laptop gamingowy 2020 osiąga zaledwie 5730 punktów. W drugim teście zostaje złamana bariera 20 tys. punktów, co jest całkiem przyzwoitym wynikiem.
Kolejny test, to wspomniany SPECViewPerf13. To zbiór narzędzi, które wykorzystuje się w profesjonalnych zastosowaniach komputerów. W pakiecie znalazły się takie środowiska jak 3D Studio Max, Maya, Catia czy Solidworks. Dla porównania dołączam wyniki testowanego jakiś czas temu Della Inspiron G7 7790. Różnice wydają się kolosalne.
Tu warto wspomnieć o tym, że producenci oprogramowania razem z Nvidią promują rozwiązania, które mają przyspieszyć renderowanie na GPU, wykorzystując między innymi silnik OptiX w Blenderze czy renderer Arnold w produktach Autodeska. Efekty są spektakularne i nie dziwią coraz częstsze implamentacje w rozwiązaniach programowych, a lista partnerów jest coraz dłuższa.
Na koniec testów przytoczę kilka gier i wyniki, jakie udało się uzyskać. Zaczynamy od Battlefield V i kampanii Tirailleur. Ustawienia grafiki na Ultra i na ekranie widzimy od 140 do 150 kl/s! Po włączeniu Ray Tracing płynność spada do 90 kl/s jednak nadal jest to wartość wielce zadowalająca. Kolejny tytuł to Shadow of the Tomb Raider, ponownie rozdzielczość Full HD, jakość grafiki na Ultra i widzimy okolice 110 kl/s. Gdy zastosujemy śledzenie promieni w czasie rzeczywistym, płynność spada do 80 kl/s, co ponownie jest wartością bardzo dobrą. Wiedźmin 3, jakość grafiki na Uber i miejsce testowe w postaci Novigradzkiego rynku. Geralt przemierza zakamarki z płynnością od 110 do 120 kl/s. Ostatecznie RDR2 pokazał, że nadal potrafi wycisnąć soki z nawet najmocniejszego sprzętu, generując w rozdzielczości Full HD i przy ustawieniach ultra "zaledwie" 60 kl/s!
Jak widać, w natywnej rozdzielczości sprzęt spisuje się znakomicie w dość wymagających tytułach, kiedy na warsztat weźmiemy tytuły e-sportowe lub o mniejszych wymaganiach sprzętowych liczba generowanych klatek leci gdzieś w okolice 200 i wyżej. Do tego robi robotę G-Sync, który dba o to, aby wyświetlany obraz pozbawiony był rwań i mikro przycięć.
W kwestiach użytkowych skupię się na klawiaturze, ekranie, chłodzeniu i... głośnikach. W trakcie blisko miesięcznych testów, grania po godzinach pracy czy napisaniu kilku tekstów mogę coś więcej na ten temat napisać.
Zaczynając od klawiatury, tak jak pisałem wyżej mamy tu do czynienia z klawiaturą membranową i konstrukcją nożycową klawiszy. To bardzo wygodne rozwiązanie, klawiatura jest cicha, szybko reaguje i raczej nie sprawiała kłopotów podczas pisania. Z jednym wyjątkiem. Do szewskiej pasji doprowadzał mnie klawisz "" umiejscowiony po prawej stronie spacji, tam, gdzie zazwyczaj grzecznie siedzi prawy ALT. Choć starałem się przyzwyczaić, niestety się nie udało. Podczas pisania jakiegokolwiek tekstu z udziałem polskich znaków bezwiednie wciskałem ten nieszczęsny backslash! Nie jestem w stanie tego zrozumieć, jak można było tak zepsuć, bądź co bądź, świetną klawiaturę.
Na uwagę zasługuje też oprogramowanie SteelSeries Engine 3. Za jego pomocą możemy sterować podświetleniem nawet pojedynczego klawisza, określać strefy podświetlenia, jego moc, czy też przypisywać makra. A kiedy przy notebooku ląduje myszka tego samego producenta, frajda z dostępnych ustawień jest podwójna!
Jeśli chodzi o matrycę, to wydaje się, że na jej temat napisałem wyżej wszystko. Tu jednak chciałbym opisać oprogramowanie MSI True Color, które daje nam zupełnie nowe możliwości, których nie powstydziłby się nawet profesjonalny monitor. Po uruchomieniu aplikacji w zakładce "WIDOKI" do dyspozycji mamy aż siedem predefiniowanych ustawień ekranu. Zaczynając od lewej, są to Gracz, Anti-Blue, sRGB, AdobeRGB, Display P3, Biuro i Film. Każdy z nich jest optymalnie ustawiony do konkretnego zastosowania, z którego w danej chwili chcemy skorzystać.
Druga zakładka "Narzędzia" kryje takie perełki jak AppSync, Celownik, Desktop Partition, Kalibruj i Opcje. To tu możemy przypisać aplikację do profilu wyświetlania (AppSync), przeprowadzić podział pulpitu na kilka mniejszych (Desktop Partition), w różnych konfiguracjach. Do tego jest opcja Kalibruj, gdzie wystarczy kalibrator bez dedykowanej aplikacji i możemy przeprowadzić regulację. Fakt, trzeba dysponować jednym z kilku rekomendowanych sprzętów. Tak czy inaczej, funkcja przydatna, zwłaszcza dla tych pracujących z kolorem.
Chłodzenie. Pięta achillesowa wielu mobilnych konfiguracji. Wielokrotnie piętnowałem rozwiązania zbyt skromne do konfiguracji, czy też te, które podczas maksymalnej pracy wydobywały z siebie ryk niczym startujący JumboJet. Wydawało się, że nie ma optymalnego rozwiązania. Nie u MSI. Firma ma ogromne doświadczenie w tym temacie i wydaje się, że w końcu udało się znaleźć złoty środek. Ale do rzeczy.
MSI poszło w kierunku dwóch wentylatorów za to z ośmioma rurkami cieplnymi. Nic dziwnego. Schłodzenie potworka w postaci procesora Intel Core i9 to nie lada wyzwanie. Pod klapą serwisową widać prawdziwy gąszcz miedzianych rurek cieplnych, które o dziwo radzą sobie całkiem sprawnie z odprowadzaniem nadmiaru ciepła.
W aplikacji MSI Dragon Center mamy przygotowane cztery scenariusze, które wpływają nie tylko na wydajność, ale też na pracę chłodzenia. I tak na liście znalazły się tryb Zwiększonej wydajności, Zbalansowany, Cichy i Oszczędzający baterię. I tak w trybie Zwiększonej wydajności gdzie komponenty pracują na maksimum swoich możliwości, chłodzenie jest słyszalne, jednak nie bardzo głośne. Jest akceptowalne. W trybie Zbalansowanym głośność chłodzenia jest na podobnym poziomie, natomiast w trybie Cichym jest o dziwo... cicho :) Gdy potrzebujemy maksymalnego chłodzenia, nie musimy szukać po aplikacjach, tylko wciskamy fizyczny przycisk po prawej stronie klawiatury, który włącza maksymalny tryb chłodzenia. Zaznaczam, nadal głośność jest do zaakceptowania i nie męczy uszu.
Wspominam o głośnikach, bo i jest o czym. O ile w większości konfiguracji mamy do dyspozycji najprostsze konstrukcje, choć sygnowane uznanymi logotypami w świecie audio, nieoferujące nawet namiastki dobrej jakości dźwięku. Tam zazwyczaj zalecałem korzystanie ze słuchawek. O wiele lepszy odbiór, a i domownikom oszczędzimy tortur.
Zdecydowanie inaczej jest w przypadku testowanego GE75 Raider 10SGS. Napis na naklejce "giant speaker" to nie tylko pusty slogan. We wnętrzu notebooka znalazły się łącznie cztery głośniki, z czego dwa pełnozakresowe i dwa subwoofery. Całość gra rewelacyjnie, jak na tego typu sprzęt. Czuć bas, średnica jest mocna a całość gra całkiem głośno. Da się na tym z przyjemnością posłuchać muzyki, a i w grach nie będziemy poszkodowani. Zastosowane rozwiązanie Dynaudio robi robotę!
I tym pozytywnym akcentem dobrnęliśmy do podsumowania możliwości MSI GE75 Raider 10SGS. Jak widzicie to sprzęt o nieprzeciętnych możliwościach jak na konstrukcję mobilną. Kolejna bariera przełamana. Informuję, że testowany MSI został najmocniejszą konfiguracją, którą przyszło mi testować. To sprawka duetu w postaci procesora Intel Core i9 10980HK i pełnego GPU GeForce RTX 2080 Super. Zero kompromisów pod tym względem.
Choć testowany model dedykowany jest graczom, zresztą będą oni zachwyceni, wydajność w grach i szybka matryca robią swoje :) Na tej konfiguracji, w końcu, zobaczymy w pełnej krasie te mityczne promienie świetlne generowane w czasie rzeczywistym. Do tego jakość obrazu podbijemy z wykorzystaniem DLSS. Cud, miód i orzeszki.
Z tej ogromnej wydajności skorzystają też osoby siedzące w renderingu, projektach 3D, pracy na kolorach (fotografia) czy montażyści wideo. Wsparcie przez producentów oprogramowania, gdzie nacisk położony jest na efektywne wykorzystanie rdzeni Tensor czy sztucznej inteligencji, które rozwija Nvidia, jest nieocenione! Lista partnerów jest coraz dłuższa, a efekty potrafią zaskoczyć nawet najbardziej wymagających twórców. Więcej o Nvidia Studio przeczytacie w mojej publikacji sprzed kilku miesięcy.
Fakt, trochę wkurzyła mnie klawiatura, jednak nie na tyle, aby zniweczyć bardzo pozytywny odbiór tego sprzętu. Zdecydowanie uważam ten model za rewelacyjny sprzęt, który przyszłym nabywcą przyniesie wiele frajdy i dostarczy wydajności do poważnej pracy. O ile wcześniej cena nie zwali nas z nóg.
A ta niestety do niskich nie należy, już przy recenzji Della utyskiwałem, że te 12 tys. PLN to dużo. A co powiecie na blisko 14 tys. PLN? Tyle dokładnie kosztuje testowana konfiguracja. Cóż, świetna wydajność, komponenty mobilne z najwyższej półki, bardzo dobre wykonanie i zastosowane dobrej jakości materiały. To wszystko musi kosztować. Dodajmy do tego zawirowania w produkcji, pozrywane łańcuchy dostaw i braki na rynku. Efekt łatwo przewidzieć, mamy to co mamy.
Gdyby nie okoliczności, w jakich przyszło mi testować ten sprzęt, pewnie cena byłaby niższa. W normalnych warunkach cena dawno by spadła do akceptowalnego poziomu. Przecież już za rogiem czają się notebooki z mobilnymi kartami RTX 30XX, które w naturalny sposób zepchną ze szczytu wydajności mobilnego RTXa 2080 Super.
P.S. Gdyby ktoś zauważył, że procesor można podkręcić (literka K w nazwie zobowiązuje), i można jeszcze coś tam dodać do wydajności. Studzę zapędy. Z poziomu BIOS nawet nie ma co podchodzić, tam z krzemem się nie zabawimy. Z pomocą może przyjść oprogramowanie Intel Extreme Tuning Utility, niestety na większe efekty nie ma co liczyć, być może trafiłem na słaby egzemplarz. Nawet nie ma co wspominać o ile MHz udało się podbić zegary :)
- mocny procesor Intel Core i9 10980HK
- Najmocniejsza grafika mobilna GeForce RTX 2080 Super
- rewelacyjna matryca IPS 240 Hz
- bardzo dobre głośniki
- bardzo dobra ogólna wydajność
- nieszczęsny klawisz "\" po prawej stronie spacji
- wysoka cena